Moja rodzina nie akceptowała mojego męża, a teraz błagają o pomoc

przytulnosc.pl 8 godzin temu

Pięć lat temu podjęłam decyzję, która spotkała się z ostrą krytyką ze strony mojej rodziny. Wyszłam za mąż za mężczyznę starszego ode mnie o dwadzieścia lat. Miałam wtedy 24 lata i pracowałam jako asystentka w firmie należącej do przyjaciela mojego męża.

Poznaliśmy się przypadkiem – przyszedł do firmy w interesach i zwrócił na mnie uwagę. Już od pierwszego spotkania poczułam, iż to coś wyjątkowego, a w jego oczach zobaczyłam przyszłość, o jakiej marzyłam. Krzysztof, bo tak miał na imię, zaprosił mnie na kolację, na którą bez wahania się zgodziłam. Do dziś pamiętam tamten wieczór – pełen ciepła, długich rozmów i atmosfery, w której czułam się naprawdę wyjątkowo.

Mimo iż dzieliło nas dwadzieścia lat różnicy i Krzysztof miał za sobą kilka nieudanych związków, dla mnie liczyło się tylko to, jak się przy nim czułam. Po trzech miesiącach znajomości oświadczył mi się. Pełna euforii podzieliłam się tą nowiną z rodziną, ale ich reakcja była dla mnie ciosem.

Mama wybuchła płaczem, tata nie krył złości, oskarżając mnie o brak rozsądku. Oboje zgodnie stwierdzili, iż jeżeli zdecyduję się na ślub, przestanę dla nich istnieć. Było mi trudno, ale podjęłam decyzję – wyszłam za Krzysztofa.

Po ślubie rodzina niemal całkowicie zerwała ze mną kontakt. Nie było dnia, aby ktoś z krewnych nie dzwonił, by powiedzieć, iż przynoszę wstyd, iż Krzysztof to nieodpowiedni człowiek i iż nie czeka mnie z nim szczęście. Jednak lata mijały, a nasze małżeństwo kwitło. Doczekaliśmy się dwóch cudownych córek i stworzyliśmy szczęśliwy dom. Ani przez chwilę nie żałowałam swojej decyzji.

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie mama. Z jej głosu można było wyczuć skruchę – tata poważnie zachorował, a leczenie wymaga ogromnych nakładów finansowych. Poprosiła mnie i Krzysztofa o pomoc, przepraszając za wszystkie słowa wypowiedziane w gniewie.

Nie zamierzamy odwracać się plecami. Pomagamy, bo to moi rodzice, mimo iż przez lata nie chcieli zaakceptować mojego wyboru. Jednak nie mogę przestać się zastanawiać – kiedyś nie potrafili zrozumieć mojej decyzji, a teraz, gdy są w potrzebie, nagle stałam się dla nich ważna. Czy naprawdę potrzeba było aż tak trudnej sytuacji, by mnie zaakceptowali?

Idź do oryginalnego materiału