Moja teściowa zjadła mój obiad — nasza historia zakończyła się zaskakującym zwrotem akcji.

newskey24.com 2 tygodni temu

**Dziennik**
Dziś wieczorem naprawdę się starałam. Mimo zmęczenia i mojego stanu jestem w siódmym miesiącu ciąży przygotowałam domową kolację dla całej rodziny: dla męża, dzieci i teściowej, która nas odwiedziła. Wszystko zrobiłam od podstaw: pieczone mięso, warzywa na przystawkę, sałatkę i domowe ciasto na deser. Chciałam, żeby przy stole panowała ciepła i pełna miłości atmosfera. Naprawdę się starałam dla rodziny.
Gdy nakładałam jedzenie na talerze, swoją porcję zostawiłam w kuchni. Postanowiłam najpierw skończyć parę rzeczy musiałam powiesić pranie i położyć dziecko spać. Wyszłam tylko na kilka minut.
Kiedy wróciłam mojego talerza już nie było.
Najpierw pomyślałam, iż może mąż go gdzieś odstawił. Okazało się jednak, iż ktoś go zjadł. Teściowa spokojnie, bez żadnych wyrzutów, oznajmiła, iż skończyła moją porcję, bo miała ochotę na dokładkę. A przecież jej talerz był pełny tak samo jak talerze wszystkich innych.
Nie mogłam wydusić słowa. Oczywiście nie chciałam robić sceny. Pomyślałam: może naprawdę była głodna. Zdarza się. Wciąż starałam się zachować spokój w domu i nie brać wszystkiego zbyt do siebie.
Ale kilka minut później podeszła do mnie z pudełkiem i poprosiła, żebym zapakowała jej resztki na wynos.
Wtedy delikatnie, ale stanowczo, musiałam powiedzieć, iż resztki zostawiam dla siebie. W końcu choćby nie zdążyłam zjeść.
Reakcja teściowej była zaskakująca. Oświadczyła, iż powinnam była ugotować więcej, na wszelki wypadek, i iż gość, szczególnie starszy, ma pierwszeństwo. Nie kłóciłam się, ale w środku poczułam nieprzyjemne ukłucie.
Późnym wieczorem, widząc moje przygnębienie, mąż bardzo spokojnie i grzecznie napisał wiadomość do swojej matki. Bez oskarżeń. Tylko z sugestią, żeby przeprosiła, by nie zostawiać niedomówień i urazy. Myślałam, iż to zamknie sprawę.
Ale następnego dnia teściowa opublikowała post w mediach społecznościowych, przedstawiając całą sytuację zupełnie inaczej. W jej wersji to ja byłam nieuprzejma, egoistyczna i jak napisała postawiłam jedzenie ponad szacunek dla starszych. Kilka jej znajomych stanęło po jej stronie w komentarzach oczywiście znając tylko jej wersję wydarzeń.
Bardzo to mnie zabolało. Nie oceniałam nikogo, nie wypominałam, nie zaczęłam kłótni. Po prostu zostałam bez kolacji choć to ja nakarmiłam wszystkich.
Kilka dni później ta historia niespodziewanie pojawiła się na internetowym forum. Ktoś opisał ją bez podawania nazwisk, ale szczegółowo. Post wywołał ogromny oddźwięk. Najpierw setki, potem tysiące komentarzy. I prawie wszyscy stanęli w mojej obronie.
Ludzie pisali, iż choćby w rodzinie należy okazywać szacunek gospodyni i jej pracy. Że kobieta w ciąży, która gotuje kolację dla wszystkich, przynajmniej jeden talerz jedzenia sobie należy. Że bycie gościem to nie tylko przywileje, ale też takt, uważność i wdzięczność.
To głęboko mnie poruszyło. Zrozumiałam, jak ważne jest poczucie, iż ktoś cię rozumie. choćby jeżeli nie wszyscy w rodzinie potrafią to okazać.
Ta sytuacja nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy.
Po pierwsze dobroć i troska nie zawsze wracają od tych, z którymi je dzielisz. Ale to nie znaczy, iż trzeba przestać być dobrym.
Po drugie czasem właśnie obcy okazują niespodziewaną empatię po prostu dlatego, iż widzą sytuację z boku i potrafią wysłuchać.
I najważniejsze szacunku nie da się wymusić. Rodzi się z wzajemności, zaufania i tego, iż zauważamy się nawzajem. Zwłaszcza w rodzinie.
Teraz, gdy przygotowuję kolację, zawsze najpierw odkładam swoją porcję. Nie dlatego, iż stałam się egoistką ale dlatego, iż też zasługuję na troskę. Chociaż tę od siebie samej.

Idź do oryginalnego materiału