Moja córka wyszła za mąż cztery lata temu. Od razu prosiłam ją, żeby się nie spieszyła, ale kto by mnie słuchał? Z każdym rokiem ich relacje stają się coraz ciekawsze. W ogóle przestałam rozumieć współczesną młodzież. Czy wszędzie jest tak samo, czy tylko mnie się tak „poszczęściło”?

przytulnosc.pl 2 dni temu

Córkę mam jedną, wychowywałam ją sama, bo mąż wcześnie odszedł z tego świata. Jakoś nie bardzo starałam się znaleźć nowego męża, nawiązywać relacje. Musiałam wychować dziecko i sama sobie radzić. Moja mama zawsze lamentowała, iż kobieta nie powinna żyć bez męża, iż to nie jest adekwatne, ale już w tamtych dawnych czasach taka logika wydawała mi się dziwna.

Mama starannie swatała mi swoich nieżonatych kolegów, synów swoich przyjaciółek, ale wszystkie opcje, które proponowała, były wyraźnie nie w moim guście. W końcu po prostu zaczęłam to ignorować. Sama mam ręce i nogi, mam pracę – po co mi ktoś jeszcze?

Ale chyba lamenty mamy nie poszły na marne – przesiąknęła nimi moja córka. W dzieciństwie spędzała dużo czasu z babcią i to pewnie tam przejęła taki pogląd na życie. Wcześniej to się nie ujawniało, ale teraz moja córka jest mężatką i niezbyt szczęśliwą, co zrozumiałam już przy pierwszym spotkaniu.

Wyszła za mąż zaraz po studiach, mając wykształcenie, pracę i własne mieszkanie, które odziedziczyła po ojcu. Jest ładna, wesoła, mądra, miała tylu zalotników – aż miło było popatrzeć. A wybrała właśnie tego.

Zięć od razu mi się nie spodobał. Najpierw delikatnie radziłam, żeby się nie spieszyła i przyjrzała się lepszemu kandydatowi, potem mówiłam wprost, iż wybór jest nieudany, ale ona mnie nie słuchała. Mówiła tylko, iż go kocha. Własnego rozumu w cudzą głowę nie włożysz. Tak się pobrali.

To było cztery lata temu. Przez te cztery lata życie mojej córki zamieniło się w coś niewyobrażalnego. Z żywej dziewczyny zmieniła się w szarą myszkę. A jej mąż stał się królem kanapy.

Początkowo w ich związku tego nie było. Ale stopniowo sytuacja stawała się coraz dziwniejsza. Mąż coraz bardziej przesuwał granice tego, co jest dozwolone. Najpierw zrezygnował z pracy i nie szukał nowej. Nic się nie stało. Córka go ubierała, karmiła, a jeszcze słuchała, iż coś jest nie tak w domu.

Od razu jej powiedziałam, iż trzeba mu wskazać drzwi. Ale ona na to: „Och, jak mogę być bez męża”? Normalnie można żyć bez męża. Ja bym jej pomogła z dzieckiem, mogłaby przeprowadzić się do mnie, a swoje mieszkanie wynająć. Jest wiele opcji, jak można sobie poradzić. Ale córka przywiązała się do niego i nie chce nic zmieniać.

Chciałam porozmawiać z zięciem, wyjaśnić mu, iż jest w błędzie, ale córka stanęła w jego obronie – nie, nie trzeba, sami sobie poradzimy, możesz powiedzieć coś niepotrzebnego. Widzę, jak sobie radzi. choćby słowa nie może powiedzieć.

Nie mam już siły ani na niego, ani na nią, bo ona nie chce zrozumieć, iż lepiej być samej niż z takim „skarbem”, z którego nie ma żadnego pożytku.

Idź do oryginalnego materiału