Muszę ci wszystko wyjaśnić, córeczko…

newsempire24.com 2 dni temu

“Muszę ci wszystko wyjaśnić, córeczko…”

– Smacznego! – powiedziała Kasia, siadając przy stole.
Każdy w rodzinie miał swoje ulubione miejsce. Mąż zawsze siadał twarzą do okna, dwunastoletnia Ola naprzeciwko, a Kasia, jak przystało na gospodynię domu, między nimi, plecami do kuchenki i zlewu.

Uwielbiała te wieczorne spotkania, gdy cała rodzina zbierała się przy stole. Rano wszyscy się spieszyli do pracy i szkoły, nie było czasu w rozmowy. Kasia z mężem jedli obiad w pracy, a Ola w domu lub u koleżanki, której babcia piekła pierogi i gotowała barszcz z uszkami. Więc tylko przy kolacji mogli spokojnie porozmawiać, coś omówić.

Kasia zawsze marzyła o zgodnej rodzinie. Miała oczywiście mamę, tatę, potem ojczyma i siostrzyczkę, ale czuła się jakby poza nimi, osobno. Tak czasem bywa.

Ojca pamiętała słabo. Nie krzyczał, nie łajał, zwykle milczał, ale patrzył na nią zimno i obojętnie. Może dlatego się go trochę bała. Mama też nie była rozmowna. Jej usta zawsze były zaciśnięte, nigdy się nie uśmiechała.

Gdy Kasia wyszła za mąż i założyła własną rodzinę, wprowadziła zasady: wspólne obiady w weekendy i kolacje w tygodniu. Nie tylko siedzenie przy jednym stole, ale dzielenie się wiadomościami, rozmowy, plany.

Gdy zaspokoiła pierwszy głód, zapytała:

– Gdzie pojedziemy na wakacje? Trzeba zdecydować i rezerwować bilety, hotel, bo przeoczymy dobry termin.

– Może spędzimy urlop u moich rodziców na działce? Tata prosił o pomoc z płotem i dachem – zaproponował Marek.

– Eee… Ja chcę nad morze, do Trójmiasta – jęknęła niezadowolona dwunastoletnia Ola.

– Żeby jechać nad morze, trzeba mieć pieniądze, a my jeszcze spłacamy kredyt. Samochód też potrzebuje nowych opon. Na działce sporo zaoszczędzimy. Można gdzieś podjechać, np. do Kazimierza. Latem jest tam super.

Ola i tata jednocześnie spojrzeli na Kasię, czekając na jej propozycję.

– Zgadzam się z tatą. Chociaż nad morze też bym chętnie pojechała.

– No właśnie! – ucieszyła się Ola.

W tej chwili zadzwonił telefon.

– Twój – powiedział Marek, wkładając do ust ostatni kawałek kotleta.

Kasia odłożyła widelec i wyszła do pokoju. Dzwoniła mama.

– Mamo, co się stało?

– Nie przeszkadzam? Kasia, musimy porozmawiać. Przyjedź – krótko powiedziała mama.

– Teraz? Źle się czujesz? – zaniepokoiła się Kasia.

– Wszystko w porządku. Przyjedź. – Mama się rozłączyła.

– Co się dzieje? – zapytał mąż, gdy Kasia wróciła do kuchni.

– Mama dzwoniła, prosiła, żebym przyjechała, chce porozmawiać. Czuję, iż to znowu coś z Anią.

– Skoro trzeba, to trzeba. Zawiozę cię.

– Nie, pojadę sama. jeżeli coś, to po mnie przyjedziesz?

– Oczywiście.

Kasia gwałtownie się spakowała i wyjechała. Mieszkali niedaleko od mamy, kilka przystanków autobusem. Przez całą drogę Kasia zastanawiała się, o co chodzi. Mama nigdy nie prosiła o radę, a teraz tak się spieszy. Przeczucie podpowiadało, iż to nic dobrego.

