Relacje między synową a teściową rzadko należą do najłatwiejszych. Często stoją za nimi nierealistyczne oczekiwania – zarówno z jednej, jak i z drugiej strony – co niemal zawsze prowadzi do frustracji i nieporozumień. W moim przypadku problemem okazało się… zbyt młodzieńcze zachowanie teściowej. Kobieta po pięćdziesiątce przez cały czas żyła tak, jakby miała dwadzieścia lat – i kompletnie nie miała ochoty zostać babcią.
Zaskoczenie od pierwszego spotkania
„Kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją przyszłą teściową, aż trudno mi było uwierzyć, iż to matka mojego narzeczonego” – opowiada Magda z Bydgoszczy. – „Farbowane włosy w krzykliwym odcieniu, sztuczne rzęsy, czerwona pomadka i wysokie obcasy. Wyglądała raczej jak bohaterka reality show niż kobieta, która wychowała dorosłego syna. Pomyślałam, iż to może kwestia zawodu – pracuje przecież w salonie kosmetycznym”.
Rodzina? Jaka rodzina?
„Z czasem jednak mój dystans do niej nie zmniejszał się, a wręcz przeciwnie – rósł. Liczyłam, iż po ślubie staniemy się sobie bliższe, iż będziemy razem pić herbatę, rozmawiać, wspierać się. Nic z tych rzeczy. Dla niej nie liczyliśmy się ani ja, ani choćby jej własny syn – Michał”.
Teściowa Magdy prowadziła życie pełne aktywności: praca do południa, potem siłownia, lunch z koleżankami, wieczorem randka z nowym adoratorem lub warsztaty jogi. „Z jednej strony podziwiam jej energię, z drugiej – miałam nadzieję, iż moje dziecko będzie miało babcię z prawdziwego zdarzenia, a nie wiecznie zabieganą ‘dziewczynę po pięćdziesiątce’”.
Ciąża? A po co tak wcześnie?!
Kiedy Magda poinformowała teściową o ciąży, zamiast euforii usłyszała wykład o zmarnowanej młodości. „Powiedziała, iż też za wcześnie urodziła i bardzo tego żałowała. Że trzeba było najpierw nacieszyć się życiem, pozwiedzać świat, a nie siedzieć w pieluchach. Byłam w szoku”.
Po narodzinach wnuka nic się nie zmieniło. Teściowa odwiedzała ich rzadko, spędzała przy łóżeczku najwyżej kilka minut, po czym znikała. „Nie mogłam liczyć na jej pomoc. A gdybyśmy mieszkali bliżej mojej mamy w Toruniu – byłoby zupełnie inaczej. Mama, mimo problemów zdrowotnych, regularnie wysyła nam manualnie robione ubranka dla maluszka”.
Czy to zazdrość? A może niezrozumienie?
„U moich koleżanek różnie bywa z teściowymi, ale jednak się wspierają, pomagają sobie, czasem się pokłócą, ale potem godzą. A tutaj? Dla mojej teściowej istniejemy tylko na papierze. Liczą się tylko znajomi, imprezy i faceci, którzy dawno przestali być ‘pierwszej świeżości’. Czasem mam wrażenie, iż ona jeszcze planuje wyjść za mąż…”.
Redakcyjny komentarz
Być może warto spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy. Czy rzeczywiście aktywna, zadbana i towarzyska kobieta nie ma prawa cieszyć się życiem tylko dlatego, iż została teściową i babcią? Czy jej styl życia rzeczywiście oznacza brak odpowiedzialności – czy po prostu inny wybór?
Teściowa Magdy może mieć wiele zalet, których młoda kobieta jeszcze nie dostrzegła – a może nie chce dostrzegać. Czasami złość i zawód przesłaniają nam obraz rzeczywistości. A może to też odrobina zazdrości? Bo w końcu – kto by nie chciał mieć tyle energii i niezależności po pięćdziesiątce?