WESOŁE MIASTECZKO
Przez jakiś czas unikaliśmy rozrywkowych tematów. Ale mój Cień stawał się momentami tak poważny, że robiło mi się go żal, bo wiedziałem: w głębi swej płaskiej istoty tęsknił do zabaw i beztroskiego wariactwa.
Wieczorem znowu zaczął:
- Nasz byt jest ulotny, jak światło, które, gdy się zastanowić, adekwatnie nie istnieje. Bo czy my, mój drogi, tak naprawdę istniejmy? Jesteśmy wytworami naszego myślenia i wyobraźni…
Przerwałem mu.
- Daj już spokój. Ubieram się i idziemy poszaleć do Wesołego Miasteczka!
- O, Boże święty - jęknął ucieszony Cień. - Ale przecież jest już prawie noc.
- Wczoraj otworzyli nocne Wesołe Miasteczko, tylko dla dorosłych - powiedziałem, prawie gotowy do wyjścia. - Idziesz?
- No, pewnie. Przecież nie zostanę w domu bez ciebie. Będę uważał, żebyś nie wypadł z karuzeli - odparł Cień i pobiegł w stronę drzwi…