Moja 38-letnia córka chce dziecka: Czasu nie cofniesz, ale możesz zacząć cenić życie tu i teraz.

twojacena.pl 19 godzin temu

Teraz moja córka ma 38 lat, nie ma rodziny, męża, ale pragnie dziecka. Czasu nie cofniesz, ale możesz zacząć doceniać życie tu i teraz.

W zeszłym miesiącu byliśmy z córką na ślubie mojej siostrzenicy w jednym z przytulnych restauracji w Poznaniu. Wesele było przepiękne – każdy szczegół dopracowany, panna młoda promieniała szczęściem, a goście tonęli w atmosferze miłości. Po uroczystości moja córka, Weronika, została u mnie na noc – mieszkamy w różnych miastach. Rano zastałam ją przy oknie: siedziała, wpatrzona w pustkę, a po policzkach spływały łzy. Moja dziewczynka płakała, a moje serce ścisnęło się z bólu.

Rzuciłam się do niej: „Weroniko, co się stało? Wczoraj przecież wszystko było w porządku!” Podniosła na mnie smutne oczy i cicho powiedziała: „Tak, wesele było cudowne. Nigdy nie miałam takiego wesela. I już nie będę. Kiedy wychodziłam za mąż, nie było ani sukni, ani przyjęcia…” Głos jej drżał, a ja nagle przypomniałam sobie tamten dzień, kiedy Weronika wychodziła za mąż. To był cios poniżej pasa.

Dziesięć lat temu błagałam ją, żeby zorganizowała prawdziwe wesele. Chciałam, by moja jedyna córka błyszczała w białej sukni, by miała piękną fryzurę, manicure, profesjonalny makijaż. Byłam gotowa zapłacić za wszystko – od bankietu po fotografa. „Weroniko, to twój dzień!” – przekonywałam. Ale ona machała ręką, mówiąc, iż wesela to relikt przeszłości. Byłam przerażona, gdy pojawiła się w urzędzie stanu cywilnego w dżinsach i T-shircie. Żadnych kwiatów, uśmiechów – tylko podpis i wyjście. Jej ślub był zimny jak jesienny deszcz.

Taka była zawsze. W szkole, kiedy koledzy przymierzali garnitury, a koleżanki sukienki na studniówkę, ona przyszła po świadectwo w szortach, zabrała je i poszła do domu. Żadnych tańców, żadnych wspomnień. Jej małżeństwo było takie samo – bezduszne. O dzieciach nie chciała choćby słyszeć, choć jej mąż, Krzysztof, marzył o rodzinie. Zwykle takie tematy omawia się przed ślubem, ale Weronika, młoda i ambitna, uważała, iż dzieci mogą poczekać. Chciała żyć dla siebie, budować karierę, cieszyć się wolnością. Po czterech latach Krzysztof nie wytrzymał – odszedł, bo chciał być ojcem.

Rozwiedli się. Krzysztof gwałtownie ożenił się ponownie i teraz ma trójkę dzieci, a Weronika została sama. Spotyka się z mężczyznami, ale za każdym razem powtarza: „Nikogo mi nie potrzeba”. Ale ja widzę, jak bardzo jest samotna. Zawsze taka była – dumnie niezależna, ale teraz ta niezależność zamieniła się w pustkę. I oto, siedząc przy moim oknie, nagle wyznała: „Mamo, żałuję, iż nie urodziłam dziecka. Mam 38 lat, a nie mam nic”. Jej słowa rozdarły mi duszę.

Teraz Weronika marzy o dziecku. Mówi, iż gdy mnie zabraknie, będzie miała dla kogo żyć. Ale boję się o nią. Dziecko to ogromna odpowiedzialność, a Weronika ledwo wiąże koniec z końcem. Pracuje na wyczerpanie, ale pieniędzy zawsze brakuje. Nie mogę pomóc jej finansowo, a to rozrywa mi serce. Przytulam ją, pocieszam, ale w jej oczach widzę bezdenny smutek. Straciła tak wiele: wesele, rodzinę, ciepłe wspomnienia. A teraz ta pustka dusi ją każdego dnia.

Ale wciąż wierzę, iż Weronika ma szansę. Ma dopiero 38 lat – życie nie skończyło się przecież. jeżeli zechce, znajdzie miłość, wyjdzie za mąż, urodzi dziecko. Najważniejsze, by nie oglądać się za siebie z żalem. Czasu nie cofniesz, ale możesz zacząć doceniać to, co masz tu i teraz. Modlę się, by moja dziewczynka odnalazła szczęście, by jej oczy znów zabłysły. Na razie widzę tylko jej łzy – i to łamie mi serce.

Idź do oryginalnego materiału