Moja kotka przez cały dzień nie wychodziła z kuchni, siedziała na kuchence gazowej i miauczała: byłam przerażona, gdy zrozumiałam powód jej dziwnego zachowania

newskey24.com 3 tygodni temu

Tego ranka moja kotka zachowywała się dziwnie. Zwykle przesypiała całe przedpołudnie, leniwie przebierając łapkami we śnie, ale tego dnia od samego rana była niespokojna.

Cały dzień nie opuszczała kuchni. Za każdym razem, gdy tam wchodziłam, siedziała na kuchence gazowej. Raz głośno i natarczywie miauczała, by za chwilę zacząć syczeć, wpatrując się w ścianę.

Kilka razy brałam ją na ręce i wynosiłam z kuchni, myśląc, iż po prostu szuka uwagi. ale gdy tylko się odwróciłam, już była znowu na kuchence, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby próbowała coś powiedzieć.

Najpierw uznałam, iż jest głodna. Nasypałam karmy, wyjęłam ulubione smakołyki, ale choćby ich nie tknęła. To było dziwne moja Zosia nigdy nie odmawiała przysmaków.

Pod wieczór zaczęłam się źle czuć. Pojawiło się osłabienie, zawroty głowy i nudności. Myślałam, iż to przemęczenie albo spadek ciśnienia. Tymczasem kotka stawała się coraz bardziej nerwowa biegała po kuchni, wskakiwała na płytę i miauczała tak głośno, iż zaczynało mnie to irytować.

W końcu zrozumiałam powód jej dziwnego zachowania i przeraziłam się. Gdy późnym wieczorem sąsiad, pan Nowak, wszedł pożyczyć wiertarkę, zmarszczył brwi i powiedział:
Czuję gaz. Mocno śmierdzi.

Wezwaliśmy pogotowie gazowe. Okazało się, iż doszło do nieszczystości w instalacji za kuchenką i ulatniał się czad. Objawy, które zrzucałam na zmęczenie, były zatruciem.

Do dziś myślę, co by się stało, gdyby nie Zosia. Wyczuła niebezpieczeństwo od początku. Jej miauczenie, syczenie, próby zatrzymania mnie w kuchni to wszystko była rozpaczliwa próba ostrzeżenia.

Szybko pojechaliśmy do szpitala. Na szczęście obyło się bez poważnych konsekwencji. Teraz za każdym razem, gdy moja kotka zachowuje się „dziwnie”, najpierw uważnie obserwuję, co chce mi przekazać.

Tamtego dnia zrobiła dla mnie więcej niż mogłabym się spodziewać uratowała mi życie.

Czasem najcichsze głosy niosą najważniejsze ostrzeżenia. Warto słuchać tych, którzy nie mówią naszym językiem bo ich instynkt może nas ocalić.

Idź do oryginalnego materiału