Może lepiej, by babcia odeszła i się zgubiła? – z wyzwaniem powiedziała Maja.

newsempire24.com 4 dni temu

„Mamo, a może niech babcia wyjdzie i się zgubi? Wszystkim będzie lepiej” – wykrzyknęła z wyzwaniem Kasia.

„Kasiu, nie zapomnij zamknąć drzwi” – odpowiedziała zmęczonym głosem mama, wstając od stołu.

„Mamo, ile można? Całe życie mi będziesz przypominać?” – oburzyła się piętnastoletnia Kasia.

„Nie całe życie, tylko dopóki babcia z nami mieszka. jeżeli wyjdzie na ulicę, to się zgubi i…”

„I umrze pod płotem, a my zostaniemy z poczuciem winy… Mamo, a może i dobrze?” – ciągnęła Kasia, patrząc wyzywająco.

„Co dobrze?” – mama zmarszczyła brwi.

„Niech wyjdzie i się zgubi. Sama mówiłaś, iż masz już dosyć tym ciągłym pilnowaniem.”

„Jak możesz? To moja teściowa, nie krew, ale dla ciebie to przecież własna babcia.”

„Babcia?” – Kasia przymrużyła oczy, jak zawsze, gdy ją ponosiła złość. – „A gdzie ona była, gdy jej synalek nas rzucił? Kiedy nie chciała ze mną siedzieć? Z własną wnuczką? Nie miała dla ciebie litości, gdy harowałaś za grosze… A jeszcze cię obwiniała, iż mąż odszedł…”

„Natychmiast przestań!” – mama podniosła głos. – „Źle zrobiłam, iż ci to wszystko opowiedziałam.” – Westchnęła ciężko. – „Źle cię wychowałam, skoro nie masz w sobie współczucia dla własnej rodziny. Boję się. Kiedy się zestarzeję, też tak będziesz do mnie mówić? Co się z tobą dzieje? Zawsze byłaś dobrą dziewczynką. Nie mogłaś przejść obok porzuconego kociaka czy szczeniaka, od razu niosłaś do domu. Ale babcia to nie piesek…” – Mama pokręciła głową. – „Ona już i tak jest ukarana. Twój ojciec nie tylko nas opuścił – od niej też się odwrócił.”

„Mamo, idź do pracy, bo się spóźnisz. Obiecuję, iż zamknę drzwi.” – Kasia spojrzała na mamę z wyrzutem.

„Dobrze, bo jeszcze nakrzyczymy na siebie…” – ale mama nie ruszyła się z miejsca.

„Mamo, wybacz, ale patrzeć na ciebie boli. Same kości. Masz dopiero czterdzieści lat, a chodzisz przygarbiona jak staruszka, ledwo nogi za sobą ciągniesz. Wiecznie zmęczona. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Kto ci powie prawdę, jak nie twoja córka?” – Kasia nie zauważyła, iż znowu podniosła głos.

„Dziękuję. Tylko uważaj, żeby nie włączyła gazu i nie zostawiła odkręconej wody.”

„No właśnie, ciągle jesteśmy przywiązane do niej jak do kłody. Żadnego życia. Mamo, może oddajmy ją do domu opieki? Będzie pod stałą kontrolą. Przecież ona i tak nic nie rozumie…”

„Znowu zaczynasz?” – przerwała jej mama.

„Wszystkim będzie lepiej, a jej przede wszystkim” – ciągnęła Kasia, nie zauważając rosnącej irytacji matki.

„Nie chcę cię więcej słuchać. Nigdzie jej nie oddam. Ile jej zostało? Niech umrze we własnym domu…”

„Ona nas jeszcze przetrzyma. Idź do pracy. Nie ruszę się stąd, drzwi zamknę, obiecuję” – powiedziała Kasia cierpko.

„Wybacz. Za dużo na ciebie zwaliłam… Wszyscy się bawią, a ty pilnujesz babci.”

