„Każde dziecko jest inne. Trzeba je dokładnie zmierzyć, stworzyć krój, a potem dopracować każdy szczegół, żeby strój idealnie leżał. Dopiero wtedy dziecko czuje się swobodnie i elegancko.” Tak o swojej pracy mówi Marta Marek – właścicielka zakładu krawieckiego.
Joanna Urbaniec: Od kiedy zajmuje się Pani szyciem mundurków szkolnych i strojów komunijnych?
Wszystko zaczęło się w 2001 roku. Początkowo szyłam różne rzeczy, ale z czasem skoncentrowałam się na mundurkach szkolnych i strojach komunijnych. To praca, która trwa od września do lipca, czyli praktycznie przez cały rok szkolny. Zaczynamy od mierzenia dzieci, potem przygotowujemy kroje, przymiarki, a na końcu wszystko dopasowujemy idealnie do sylwetek.
A skąd wzięła się idea założenia zakładu krawieckiego w Nowej Hucie?
To historia z nutką rodzinnej tradycji. Moja ciocia, Krystyna Dragan, prowadziła podobną działalność tutaj, w Nowej Hucie. Z czasem ja przejęłam jej miejsce, choć zakład prowadzimy w nieco inny sposób. Ale z pewnością ta pasja i precyzja w krawiectwie to coś, co wyniosłam z domu.
Czy od początku zajmowała się Pani tylko szyciem mundurków i strojów komunijnych?
Na początku było trudniej, bo trzeba było zabiegać o klientów. Chodziliśmy po szkołach, proponowaliśmy swoje usługi. Z czasem jednak wypracowaliśmy sobie stałe relacje z placówkami, między innymi ze szkołą Bractwa Kurkowego, augustianami, czy różnymi prywatnymi szkołami w Krakowie. I tak, mundurki to nasza specjalność, a stroje komunijne stały się stałym elementem naszego repertuaru.
Jak wygląda proces szycia mundurka szkolnego lub stroju komunijnego?
Najważniejsze jest dopasowanie. Każde dziecko trzeba dokładnie zmierzyć, przygotować krój, a potem przeprowadzić przymiarki. To nie jest łatwe zadanie, bo dzieci mają różne sylwetki. Trzeba pamiętać o proporcjach, dopasowaniu fasonu, ale jednocześnie o wygodzie. No i o tym, żeby garniturek czy sukienka dobrze wyglądały na dziecku, ale też były praktyczne.
W jakich szkołach nosi się mundurki uszyte w Pani pracowni?
Współpracujemy z kilkoma szkołami w Krakowie. Szyjemy mundurki dla szkoły Bractwa Kurkowego, szkoły augustianów i innych prywatnych placówek, jak choćby szkoła Stelmachowskiego. To szkoły, które cenią sobie tradycję i elegancję, ale zawsze staramy się dodać coś od siebie, żeby mundurki były nie tylko eleganckie, ale i nowoczesne.
Jakie wzory mundurków najczęściej wybierają szkoły?
Klasyka wciąż jest w modzie. Szkoła Bractwa Kurkowego zamawia granatowe marynarki i spódniczki w czerwono-granatową kratkę. Inne placówki preferują prostsze wzory, na przykład granatowe spodnie i kamizelki dla chłopców lub swetry z herbem szkoły. Mimo klasycznych fasonów staramy się dodać nowoczesne akcenty, na przykład kolorowe guziki, naszywki albo wykończenia. Dzięki temu mundurki zachowują swój tradycyjny styl, ale są jednocześnie bardziej młodzieżowe i luźne.
Czy inspirowała się Pani Nową Hutą przy tworzeniu swoich projektów?
W krawiectwie szkolnym raczej trzymamy się klasyki, ale oczywiście słuchamy też rodziców i ich sugestii. Niektóre szkoły wolą prostotę, inne lubią bardziej ozdobne elementy, więc staramy się dodać coś od siebie, jak tasiemki czy delikatne koronki. W przypadku strojów komunijnych mamy duże pole do popisu – od klasycznych sukienek z delikatną koronką po bardziej nowoczesne fasony.
