„Mój były zdradził mnie z przyjaciółką, ale gdy przypadkiem spotkałam je po trzech latach, nie mogłam przestać się uśmiechać“

twojacena.pl 4 godzin temu

Po rozwodzie mój mąż zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką, ale gdy spotkałam ich trzy lata później, nie mogłam przestać się uśmiechać.
Gdy mój małżeństwo się rozpadło, dowiedziałam się, iż zostawił mnie dla szkolnej koleżanki. Minęły trzy lata, a ja przypadkiem natknęłam się na nich na stacji benzynowej i nie byłam w stanie powstrzymać szerokiego uśmiechu.
Kiedy mój mąż zaczął się oddalać, szukałam pocieszenia u najlepszej przyjaciółki. Mówiła, iż przesadzam, ale okazało się, iż wcale nie miałam urojeń. Los po trzech latach pokazał mi konsekwencje ich zdrady.
Zawsze myślałam, iż takie historie przytrafiają się komuś innemu czytasz o nich w dramatycznych powieściach albo słyszysz szepczących przy rodzinnym obiedzie. Ale nie mnie. Nie nam.
Pięć lat z Dariuszem budowaliśmy wspólne życie. Nie było luksusowe, ale było nasze wieczory z filmami na kanapie, niedzielne wypady po kawę, żarty, które rozumieliśmy tylko my.
Przez cały ten czas obok była Kinga moja najlepsza przyjaciółka ze szkoły, prawie siostra. Była przy każdym ważnym momencie, choćby na moim ślubie stała obok jako druhna, ściskając moją dłoń i płacząc ze wzruszenia.
Gdy zaszłam w ciążę, myślałam, iż to kolejny piękny rozdział naszej historii.
Ale wtedy Dariusz się zmienił.
Najpierw drobiazgi późniejsze powroty z pracy, uśmiech, który nie sięgał oczu. Potem było gorzej. Przestał na mnie patrzeć. Rozmowy skurczyły się do jednosylabowych odpowiedzi. Noce, w których leżał odwrócony plecami, jakbym w ogóle nie istniała.
Nie rozumiałam, co się dzieje. Byłam wykończona, w zaawansowanej ciąży, desperacko próbując naprawić to, co między nami się rozpadało.
Więc zadzwoniłam do Kingi.
Nie rozumiem, co się dzieje szlochałam do telefonu, zwinięta w kłębek w ciemności, podczas gdy Dariusz spokojnie spał obok. On już chyba mnie nie kocha.
Za bardzo wszystko analizujesz odparła łagodnie. On cię kocha. To tylko stres.
Chciałam w to uwierzyć.
Ale ciągłe napięcie nieprzespane noce, niepokój, samotność, mimo iż byłam mężatką wykańczało mnie.
Pewnego ranka obudził mnie ostry ból w brzuchu. Wieczorem byłam już w szpitalu, wpatrując się w usta lekarza, ale nie słyszałam ani słowa.
Nie ma bicia serca.
Nie ma dziecka.
Mówią, iż ból przychodzi falami. Mój był jak lawina.
Poronienie złamało mnie, ale Dariusz? On już był stracony. Siedział obok na szpitalnym łóżku, zimny, milczący, choćby nie wziął mnie za rękę, nie powiedział słowa pocieszenia. Po prostu czekał, jak na przystanku, a nie w obliczu straty dziecka.
Po miesiącu wreszcie wypowiedział słowa, które pewnie długo ćwiczył:
Już nie jestem szczęśliwy, Aniu.
I to było wszystko. Bez wyjaśnień, bez emocji. Puste pożegnanie.
Dzień, w którym Dariusz wyszedł, minął bez kłótni, bez krzyków, bez łez. Tylko lodowata cisza.
Już nie jestem szczęśliwy, Aniu.
Mrugnęłam, siedząc naprzeciw niego przy kuchennym stole. Jego słowa cisnęły mi się w gardle.
Co? spytałam drżącym głosem.
Westchnął ciężko, przecierając skronie, jakbym to ja była problemem.
Już nic nie czuję. Od dawna.
Od dawna.
Przełknęłam ślinę.
Od kiedy straciłam dziecko?
Jego szczęka się zacisnęła.
To nie ma znaczenia.
Kłamstwo było wręcz śmieszne.
Patrzyłam na niego, czekając na jakikolwiek znak żal, wyrzuty sumienia, cokolwiek. Ale on tylko siedział, nie podnosząc wzroku.
Więc tak? Pięć lat, a ty po prostu wychodzisz? Moje dłonie zacisnęły się w pięści pod stołem.
Znów westchnął, tym razem zniecierpliwiony.
Nie chcemy się kłócić, Aniu.
Nerwowo się zaśmiałam tym śmiechem, który wydziera się, gdy jesteś na krawędzi.
Ach, *ty* nie chcesz się kłócić? Zabawne, bo ja nie miałam wyboru w tej historii.
Wstał, wziął kluczyki.
Zostanę u znajomych.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć, zatrzasną

Idź do oryginalnego materiału