Miłość zamieniona w gorzkie rozczarowanie bez ostrzeżenia
Nie przewidziałam tego Po prostu postawił mnie przed faktem dokonanym: jak miłość zmieniła się w gorzkie rozczarowanie.
Mam na imię Kinga. Mam dwadzieścia siedem lat. Jestem pewną siebie, atrakcyjną kobietą z dobrą pracą i stabilnymi zarobkami. Marzyłam o prostych rzeczach: ślubie, dwójce dzieci i własnym samochodzie, kupionym za ciężko zarobione pieniądze. Nie szukałam bogactwa, tylko miłości i spokoju.
Rok temu poznałam Adama. Wydawał się dojrzały, odpowiedzialny, ze spokojnym usposobieniem i łagodnym uśmiechem. Zakochałam się tak, jak się kocha tylko raz w życiu. Zaczęliśmy się spotykać, a niedługo zaproponował, żebym zamieszkała z nim w jego mieszkaniu w Krakowie. Nie wahałam się.
Ale moi rodzice byli stanowczo przeciwni.
On już był żonaty, Kinga! jeżeli nie potrafił utrzymać rodziny, to problem leży w nim mówiła mama, patrząc na mnie z niepokojem.
Tata też nie krył swojej niechęci. Ale wierzyłam, iż każdy zasługuje na drugą szansę. I wyjechałam. Spakowałam walizki, ubrania, książki i odrobinę pocieszenia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, iż przekraczając próg jego mieszkania, przekraczam też granicę zaufania.
W kuchni przy stole siedział chłopiec, może siedmioletni.
To mój syn, Kacper. Będzie z nami mieszkał oznajmił Adam takim tonem, jakby mówił o kociaku, a nie o dziecku, na którego macochę nie byłam gotowa już pierwszego dnia.
Zaniemówiłam.
Dlaczego mnie nie uprzedziłeś?
Co by to zmieniło? wzruszył ramionami. Jego matka wyjechała z nowym mężem do Gdańska, a dziecko teraz jej przeszkadza. We dwoje nie damy rady, jesteś dorosła
Próbowałam się przekonać, iż dam radę. Zawsze lubiłam dzieci. Myślałam, iż uda nam się zbudować więź, zbliżyć. Ale wszystko poszło nie tak.
Kacper okazał się drażliwy, kapryśny i niegrzeczny. Obrażał mnie, wpadał w histerię, krzyczał, iż źle gotuję i iż brzydko pachnę. Gdy tylko Adam się do mnie zbliżył, Kacper robił się zazdrosny i głośno domagał się uwagi.
Byłam wykończona. Po pracy myłam podłogi, prałam, gotowałam, a do tego musiałam zajmować się dzieckiem, które mnie otwarcie nienawidziło. Starałam się dobrze: pomagałam mu w lekcjach, bawiliśmy się, czytałam mu bajki. On odwracał się do mnie plecami albo wołał tatę. Dla niego istniał tylko ojciec.
Gdy skarżyłam się Adamowi, bagatelizował:
Przyzwyczaisz się, jesteś dorosła. Bądź twardsza. jeżeli nie chcesz, ignoruj go. To dziecko, czego oczekujesz?
Zaci