Przypominam sobie jak to było dawno temu. Helena uderzyła dłonią w stół, aż filiżanki zadźwięczały. Dość już tego milczenia! krzyknęła. Dziesięć lat znosiłam te twoje wybryki, a teraz jeszcze to!
Zofia siedziała naprzeciwko, nie podnosząc wzroku. Dłonie jej drżały, gdy uniosła do ust filiżankę z herbatą. Na stole leżał pomięty wypis ze szpitala.
Czego ode mnie chcesz? wyszeptała Zofia.
Prawdy! Helena zerwała się z krzesła i i zaczęła nerwowo chodzić po kuchni. Chcę znać prawdę! Dlaczego milczałaś? Czemu nie powiedziałaś mi wtedy, iż wiesz?
Zofia postawiła filiżankę. Gorący napój rozlał się, tworząc małą kałużę.
Bałam się przyznała cicho. Bałam się, iż mnie znienawidzisz.
A teraz przestałaś się bać? głos Heleny drżał od wściekłości. Teraz, gdy sama się wszystkiego dowiedziałam?
Sąsiadka z dołu stuknęła w kaloryfer. Helena wróciła na krzesło, próbując się uspokoić. Ale dłonie i tak się trzęsły.
Opowiedz mi wszystko zażądała. Od samego początku.
Zofia otarła łzy rąbkiem chusteczki.
Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Byłaś taka szczęśliwa wtedy, dopiero po ślubie…
Nie owijaj w bawełnę! Mów wprost!
Widziałam Sergiusza z tą kobietą w kawiarni na Alejach Jerozolimskich. Siedzieli przy stoliku przy oknie, trzymali się za ręce. Ona była w ciąży.
Helena poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. Wiedziała o zdradach męża, ale nie wiedziała, iż ktoś widział ich razem tak dawno.
Kiedy to było?
Pół roku po waszym weselu głos Zofii był ledwie słyszalny. Szłam z pracy do domu, przypadkiem ich zobaczyłam. Najpierw nie wierzyłam, iż to Sergiusz. Ale potem wyszli na ulicę… i poznałam go.
I co dalej?
Chciałam podejść, ale… Zofia zawahała się. Pocałował ją. Tak czule, jak się całuje ukochane. Potem położył dłoń na jej brzuchu.
Helena zamknęła oczy. Wspomnienia napłynęły bolesną falą. Ten okres w ich małżeństwie, kiedy ona marzyła o dziecku, a Sergiusz ciągle odkładał decyzję.
Więc już wtedy miał dziecko z inną?
Nie wiem. Może. Helu, naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale…
Ale wolałaś siedzieć cicho. Przez dziesięć lat!
Zofia wzdrygnęła się od ostrości w głosie przyjaciółki.
Myślałam, iż to minie. Że opamięta się i wróci do ciebie. Byłaś tak zakochana, planowaliście dzieci, kupowałaś malutkie ubranka…
Malutkie ubranka powtórzyła Helena z gorzką ironią. A on w tym czasie chował cudze dziecko.
Podeszła do okna. Na podwórku dzieci beztrosko biegały między huśtawkami, śmiejąc się. Helena tak marzyła o swoich. A teraz miała czterdzieści trzy lata, i czasu zostało niewiele.
Helu, wybacz mi Zofia podeszła do niej. Rozumiem, iż postąpiłam źle. Ale nie mogłam zniszczyć twojego szczęścia.
Jakiego szczęścia? Helena odwróciła się gwałtownie. Szczęścia życia z kłamcą i zdrajcą? Szczęścia marnowania najlepszych lat na człowieka, który cię nie kocha?
Kochał cię! Widziałam, jak na ciebie patrzył.
Widziałaś? Kiedy widziałaś? Kiedy zdradzał mnie z brzemienną kochanką?
Zofia spuściła głowę. Słowa przyjaciółki bolały, ale wiedziała, iż zasłużyła na nie.
Myślałam, iż robię dobrze szepnęła.
Dobrze? Helena zaśmiała się boleśnie. Dobrze byłoby powiedzieć mi prawdę wtedy. Może nie zmarnowałabym dziesięciu lat z tym człowiekiem.
W przedpokoju zadzwonił telefon. Helena poszła odebrać, a Zofia została przy oknie.
Tak? powiedziała wyczerpana Helena do słuchawki.
Cześć, to Sergiusz. Spóźnię się dzisiaj z pracy. Nie czekaj z kolacją.
Helena spojrzała na zegarek. Siódma wieczór. Długo po końcu pracy.
Rozumiem odpowiedziała sucho. Do widzenia.
Odłożyła słuchawkę i wróciła do kuchni. Zofia siedziała przy stole, miętosząc w dłoniach chusteczkę.
To on dzwonił?
Tak. Znów się spóźnia.
Helu, a może teraz jest inaczej? Może się zmienił?
Helena wyciągnęła z torby kilka zdjęć i rzuciła je na stół.
Popatrz sama.
Zofia pochyliła się nad fotkami. Sergiusz z tą samą kobietą, tylko starszą, a obok nich dziewięcioletni chłopiec.
To jego syn wyjaśniła Helena. Wczoraj wynająłam detektywa. Okazuje się, iż Sergiusz od dziesięciu lat prowadzi podwójne życie. Oficjalnie miesz
Przerzucamy się na złotówki i żyjemy podwójnym życiem, jego w domu na Mokotowie z nimi dokończyła Helena, wchodząc do przedpokoju na dźwięk klucza w drzwiach. Helena wyprostowała się w fotelu, gotowa na rozmowę, która powinna była się odbyć dziesięć lat temu.