Jakie wyzwania wiążą się z szyciem dla dzieci?
Najtrudniejsze bywa dogadanie się z rodzicami. Czasem dziecku coś się podoba, ale mama ma inną wizję. Trzeba wtedy znaleźć złoty środek, żeby zadowolić obie strony. Wymaga to dużej cierpliwości i wyczucia, bo każdy chce, żeby jego dziecko wyglądało idealnie.
Moda zmienia się bardzo szybko. Jak sobie Pani z tym radzi?
Zdecydowanie mamy swoje sprawdzone kroje, które nigdy nie wychodzą z mody. Sukienki komunijne czy garniturki, które szyjemy, są ponadczasowe, ale oczywiście dodatki się zmieniają. Raz więcej koronek, raz prostsze fasony – moda komunijna ma swoje małe trendy, ale generalnie klasyka zawsze się obroni.
Jak zmienił się Pani zakład na przestrzeni lat?
Na początku było ciężko, bo trzeba było zabiegać o klientów, jeździć po szkołach, proponować nasze usługi. Teraz klienci przychodzą do nas sami, szkoły są zadowolone i od lat współpracujemy z tymi samymi placówkami. To daje nam stabilność, ale i satysfakcję, iż nasze mundurki są doceniane.
Czy moda na mundurki się zmienia?
Tak, ale to są raczej zmiany subtelne. Klasyczne kroje są ponadczasowe, ale zawsze staramy się wprowadzać coś nowego – jakieś detale, które sprawiają, iż mundurek jest bardziej “na czasie”. Z sukienkami komunijnymi jest podobnie. Proste fasony, lekkie koronki, czasem odcięcia w pasie – to zawsze dobrze wygląda i się sprawdza.
Czy ma Pani jakieś swoje krawieckie sekrety?
Sekret to precyzja i cierpliwość. Zawsze dbam o to, żeby każdy strój był idealnie dopasowany do dziecka. Chociaż szyjemy wiele garniturków i sukienek, to każdy z nich musi być wyjątkowy, dopasowany nie tylko do sylwetki, ale i osobowości małego klienta. Trzeba umieć “czytać” dziecko, żeby wiedzieć, w czym będzie się czuło najlepiej.
A co z konkurencją na rynku?
Oczywiście, konkurencja jest. Zwłaszcza w tak dużym mieście jak Kraków. Ale przez te lata udało nam się zdobyć zaufanie klientów, którzy wracają do nas co roku. To jest najważniejsze – być sprawdzonym i rzetelnym.
A jakie ma Pani marzenia zawodowe?
Szczerze? To, co robię, daje mi ogromną satysfakcję. Jest czas na pracę, jest czas na rodzinę. Nie potrzebuję rozbudowy zakładu. Dla mnie najważniejsze jest, żeby dzieci i rodzice byli zadowoleni z naszych ubrań. To, iż wracają, jest dla mnie największą nagrodą.
Czytaj także:
- Od lat 80. w Nowej Hucie. “Przywiązanie do dzielnicy, ogródków i działek”
- Najstarszy fryzjer Nowej Huty strzyże od 60 lat. “Teraz choćby mężczyźni robią sobie trwałe”
- 90 procent pracowników to osoby z doświadczeniem choroby psychicznej lub niepełnosprawnością. Mają 4,7 w Google
- Raffaele Esposto: Polacy i Włosi to najlepsi ludzie na świecie, a moja pizza jest jak narkotyk
- Uczył się w Rzymie. Pizzę robi taką, iż zawstydza włoskich pizzaiolo
- Reprezentant Polski piecze na Kazimierzu. “Życie jest za krótkie, żeby robić ciągle to samo”