Rozmawiały, nie zauważając, iż drzwi do pokoju babci stoją otworem. Starsza kobieta pewnie wszystko słyszała, ale raczej nic nie zrozumiała – i za chwilę i tak zapomni.

Mama wyszła do pracy, a Kasia zajrzała do dawnego swojego pokoju, teraz zajmowanego przez babcię.

„Babciu, czegoś chcesz?” – zapytała cicho.

Babcia spojrzała na nią pustym wzrokiem.

„Chodź, dam ci cukierka” – Kasia pomogła babci wstać i zaprowadziła ją do kuchni.

„A ty kto?” – babcia wpatrywała się w nią bez śladu rozpoznania.

„Pij herbatę” – Kasia westchnęła i położyła przed nią cukierka.

Babcia uwielbiała słodycze. Razem z mamą chowały przed nią cukierki, wydzielając po jednym do kubka. Kasia obserwowała, jak babcia niezdarnie rozpakowuje kolorowy papierek. Przez przerzedzone siwe włosy prześwitywała blada skóra głowy. Kasia odwróciła wzrok.

Dawniej babcia farbowała włosy, układała je w wysoką fryzurę. Malowała usta jaskrawą pomadą, rysowała ciemne łuki brwi. Kasia pamiętała słodkawy zapach jej perfum. Mężczyźni często się za nią oglądali – zanim umysł jej nie opuścił.

Kasia nie potrafiła nazwać, co czuje do babci: litość, żal, a może niechęć? Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.

„Chyba mama coś zapomniała” – pomyślała Kasia, idąc otworzyć.

Ale w drzwiach stał jej kolega z klasy, Tomek. Mama nie pochwalała ich znajomości, więc przychodził tylko pod jej nieobecność.

„Cześć. Co tak wcześnie? Mama przed chwilą wyszła” – szepnęła.

„Wiem. Nie zauważyła mnie.”

„Danusiu!” – dobiegł z kuchni głos babci.

„Kto to Danusia?” – spytał Tomek.

„Tak nazywa mamę i uważa ją za swoją córkę. Zaraz zaprowadzę ją z powrotem. Idź do łazienki i siedź cicho. Dzisiaj ma moment przytomności.” – Kasia pchnęła Tomka w stronę drzwi.

„Nikogo tu nie ma” – powiedziała, wchodząc do kuchni, gdzie stał pusty kubek po herbacie i leżał rozłożony papierek.

„Chcę herbaty” – oznajmiła babcia.

Kasia westchnęła. Babcia miała dobrą pamięć do dawnych wydarzeń, ale teraźniejszość ulatywała jej w sekundę. Zastanawiała się, czy babcia teraz udaje dla drugiego cukierka, czy naprawdę zapomniała. Kto to wie? Postawiła przed nią kolejną herbatę i położyła cukierka.

Kiedy babcia skończyła, Kasia odprowadziła ją do pokoju i posadziła na łóżku.

„Śpij” – powiedziała, zamykając drzwi.

Tomek już wyglądał z łazienki.

„Mogę wyjść?”

„Tak. Chodź na kuchnię.” – Kasia spojrzała, czy drzwi zamknięte, i poszła za nim.

Siedzieli przy stole, słuchając muzyki w telefonie – każdy z jednym słuchawkiem w uchu. Kasia przymknęła oczy, kołysząc głową w rytm. Nie zauważyła, gdy babcia wymknęła się do przedpokoju…

Gdy Kasia wyszła, żeby pożegnać Tomka, dostrzegła otwarte drBabcia stała na klatce schodowej, bezwiednie trzymając w dłoni kawałek kolorowego papierka, a Kasia, patrząc na nią, po raz pierwszy zrozumiała, iż czasem najtrudniej przychodzi nam kochać tych, którzy najbardziej tej miłości potrzebują.

Idź do oryginalnego materiału