Moja eksżona chciała mnie pozwąć o połowę domu, ale nie przewidziała, iż już dawno wszystko zaplanowałem

polregion.pl 1 godzina temu

Moja eksmałżonka marzyła, żeby zgarnąć połowę mojego mieszkania, ale nie spodziewała się, iż już dawno przewidziałem jej zagrywkę.

Mój romans z byłą skończył się w sądzie. Nie będę rozstrzygał, kto zawinił bardziej w końcu w związku zawsze są dwa warianty: albo oboje są winni, albo tylko jedna osoba, ale wtedy druga udaje świętą.

Faktem jest, iż moja druga żona wpadła w sidła zamożnego biznesmena, który kiedyś przywędrował do naszego Krakowa i otworzył tam przytulną kawiarenkę. Najpierw ukrywała swój romans, ale w końcu przestała się choćby kryć. A potem stanęła przede mną jak burza z gradem i oznajmiła, iż chce rozwodu oraz połowy naszego mieszkania.

Sądziła, iż wpadnę w panikę, ale dom został kupiony za moje uczciwie zarobione złotówki. Była żona nie miała z nim nic wspólnego, poza tym, iż przez dwa lata spała w łóżku, które sam wybrałem. A teraz nagle uznała, iż ma prawo do połowy?

Podszedłem do tego ze stoickim spokojem. Nie próbowałem jej odwieść od sądowej batalii. Czekałem tylko, aż przegra i będzie musiała zapłacić koszty procesu. Pierwsza żona już mnie nauczyła, jak to działa nasza sprawa ciągnęła się trzy lata, bo za każdym razem, gdy spotkaliśmy się w sądzie, kończyło się awanturą.

W końcu jednak moja pierwsza eks dopięła swego dzięki sprytnemu prawnikowi wyrwała ode mnie połowę majątku, w tym mieszkanie po moim tacie.

Tym razem jednak postąpiłem mądrzej. Zanim po raz drugi stanąłem na ślubnym kobiercu, kupiłem mieszkanie, wyremontowałem je własnymi rękami, ale zapisałem je na brata. To jedyna osoba, której ufam bezgranicznie. Kiedy nadszedł czas rozwodu, okazało się, iż nie mam nic na swoim koncie. Po pierwszej żonie żadna kobieta już mnie nie zaskoczy.

Idź do oryginalnego materiału