Miłość nie zna zakazów
– Wiesz, kochanie, jak to mówią: nie każda Kasia rodzi się w Łodzi, nie każdy Jan jest z Gdyni. Mało jest świętych na tej grzesznej ziemi. Więc nie osądzaj, a lepiej w głąb siebie zajrzyj. Taka już byłaś wzorową żoną swojemu Janowi? – moja babcia przymrużyła oczy, jakby znała odpowiedź na własne pytanie.
– Babciu, Jan odszedł do mojej przyjaciółki! Gdzie sprawiedliwość? Mam milczeć? – oburzałam się.
– W każdym razie nie pędzić do Jana do pracy i nie skarżyć się jego przełożonym, jaki to z niego kobieciarz. Tylko się ośmieszysz. Znamy to, przechodziliśmy… Oszukane żony biegały po związkach zawodowych w płaczu i ze smarkami. A miłość nie słucha rozporządzeń i nie zna zakazów. Nie pomoże, dziecko. Pogódz się. A czas pokaże, co jest czym – babcia była spokojna.
Moja wiadomość o niewiernym mężu i zdradliwej przyjaciółce w ogóle jej nie wzruszyła, nie zaniepokoiła. Jakby to było codzienne wydarzenie.
Hmm, “pogódź się” – łatwo powiedzieć. Przyjaciółka Kasia to dopiero okazała się jędza, żmija podkowcowa. Własnego męża pochowała, wzięła się za mojego. Nie uda się, nie oddam!
Podpadał czasem mój Jan Kasie. Pamiętam, gdy poszliśmy całą paczką do łaźni. Mój Jan nie mógł oderwać oczu od Kasi. Jak kotek do mleczka. Wzrokiem obejmował i całował przyjaciółkę owiniętą białym prześcieradłem. Jakoś nie przywiązywałam wagi do tych półsłówek.
Kasia była niewątpliwie piękna, łagodna, serdeczna. I co z tego? Z Janem przeżyliśmy szesnaście lat, mamy syna Dawida. Mocno wierzyłam, iż moja rodzina jest silna i żadna grzeszna siła jej nie zburzy.
Kasia i Jarek nie mieli dzieci. Wiem, Kasia bardzo się tym martwiła. O Jarku nic nie powiem, on głównie milczał w tej kwestii. Myślę, iż przeżywał to po męsku. Przyjaźniliśmy się rodzinami. Często wyjeżdżaliśmy na łono natury, razem spędzaliśmy urlopy. Bawiliśmy się, jak mogliśmy. Tak, widać, wszystko ma swój czas. Nieszczęście czaiło się u progu, uśmiechając się złośliwie.
– Danuś, Jarka zabrała “Pogotowie”. Zawał. Boże, mówiłam mu: “Dajmy, weźmiemy dziecko z domu dziecka!” Nie, cały czas milczał i robił się pochmurny. Teraz nie wiem, czego się spodziewać. Wyliże się? – Nieszczęśliwa Kasia płakała wniebogłos.
– Uspokój się, Kasieńko. Wszystko się ułoży! Zobaczysz. Jarek jest u ciebie silny – szczerze pocieszałam przyjaciółkę.
– Ech, Danuś! Jak żyć bez Jarka, nie wyobrażam sobie! On jest dla mnie wszystkim. I pocieszy, i doda otuchy. Co ja pocznę sama? – łkała Kasia.
– Nie grzeb go przed czasem, Kasiu. Weź się w garść. Nie załamuj się. Makijaż, manicure, fryzura… Uśmiech na twarz i naprzód do męża do szpitala! Jarek zakocha się w tobie na nowo i szybciej wyzdrowieje…
Wówczas wszystko dobrze się skończyło. Jarka wyleczono, stanął na nogi. Życie potoczyło się własnym torem.
Niedługo potem Jarek i Kasia adoptowali trzyletnią dziewczynkę, Oliwię. Rodzina była u szczytu szczęścia.
– Teraz choćby umierać nie straszno! – nagle powiedział Jarek przy świątecznym stole.
– Co ty? Teraz dopiero żyć, wychowywać córeczkę – zdziwiliśmy się nieoczekiwanym słowom Jarka.
– Mówię, iż nie na darmo żyłem. Choć jedną dziecięcą duszę ogrzałem, dałem dom. Pokładam nadzieję w żonie, Kasi. Ona sobie z córeczką poradzi. Pozwolę jej wyjść za mąż, gdyby co… – Jarek mówił jakoś z nieznośnym smutkiem w oczach, zagadkowo.
– Oj, Jarku, nie wymyślaj! No, przyjaciele, pijmy za nasze rodzinne szczęście! – wzniósł toast mój Jan.
I tak zapomnieliśmy o tej spowiedzi Jarka. Do czasu…
Anioł Śmierci, niczym kulawy osioł, zatrzymuje się przed każdym progiem. Nie uchronił się Jarek. Drugi rozległy zawał nie dał szans na przeżycie. Śpi Jarek snem wiecznym.
Została Kasia z przybraną córką. Opłakiwała męża należycie i znów się podniosła. Kasia miała wtedy trzydzieści lat. Przyjaciółka całkowicie zmieniła wizerunek. Z blondynki stała się gorącą brunetką, odnowiła garderobę i uśmiechała się częściej niż kiedyś. przez cały czas spotykaliśmy się razem przy świątecznym stole.
Mój Jan za każdym razem nie mógł się doczekać spotkania z Kasią.
Smutiłam cicho, patrząc przez okno na padający marcowy deszcz, dumając, jak kruche są ludzkie obietnice i jak zdradliwa potrafi być ścieżka uczuć, aż pewnego dnia przyszłość przyniosła nieoczekiwany spokój i choćby odrobinę usmiechu.