Deszcz lał jak z cebra, gdy stałam na kamiennych schodach posiadłości Kowalskich, tuląc do piersi nowo narodzoną córeczkę. Ręce miałam zdrętwiałe, nogi się trzęsły, ale to złamane serce niemal przygięło mnie do ziemi. Za mną z hukiem zatrzasnęły się ciężkie dębowe drzwi. Chwilę wcześniej mój mąż, Krzysztof, syn jednej z najzamożniejszych rodzin w Warszawie, stał […]