Moja teściowa zjadła mój obiad — nasza historia zakończyła się w zupełnie niespodziewany sposób.

twojacena.pl 2 tygodni temu

Teściowa zjadła mój obiad nasza historia zyskała niespodziewane zakończenie.
Tego wieczoru naprawdę się starałam. Mimo zmęczenia i mojego stanu byłam w siódmym miesiącu ciąży przygotowałam domową kolację dla całej rodziny: męża, dzieci oraz teściowej, która nas odwiedziła. Wszystko zrobiłam od zera: pieczone mięso, warzywny dodatek, sałatkę, a na deser domowe ciasto. Chciałam, by przy stole panowała ciepła i pełna miłości atmosfera. Naprawdę się starałam dla rodziny.
Gdy nakładałam jedzenie na talerze, swoją porcję zostawiłam w kuchni. Postanowiłam najpierw skończyć kilka rzeczy musiałam powiesić pranie i położyć dziecko spać. Wyszłam tylko na chwilę.
Kiedy wróciłam mojego talerza już nie było.
Najpierw pomyślałam, iż może mąż go gdzieś odstawił. Okazało się jednak, iż po prostu… ktoś go zjadł. Teściowa spokojnie, bez żadnych skrupułów, oznajmiła, iż skończyła moją porcję, bo miała ochotę na dokładkę. Choć jej własny talerz był pełny tak jak wszystkich innych.
Nie mogłam wydusić słowa. Oczywiście nie chciałam robić sceny. Pomyślałam, iż może rzeczywiście była głodna. Zdarza się. Wciąż starałam się zachować spokój w domu i nie brać wszystkiego zbyt do siebie.
Ale po kilku minutach podeszła do mnie z pudełkiem i poprosiła, żebym zapakowała jej resztki na wynos.
Wtedy delikatnie, ale stanowczo, musiałam powiedzieć, iż resztki zostawiam dla siebie. W końcu choćby nie zdążyłam zjeść.
Reakcja teściowej była zaskakująca. Oświadczyła, iż powinnam była ugotować więcej, na wszelki wypadek, i iż gościowi, zwłaszcza starszemu, należy się pierwszeństwo. Nie kłóciłam się, ale w środku poczułam nieprzyjemny ucisk.
Późnym wieczorem, widząc moje przygnębienie, mąż bardzo spokojnie i grzecznie napisał wiadomość do swojej matki. Bez oskarżeń. Tylko z sugestią, by przeprosiła, aby nie pozostały nieporozumienia i urazy. Myślałam, iż to zamknie sprawę.
Ale następnego dnia teściowa opublikowała post w mediach społecznościowych, przedstawiając całą sytuację w zupełnie innym świetle. W jej wersji to ja byłam nieuprzejma, egoistyczna i jak napisała postawiłam jedzenie ponad szacunek dla starszych. Kilka jej znajomych w komentarzach stanęło po jej stronie oczywiście znając tylko jej wersję wydarzeń.
Bardzo to bolało. Nie oceniałam nikogo, nie rozdrapywałam ran, nie zaczęłam kłótni. Po prostu zostałam bez kolacji choć to ja nakarmiłam wszystkich.
Kilka dni później historia niespodziewanie pojawiła się na internetowym forum. Ktoś opisał ją bez podawania nazwisk, ale szczegółowo. Post wywołał ogromny oddźwięk. Najpierw setki, potem tysiące komentarzy. I niemal wszyscy stanęli w mojej obronie.
Ludzie pisali, iż choćby w rodzinie należy się szacunek gospodyni i jej pracy. Że kobieta w ciąży, która gotuje dla wszystkich, zasługuje przynajmniej na jeden talerz jedzenia. Że bycie gościem to nie tylko przywileje, ale też takt, uwaga i wdzięczność.
To głęboko mną wstrząsnęło. Zrozumiałam, jak ważne jest poczucie, iż ktoś cię rozumie. choćby jeżeli nie wszyscy w rodzinie potrafią to okazać.
Ta sytuacja nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy.
Po pierwsze dobroć i troska nie zawsze wracają od tych, z którymi je dzielisz. Ale to nie znaczy, iż masz przestać być dobrym człowiekiem.
Po drugie czasami właśnie obcy okazują niespodziewaną empatię bo widzą sytuację z boku i potrafią wysłuchać.
I najważniejsze szacunku nie da się wymusić. Rodzi się on ze wzajemności, zaufania i dostrzegania siebie nawzajem. Zwłaszcza w rodzinie.
Teraz, gdy przygotowuję kolację, zawsze najpierw odkładam swoją porcję. Nie dlatego, iż stałam się egoistką ale dlatego, iż ja też zasługuję na troskę. Chociażby od samej siebie.

Idź do oryginalnego materiału