Mruczek zaginął – pilnie poszukiwany!

newsempire24.com 2 dni temu

**Dziennik, 1 stycznia**

Wczoraj wróciłem do domu i zastałem Martę w przedpokoju klęczała, łkając tak głośno, iż ledwo mogłem zrozumieć słowa. Telefon jej się rozładował, a ja stałem jak wryty, nie wiedząc, co się stało.

Puszek zniknął wyszeptała w końcu.

Jak to zniknął?! warknąłem. Gdzie mógł pójść? Może się schował?

Nie. Twoja siostra Ewa Powiedziała, iż przypadkiem wybiegł na klatkę, gdy wychodziła z Michałem. Ale wiesz, jak nasz Puszek się boi ulicy! On by sam nigdy nie wyszedł. Myślę, iż ona go wyrzuciła

Serce mi się ścisnęło. Gdzie ona jest?

Poszła do sklepu. Szukałam Puszka wszędzie, ale nigdzie go nie ma. Jak można być tak podłą, Wojtku? Wyrzucić bezbronne stworzenie na mróz

Normalny człowiek nie. Ale Ewa? Ewa potrafi. Zwłaszcza iż już kiedyś tak zrobiła.

***

Miesiąc temu, wracając z pracy, zauważyłem coś szarego pod śniegiem. Myślałem, iż to kamień, ale kamień drżał jak stara lodówka. Podszedłem bliżej maleńki szary kotek, skulony, ledwo żywy. Wziąłem go pod kurtkę i pobiegłem do domu. Marta od dawna marzyła o takim szarym w prążki.

Mam dla ciebie prezent! zawołałem, wchodząc.

Ojej, ostatnio mnie tak rozpieszczasz uśmiechnęła się, ale gdy wyjęłam kociaka, aż krzyknęła. Biedactwo, zmarznięte jak sopel!

Tak pojawił się Puszek. Kochaliśmy go od pierwszego dnia. choćby gdy zrzucał pilot z komody, tylko prosiliśmy, by był ostrożniejszy.

Aż pewnej niedzieli o świcie zapukała Ewa z synkiem i walizką.

Mąż mnie wyrzucił. Znalazł sobie inną rzuciła, wchodząc bez pytania.

Zgodziliśmy się, by została, choć przeczuwałem problem. I nie pomyliłem się. Już następnego dnia narzekała na Puszka iż przeszkadza, iż Michał ma alergię.

To tylko zwierzę, a my twoja rodzina! krzyczała.

Puszek tu mieszka, a ty jesteś gościem odparłem twardo.

W przeddzień Sylwestra Marta zadzwoniła, szlochając. Gdy wróciłem, powiedziała, iż Puszek zniknął. Ewa twierdziła, iż sam uciekł. Ale wiedziałem, iż kłamała.

Jutro Nowy Rok, nie kłóćmy się! próbowała się wymigać, gdy wróciła z zakupów.

Spakuj się i wynoś warknąłem. Odwiózł ją na dworzec, dając pieniądze na bilet.

31 grudnia siedzieliśmy przy stole, bez nastroju. Nagle drapanie w drzwi. Otworzyłem: Puszek, cały zmarznięty, ale żywy.

Wrócił! krzyknąłem.

O północy toastowaliśmy szampanem. Marta przytulała Puszka, a on mruczał, wtulony w jej brzuch. Jeszcze nie wiedzieliśmy, ale pod jej sercem rosło nowe życie.

**Lekcja:** Czasem najciemniej jest przed świtem. A prawdziwa rodzina to nie krew, ale ci, którzy nigdy cię nie opuszczą. choćby gdy świat zawiedzie.

Idź do oryginalnego materiału