„Minęły dwa lata odkąd nie rozmawiamy z córką: Dlaczego nagle przestała odbierać telefon?”

twojacena.pl 2 dni temu

Już dwa lata minęły, odkąd nie rozmawiam z córką. Rok temu Ola nagle przestała odbierać telefon.

Nigdy nie sądziłam, iż doczekam takich dni. Ola wrzuca zdjęcia na media społecznościowe, spotyka się z przyjaciółmi, żyje swoim życiem. Ale do mnie nie dzwoni, nie pisze. Ola jest już dorosłą kobietą – ma dwuletnią córeczkę i męża, mieszkają we własnym mieszkaniu w Poznaniu. Zawsze byłam surowa – wobec siebie i innych. Dla Oli też nie robiłam wyjątku.

Bycie rodzicem to odpowiedzialność. Chciałam, żeby Ola dobrze się uczyła, pomagała w domu, dbała o siebie. choćby teraz, gdy ma własną rodzinę, nie potrafię przymknąć oka na jej niedociągnięcia. Kiedy odwiedzałam ją, mimowolnie zauważałam bałagan: porozrzucane ubrania, brudne naczynia w zlewie, chaos w szafach. „Jak można tak żyć?” – pytałam, układając jej rzeczy na półkach. Ola wzdychała jak zbuntowana nastolatka i zaczynała sprzątać, tylko żebym przestała marudzić.

Jej córka rośnie w zaniedbanym pokoju, talerze tygodniami leżą w zlewie, a mąż Oli, moim zdaniem, jest zupełnie bezużyteczny. Kto, jak nie matka, powie jej prawdę? Ale rok temu wszystko się zmieniło. Ola nagle przestała odbierać moje telefony. Tego dnia wspomniałam, iż córka mojej siostrzenicy w wieku trzech lat już czyta. Ola zmarszczyła brwi i zapytała, po co porównuję jej dziecko z innymi.

Czy można nie porównywać, gdy różnica jest aż taka widoczna? To była nasza ostatnia rozmowa. Później dowiedziałam się, iż wymieniła zamki w mieszkaniu i nie chce mnie widzieć. Myślałam, iż to chwilowa złość. Ola opamięta się, przyjdzie i przeprosi. Ale czas mijał, a ona milczała.

W sierpniu miałam urodziny. Czekałam chociaż na wiadomość, ale Ola choćby nie wspomniała o matce. Następnego dnia, nie mogąc znieść gniewu, zadzwoniłam z obcego numeru. „Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać – powiedziałam – to wynoś się z mojego mieszkania!”

Bo oto sześć lat temu, przed jej ślubem, przepisałam mieszkanie na Olę. Jej mąż zarabiał grosze, więc chciałam pomóc młodej rodzinie – miałam taką możliwość. Ale teraz, gdy wymazała mnie ze swojego życia, niech szuka innego dachu nad głową! Ola odpowiedziała zimno: wszystkie dokumenty są w porządku, mieszkanie należy do niej zgodnie z prawem, i nikt nie ma prawa jej wyrzucić.

Czyżby to ja nie miała racji? jeżeli taka niezależna, niech to udowodni, wyprowadzając się z mojego domu! Oddałam jej wszystko, a w zamian dostałam tylko pustkę. Serce pęka z bólu, ale nie potrafię wybaczyć tej zdrady.

Idź do oryginalnego materiału