Tak się złożyło, iż z siostrą od lat miałyśmy napięte relacje – kłóciłyśmy się jeszcze jako dzieci, a jako dorosłe kobiety po prostu się unikałyśmy. Ola zawsze chciała rządzić, narzucała innym swoje zdanie. Gdy obie wyszłyśmy za mąż, cieszyłam się, iż nie będziemy musiały się widywać. Przestałyśmy się kontaktować. Utrzymywałam za to regularny kontakt z mamą – odwiedzałam ją w święta, pomagałam w domu, a czasem zostawiałam dzieci, gdy musiałam coś załatwić z mężem.
Wszystko się zmieniło, gdy siostra rozwiodła się i wróciła do rodzinnego mieszkania. Zaczęła zachowywać się jak pełnoprawna właścicielka, mimo iż to mieszkanie mamy. Od tej pory nie mogę już tak po prostu odwiedzać mamy. Przestała też pomagać mi z dziećmi – wcześniej zabierała wnuki na weekend, teraz to niemożliwe. Musiałam wszystko w naszym życiu przeorganizować. Kiedy dzieci chorują, biorę wolne w pracy, bo nie mam z kim ich zostawić. Nie chcę ich zawozić do mamy, gdy jest tam siostra – nie chcę, żeby słuchały kłótni i napiętej atmosfery. Poza tym wiem, iż Ola nie darzy ich sympatią. Mama też coraz częściej staje po jej stronie.
W pracy już zaczynają mieć pretensje o moje częste nieobecności. Boję się, iż to odbije się na premii, albo w najgorszym wypadku – na moim zatrudnieniu. Żeby zobaczyć się z mamą, muszę ją długo namawiać, by przyjechała do mnie. Jest już starsza, więc rzadko się decyduje na podróż przez pół miasta – widujemy się może raz w miesiącu. Mama często dzwoni do mnie zapłakana, bo nie radzi sobie z charakterem Oli. A Ola? Ona ma to wszystko gdzieś.
Mama ma niewielkie, dwupokojowe mieszkanie, a ja mam wrażenie, iż Ola chce ją zmusić do jego zamiany. Ale co mama mogłaby kupić za jedną trzecią ceny? Przecież zostanie z niczym. Chciałabym, żeby mama miała spokojną starość i mogła mieszkać jak dawniej – w spokoju i stabilizacji. Ale nie mam pojęcia, jak to osiągnąć. Nie mogę zabrać mamy do siebie – mieszkamy we czwórkę, a mój mąż od zawsze był przeciwny wspólnemu mieszkaniu z rodzicami.
Rozmawiać z siostrą – nie ma sensu. Nie słucha nikogo i uważa, iż wszystko wie najlepiej. Czuję się zupełnie bezsilna. Nie wiem, jak wyjść z tej sytuacji…