**Niewczesna miłość**
Natalia zajrzała do pokoju matki, zobaczyła, iż ta śpi, i delikatnie przymknęła drzwi.
— Natalia… — zawołała nagle mama słabym głosem.
— Tak, mamo? — Natalia znowu wsunęła głowę do pokoju. — Myślałam, iż śpisz. Potrzebujesz czegoś? Chciałam tylko wyjść na chwilę z koleżankami.
— Idź, ja się zdrzemnę… — odpowiedziała Barbara i zamknęła oczy. choćby podniesienie powiek wydawało się jej teraz trudne.
Natalia odetchnęła z ulgą i pobiegła się ubrać. Od czasu choroby matki przyzwyczaiła się poruszać cicho. Tak samo teraz zeszła po schodach, niemal bezgłośnie. Przed blokiem czekał na nią kolega z klasy, Kacper Nowak.
— No, nareszcie! — zamiast powitania burknął niechętnie.
— Gotowałam mamie rosół. Dokąd idziemy? — Natalia uśmiechnęła się przepraszająco.
— Wciąż chora?
— Tak, właśnie zasnęła. Nie będziemy długo, dobrze? W razie gdyby coś… — Natalia spojrzała na niego prosząco.
— Spokojnie, prześpi się i będzie lepiej. — Kacper machnął ręką.
Natalia przygryzła wargę. Nikomu nie mówiła, na co choruje mama. Nie chciała litości ani paniki w szkole.
— Zaraz zacznie padać. Chodźmy do Darka, rodzice wyjechali na działkę — szepnął Kacper i próbował ją przytulić, ale Natalia gwałtownie odsunęła głowę.
— Co ty? Ktoś może zobaczyć.
— Kto? Mama śpi. No to idziemy?
Natalia zawahała się. Ostatnio, gdy byli u Darka, Kacper ciągle się narzucał. Lubiła go, ale wszystko robił zbyt szybko.
— Natalia, tylko na pół godziny, obiecuję, nie będę się przypierał — błagał. Deszcz faktycznie przybierał na sile.
— Dobrze, ale krótko — zgodziła się w końcu.
— Jasne. — Kacper starał się nie okazać zadowolenia.
Darek otworzył drzwi i uśmiechnął się szeroko, widząc ich razem.
— Wchodźcie.
Natalia nie ruszyła się. Nie chciała zostać sama z dwoma chłopakami.
— Wczoraj ściągnąłem świetny film — powiedział Darek.
Kacper zdjął buty i poszedł za nim do pokoju. Natalia pomyślała, iż to dobry moment, by wyjść, ale do domu też nie miała ochoty wracać.
Zamknęła drzwi, weszła do pokoju i usiadła obok Kacpra. Ten natychmiast położył rękę za jej plecami. Darek przyniósł każdemu piwo. Natalia odmówiła, więc Kacper wziął i jej puszkę. Dziewczyna spojrzała na niego krzywo, ale nic nie powiedziała.
Film okazał się naprawdę ciekawy, wciągnął ją od pierwszych scen. Ocknęła się, gdy poczuła gorącą dłoń Kacpra pod bluzą. Szarpnęła się, ale on przytrzymał ją za ramię, a drugą ręką ścisnął boleśnie.
— Boliii! — krzyknęła.
Kacper poluzował uścisk, a Natalia poderwała się z kanapy. Darka w pokoju nie było. Nie zauważyła nawet, kiedy wyszedł.
— Natalia, przepraszam… — zamruczał Kacper.
— Obiecałeś! — warknęła, czerwieniejąc z gniewu.
— No co ty, nie udawaj niewiniątka. Kocham cię. — Też wstał.
To było pierwsze raz, gdy powiedział, iż ją kocha. Natalia nie odepchnęła go. Zaczął ją całować. Z ust śmierdziało mu piwem. Jego dłonie stały się nagle chamskie, natarczywe.
— Nie… Muszę już iść… — wyszeptała, odpychając go.
Kacper nagle złapał ją w pół i przewrócił na kanapę, przygniatając całym ciężarem. Natalia walczyła, próbując zrzucić go z siebie. Udało się jej zgiąć kolano i uderzyć nim między jego nogi.
— Kurwa! — zaklął i zsunął się z niej. Natalia zerwała się, wpadła do przedpokoju, chwyciła buty i zaczęła szarpać się z zamkiem.
— No to spierdalaj! — ryknął za nią.
Natalia wyskoczyła na klatkę i boso zbiegła na dół. Dopiero gdy upewniła się, iż nikt nie goni, zatrzymała się i włożyła buty.
Jak mogła mu uwierzyć? Ma w domu umierającą matkę, a on… Chciał tylko jednego.
W domu długo zmywała z twarzy i szyi ślady jego wilgotnych pocałunków. Potem siedziała w ciemności i myślała: co, jeżeli mama umrze? Zostanie zupełnie sama. Z czego będzie żyć? Za dwa miesiące skończy osiemnaście lat i alimenty od ojca przestaną przychodzić. Nie ma pieniędzy. choćby na suknię na studniówkę. Ale nieważne, jakoś przeżyje, byle tylko mama wyzdrowiała.
O tym, iż mama ma raka, Natalia domyśliła się sama. Czuła, iż choroba jest poważniejsza, niż mówiła. Wpisała w internecie nazwy leków i wszystko stało się jasne.
Telefon zadzwonił — wiadomość od Kacpra: „Przepraszam”. Nie odpowiedziała. Wiadomości leciały jedna za drugą: raz przepraszał, raz ją wyzywał. W końcu wyłączyła telefon.
Przed snem zajrzała do mamy.
— Mamo, śpisz?
Barbara z trudem otworzyła oczy.
— Coś potrzeba? Wody? Pomóc ci do toalety?
Mama ledwo pokręciła głową i znów przymknęła oczy.
Rano Natalię obudził hałas. Wpadła do pokoju matki, która stała, chwytając się łóżka, z twarzą wykrzywioną wysiłkiem. Na podłodze leżało przewrócone krzesło.
— Po co wstawałaś? Mogłaś mnie zawołać! — złosNatalia przytuliła matkę, czując, jak jej ciało staje się coraz lżejsze, i pomyślała, iż choć życie bywa okrutne, to jednak daje szansę na nowe początki.