Moim zdaniem dorosłe dzieci powinny być samodzielne. Kilka dni temu wyprowadziłam z domu dwie dorosłe córki

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Zadzwoniła do mnie moja siostra i zaczęła się oburzać.

– Jak mogłaś coś takiego zrobić? Gdyby Grzesiek żył, dałby ci niezłą nauczkę. Starsza córka ma małe dziecko, a młodsza jest w ciąży. Nie masz w sobie za grosz świętości. Gdzie one teraz będą mieszkać? – krzyczała.

– Jak to gdzie? Niech idą do ciebie.

– Dlaczego do mnie? Ja jestem ich ciocią, nie matką.

– No właśnie. To ja decyduję, jak postępować ze swoimi dziećmi! – powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.

Powiedziałam córkom wcześniej, iż czas najwyższy, żeby się wyprowadziły. Mam dość utrzymywania trzech rodzin, dźwigania wszystkiego na swoich barkach i znoszenia ich mężów.

Mój mąż zmarł dawno temu, więc córki wychowałam sama. Poświęciłam się, żeby niczego im nie brakowało. Nikt mi nie pomagał – cała rodzina odsunęła się po śmierci Grześka.

Kiedy starsza córka skończyła studia, od razu przyprowadziła do domu swojego narzeczonego. Kasia od progu oświadczyła, iż złożyli dokumenty w urzędzie, więc będziemy musieli się pomieścić. Nie protestowałam. Niedługo potem pojawił się pierwszy wnuk.

Dodam, iż młode małżeństwo nie dokładało się do budżetu. Mówili, iż mają małe dziecko, a zięć kilka zarabia. Musiałam wszystkich utrzymywać na swój koszt, a jedzenie z lodówki znikało w mgnieniu oka.

– Nie będę sprzątać łazienki po cudzym facecie! – warknęła młodsza córka, kiedy poprosiłam ją, żeby zrobiła porządek.

– Posiedź z bratankiem, ja posprzątam – odpowiedziała starsza.

– Poproś swojego lenia!

Podobne konflikty rozbrzmiewały w naszym domu od rana do wieczora. Nikt nie chciał ustąpić. Wszystko dźwigałam na swoich barkach, a zięć choćby śmieci nie miał ochoty wyrzucić.

Tak minęły trzy lata. Młode małżeństwo nigdzie się nie spieszyło – na moim garnuszku żyło im się całkiem dobrze.

Moje cierpliwość skończyła się, gdy młodsza córka zaszła w ciążę.

– Mamo, planujemy ślub i chcemy się wprowadzić tutaj. Oddasz mi swoją sypialnię?

Zamurowało mnie. Czyli co, ja mam spać na rozkładanym łóżku w kuchni, bo oni wszyscy swoje życie sobie poukładali? Zawołałam starszą z mężem, młodszą z narzeczonym i oznajmiłam, iż mają dwa tygodnie na wyprowadzkę. Wszyscy są dorośli – pora, żeby trochę się wysilili.

Możecie mnie oceniać, ale uważam, iż zasłużyłam na to, żeby w końcu zacząć żyć dla siebie. Córki groziły mi, iż nie pozwolą mi widywać wnuków. No, zobaczymy. Coś mi mówi, iż same do mnie przybiegną z podkulonymi ogonami.

Jak wy postąpilibyście na miejscu matki? Co o tym myślicie?

Idź do oryginalnego materiału