Mama otworzyła drzwi, i Kasia od razu zauważyła, iż jest poważnie zmartwiona.

– Chodź do kuchni. Herbaty? – zapytała mama.

– Właśnie wstałam od stołu – machnęła ręką Kasia.

Kuchnia u mamy była ciasna. Stół jednym bokiem przyklejony do lodówki, nie dało się usiąść naprzeciwko. Siedziały więc pod kątem. Gdy mama zbierała myśli, Kasia przyglądała się jej napiętej twarzy z drobnymi zmarszczkami. Czy to jej się wydawało, czy było ich więcej od ostatniego spotkania? Mama nerwowo kręciła w palcach jakąś wstążkę. Kasia położyła dłoń na jej rękach.

– Mamo, uspokój się. O co chodzi? – zapytała łagodnie.

– Ania zadzwoniła… – zaczęła ostrożnie mama.

– Wiedziałam – nie wytrzymała Kasia.

Mama spojrzała na nią z wyrzutem.

– Co się tym razem stało? Mów – popędziła ją Kasia.

– Prosiła o pieniądze.

– Tak? Ile?

– Sto tysięcy złotych.

– Po co jej? Wyszła przecież za tego bogatego Turka. Pamiętasz, jak się tu chwaliła?

– Coś z biznesem Selima nie wyszło. Jest winien dużą sumę. Albo go oszukali, albo okradli. Nie zrozumiałam. Potrzebuje pieniędzy natychmiast, inaczej go zabiją.

– Nie byłoby straty – uśmiechnęła się gorzko Kasia.

– Kasia… – zgromiła ją mama.

– Dobra, już milczę. Skąd my mamy takie pieniądze? Zapomniała, jak tu żyjemy? Chwaliła się, iż Selim bogaty, iż jego ojciec ma poważny biznes. Jego ojciec nie może pomóc synowi? Tam pewnie pełno rodziny. Zawsze podejrzewałam, iż z nim coś nieczystego.

– Ania powiedziała, iż Selim sprzedał dom, mieszkają u jego rodziców. Ojciec też częściowo spłacił dług, ale brakuje jeszcze stu tysięcy.

– Złotych? Dolarów? Euro? – zapytała ironicznie Kasia.

– Złotych. Już podjęłam decyzję. Sprzedam mieszkanie. Ale boję się, iż sama nie dam rady. Dlatego cię wezwałam, żebyś pomogła mi z sprzedażą.

– Mamo, co ty mówisz? Sprzedać mieszkanie, i to szybko! Zrozumiałabym, gdyby Ania wpadła w tarapaty, ale chcesz sprzedać dom, żeby pomóc Selimowi? A sama gdzie będziesz mieszkać?

– Myślałam, iż się do was wprowadzę, jeżeli mnie przyjmiecie – cicho powiedziała mama i rozpłakała się.

Kasia siedziała, nie wiedząc, co zrobić. Ania zupełnie postradała rozum, jeżeli zwaliła na mamę taki ciężar. O czym ona w ogóle myśli?

– Mamo, nie płacz, coś wymyślimy. Może Ania powinna wrócić, póki Selim rozwiązuje swoje problemy? Na bilet jakoś uciułam.

– Nie może. Spodziewa się dziecka – wyznała mama między łzami.

– Znowu?! I to jakby w samą porę – załamała ręce Kasia.

– Już podjęłam decyzję. Nie ma innego wyjścia. Nie mogę jej w tej sytuacji zostawić. Nie mogę odmówić. Nie proszę o radę, proszę o pomoc w szybkiej sprzedaży mieszkania.

– Mamo, masz pojęcie,Kasia położyła dłoń na ramieniu mamy i westchnęła głęboko, bo choć ból przeszłości wciąż tam był, zrozumiała, iż miłość nie dzieli się na części – albo jest cała, albo jej wcale nie ma, a teraz, patrząc w zapłakane oczy matki, wiedziała, iż ta prawda dotyczy ich obu.

Idź do oryginalnego materiału