Mój pies nigdy choćby nie warczał na obcych, ale gdy zobaczył tego mężczyznę, rzucił się na niego byłem w szoku, gdy poznałem powód.
Po śmierci żony mój pies został moim jedynym prawdziwym przyjacielem i sensem życia. Ufałem mu bardziej niż jakiemukolwiek człowiekowi. Zawsze był wzorem posłuszeństwa i spokoju nigdy nie szczekał bez powodu, nie atakował przechodniów i był przyjazny dla wszystkich.
Tego dnia spacerowaliśmy po Warszawie, a ja byłem trochę zmęczony lata zaczynają dawać o sobie znać. Usiadłem na ławce przy chodniku, a mój wierny towarzysz położył się u moich stóp. Wszystko wydawało się normalne: ludzie spieszyli się, samochody mijały ulicę, a my po prostu odpoczywaliśmy, ciesząc się chwilą.
Nagle zauważyłem nieznajomego mężczyznę, który się zbliżał. Wyglądał zupełnie zwyczajnie: średniego wzrostu, skromnie ubrany, nic podejrzanego. Ale jego chód był zbyt szybki i nerwowy, a wzrok intensywny, niemal przerażony. Gdy podszedł bliżej, mój pies natychmiast się spięł sierść na jego grzbiecie zjeżyła się, zaczął warczeć, czego nigdy wcześniej nie robił.
Zanim zrozumiałem, co się dzieje, rzucił się do przodu i zaczął głośno, agresywnie szczekać, jakby bronił mnie przed czymś niewidzialnym. Ledwo utrzymałem smycz, tak mocno ciągnął. Mężczyzna wyglądał na zdezorientowanego, zatrzymał się i zaczął mamrotać:
Eee chciałem tylko zapytać, która godzina
Ale zachowanie mojego psa wciąż było dziwne i nagle zrozumiałem, dlaczego tak się zachowywał.
Głos nieznajomego był niepewny, wzrok błądzący, jakby kombinował, co powiedzieć. Miałem dziwne uczucie w żołądku.
Odpowiedziałem krótko, udając, iż patrzę w telefon, a on gwałtownie odszedł, rzucając nam wrogie spojrzenie.
Pozostałem na ławce jeszcze kilka minut, próbując uspokoić psa pieszczotami. Wieczorem, już w domu, przypadkiem zobaczyłem w wiadomościach zdjęcie tego samego mężczyzny.
Okazało się, iż policja go poszukuje za serię kradzieży i napadów podchodził do ludzi z wymówką, rozpraszał ich, a potem wyrywał portfele lub torebki.
Wtedy zrozumiałem: mój mądry pies wyczuł zagrożenie, zanim ja to zrobiłem, i nie pozwolił mu choćby się zbliżyć.
Może wyczuł jego energię, a może to była zwykła instynktowna reakcja. Ale jedno wiem na pewno: muszę ufać mojemu towarzyszowi w każdej sytuacji.
Kto wie, co by się stało, gdyby go tam nie było. Znowu dotarło do mnie, iż pies to nie tylko zwierzę to prawdziwy obrońca, przyjaciel i członek rodziny.