Mój mąż jest gotów oddać wszystko swoim rodzicom, a nam z synem żałuje

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Z mężem jesteśmy małżeństwem już sześć lat, wychowujemy syna, który za chwilę skończy trzy lata. przez cały czas jestem na urlopie macierzyńskim, a jak tylko nasz syn pójdzie do przedszkola, planuję wrócić do pracy. Mój mąż przez pierwsze dwa lata świetnie wywiązywał się ze swoich obowiązków.

Całkowicie utrzymywał naszą rodzinę. Wystarczało nam na opłaty, rzeczy i jedzenie dla syna, a choćby na wakacje. Mogłam sobie pozwolić na wizytę w salonie piękności lub zakup nowej odzieży. Ale ostatnio sytuacja przekracza wszelkie granice. Większość swojej pensji oddaje rodzicom, którzy, jak twierdzi, potrzebują pomocy. Nam z tego nie zostaje prawie nic.

Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie fakt, iż mamy syna. Z jego narodzinami nasza rodzina potrzebuje więcej pieniędzy. Kiedyś jego pomoc dla rodziców była drobna, a teraz większość swojej wypłaty zanosi im, twierdząc, iż ledwo wiążą koniec z końcem na emeryturze i nie mają za co żyć. Jednak to, co zostaje nam, w ogóle nie wystarcza na normalne życie.

Próbowałam z nim porozmawiać, na co mąż z oburzeniem powiedział: „To moje pieniądze i będę nimi dysponował, jak mi się podoba. A jeżeli ci się coś nie podoba, znajdź sobie pracę, zamiast liczyć moją wypłatę.”

Jego rodzice wcale nie żyją tak biednie – mają własne gospodarstwo, więc nie wydaje mi się, żeby naprawdę nie mieli za co żyć. Poza tym mieszka z nimi przez cały czas niezamężna siostra męża. Czy ona nic nie dokłada do domu? Wydaje się, iż teściowie zapomnieli, iż mamy małego syna, który potrzebuje nowych ubrań i jedzenia. Jak mogą brać pieniądze od mojego męża, wiedząc, iż nam też są potrzebne?

Moi rodzice również żyją z jednej emerytury, ale nigdy nie proszą nas o pieniądze. Wręcz przeciwnie – sami starają się nam pomagać. Co tydzień przywożą ziemniaki, mleko, a synowi dają pieniądze na zabawki i ubrania.

Mimo moich starań, aby wyjaśnić mężowi, iż sami potrzebujemy tych środków, on twierdzi, iż nie mam prawa rozporządzać jego pieniędzmi, a już na pewno nie powinnam mówić nic przeciwko jego rodzicom. Bo według niego musimy im pomagać. Mam wrażenie, iż niedługo będziemy chodzić w znoszonych ubraniach, żeby jego rodzicom było wygodnie.

Rozumiem, iż rodzicom trzeba pomagać, ale nie kosztem własnej rodziny! Czyż nie? Czasami nie mam za co kupić sobie nowych ubrań (choć robię to naprawdę rzadko). A mąż mówi mi, iż teraz nie jest na to czas, bo jego rodzicom bardziej są potrzebne pieniądze.

To mnie strasznie irytuje. Mam wrażenie, iż żyje z rodzicami, a nie z nami. Dla nich gotów jest zrobić wszystko, a dla nas z synem żałuje każdej złotówki. Jak mu to wytłumaczyć, nie wiem. Ale nie chcę tak dalej żyć. Co robić?

Idź do oryginalnego materiału