Minęło kilka dni, kiedy postanowiłam podjechać do naszego byłego mieszkania, bo w pośpiechu zostawiłam ważne dokumenty. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam mojego męża… i Natalię. Zamurowało mnie. W jednej chwili wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Okazało się, iż mąż „zostawał dłużej w pracy”, bo spotykał się z moją najlepszą przyjaciółką

przytulnosc.pl 3 tygodni temu

Byliśmy z Arkiem małżeństwem od sześciu lat. Tworzyliśmy naprawdę udaną rodzinę, razem wychowywaliśmy naszą córeczkę. Pracowaliśmy oboje w renomowanych firmach, żyło nam się dobrze i bez większych trosk finansowych. Dogadywaliśmy się świetnie, praktycznie nie było między nami większych kłótni.

Moja przyjaciółka — Natalia — była singielką. Twierdziła, iż po prostu nie trafiła jeszcze na odpowiedniego faceta. Jeden był bez pracy, drugi pił, trzeci zdradzał. Miała pecha. Znałyśmy się od podstawówki. Po szkole ja poszłam na studia, ona do technikum, ale kontakt utrzymywałyśmy cały czas. Natalia bywała często w naszym domu. Arek ją lubił — wiedział, jak bliska jest mi ta przyjaźń.

Ona też była wobec niego zawsze uprzejma i pełna zachwytu. Nieraz mówiła, iż „mój mąż to ideał”. Ufałam jej. Myślałam, iż to tylko takie kobiece komplementy. Dziś już wiem, iż Natalia po prostu zazdrościła mi szczęścia i chciała mieć to, co ja miałam.

Z czasem zaczęło się dziać coś dziwnego. Arek coraz częściej wracał późno z pracy. Pytałam — odpowiadał wymijająco. Raz choćby zapytałam wprost:
– Czemu tak późno wracasz?
– Miałem sprawy do załatwienia. Nie ufasz mi?

Nic więcej nie powiedział. Ale nie dawało mi to spokoju. Podzieliłam się swoimi obawami z Natalią:
– Coś się dzieje z Arkiem. Coraz częściej się spóźnia, nie mówi, co robi. Co mam robić?

– Oj, znam to. Miałam kiedyś chłopaka – też tak robił. Okazało się, iż miał romans. Wiesz co? Jestem teraz na urlopie, mogę go trochę „poobserwować”, jak chcesz.

Bez większego przekonania zgodziłam się.

Minęło pięć dni. Arek znowu wracał późno. Spotkałam się z Natalią — miała dla mnie „wiadomość”: Arek spotyka się z inną. Co więcej — przyprowadziła ją ze sobą.

– Mam na imię Janka. Kocham twojego męża i chcę z nim być – powiedziała bez cienia skrępowania.

– My jesteśmy rodziną. Nie wchodź między nas – odpowiedziałam, choć głos mi drżał.

– On i tak będzie mój – rzuciła i wyszła.

– Widzisz? Taką sobie znalazł laleczkę – powiedziała Natalia ze współczuciem w głosie.

Ale ja już nic nie chciałam słyszeć. Wróciłam do domu i zaczęłam pakować rzeczy. Wzięłam córkę i pojechałam do mamy. Dla Arka zostawiłam jedynie kartkę: „Widziałam ją. Tę, dla której wracałeś późno z pracy. Życzę wam powodzenia”.

Dzwonił. Pisał. Nie odpowiadałam.

Po kilku dniach wróciłam po dokumenty. I wtedy ich zobaczyłam razem – Arka i Natalię. Zaskoczeni. Spłoszeni.

– Pisałaś w liście, iż już wiesz, z kim spędzałem czas… No więc to ona. Opowiedziała mi o twoim nowym adoratorze. Dzięki niej zrozumiałem, iż lepiej mi bez ciebie. A ty przecież już masz kogoś…

Stanęłam jak wryta. W końcu zrozumiałam. Natalia knuła za moimi plecami. Opowiadała mojemu mężowi, iż go zdradzam. Pokazywała mu jakieś zdjęcia, manipulowała. A potem pocieszała. Była przy nim. I tak zaczęli się do siebie zbliżać. A ta „kochanka” z restauracji? To była tylko aktorka — znajoma Natalii.

Dziś nie chcę znać ani jego, ani jej. Nigdy nie przypuszczałam, iż zdradzą mnie właśnie ci, których uważałam za najbliższych.

Idź do oryginalnego materiału