Słynne hasło „fiskus nie ma czasu w maluczkich” funkcjonowało jak niepisane prawo. Ten czas dobiegł końca.
Zmiany w przepisach oraz cyfryzacja administracji sprawiły, iż mieszkańcy bloków, właściciele nieruchomości i osoby dorabiające „po godzinach” mogą znaleźć się w poważnych kłopotach. Co gorsza, większość podwyżek kar i sankcji wprowadzono po cichu. Wiele osób nie ma świadomości, iż jedno niedopatrzenie może kosztować tysiące, a choćby dziesiątki tysięcy złotych.
Kary skarbowe powiązane z płacą minimalną. Wzrost o kilkadziesiąt procent bez jednego głosowaniaJedna z najdotkliwszych zmian dla podatników dokonała się w sposób niemal niewidoczny. Kary za wykroczenia i przestępstwa skarbowe rosną automatycznie wraz z płacą minimalną, ponieważ Kodeks Karny Skarbowy uzależnia stawki mandatów właśnie od tej wartości.
W ostatnich latach minimalne wynagrodzenie rosło w rekordowym tempie, co przełożyło się na drastyczny wzrost kar.
W drugiej połowie 2024 roku, przy płacy minimalnej wynoszącej 4300 zł brutto:
- Minimalny mandat skarbowy to 430 zł, ponieważ nie może być niższy niż 1/10 minimalnego wynagrodzenia.
- Maksymalny mandat nakładany „od ręki” to aż 21 500 zł, czyli pięciokrotność płacy minimalnej.
A to jedynie wykroczenia. W przypadku przestępstw skarbowych kary mogą sięgać choćby milionów złotych. Wystarczy niewłaściwie rozliczony PIT, niezgłoszony najem lub nieujawniony dochód.
Problem w tym, iż fiskus ma dziś narzędzia, które wykrywają takie błędy szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
Sztuczna inteligencja zagląda w styl życia podatnikówNajwiększa rewolucja w skarbówce nie odbyła się na salach sejmowych, ale na serwerach. Krajowa Administracja Skarbowa została wyposażona w zaawansowane systemy analityczne, które błyskawicznie krzyżują dane z wielu źródeł.
STIR, JPK i algorytmy sztucznej inteligencji potrafią analizować:
- dochody wykazywane w zeznaniach
- wydatki i przelewy
- dane z portali sprzedażowych i ogłoszeniowych
- akty notarialne
- rachunki za media
- rezerwacje z portali takich jak Booking czy Airbnb
System potrafi natychmiast wykryć niezgodność stylu życia z deklarowanymi dochodami.
Przykłady, które algorytmy wychwytują bez problemu:
- zakup mieszkania za gotówkę przy niskim dochodzie w PIT
- luksusowe auto leasingowane przez firmę generującą straty
- regularna sprzedaż na OLX czy Vinted bez działalności gospodarczej
- najem mieszkania „na czarno”, ustalony np. na podstawie zużycia wody i energii
To, co kiedyś wymagało donosu sąsiada, dziś wykrywa bezbłędnie sztuczna inteligencja.
List z urzędu nie jest zaproszeniem do rozmowy. To znak, iż system już wszystko wieNajbardziej niepokojąca zmiana dotyczy przebiegu kontroli.
Eksperci podatkowi podkreślają, iż wezwanie do urzędu skarbowego oznacza coś znacznie poważniejszego niż dawniej. W erze automatycznej analityki list ze skarbówki często oznacza jedno: system już ustalił nieprawidłowość i ma na nią dowody.
Urzędnicy bardzo rzadko wzywają kogoś „profilaktycznie”. Pismo jest zwykle efektem wcześniejszej analizy algorytmów, które zdążyły prześledzić historię transakcji, raporty z platform sprzedażowych, a choćby dane z aktów notarialnych.
Wezwanie jest formalnością. Oznacza, iż fiskus chce potwierdzić ustalenia lub dać podatnikowi ostatnią szansę na przyznanie się do błędu.
Czynny żal nie zawsze zadziała. To, co kiedyś ratowało, dziś może być spóźnioneCzynny żal pozwala uniknąć kary, jeżeli podatnik sam przyzna się do błędu, zanim urząd go wykryje.
Problem polega na tym, iż gdy w skrzynce pojawi się list, jest już zwykle za późno. To znak, iż urząd skarbowy wie o nieprawidłowości, a czynny żal złożony w takiej sytuacji najczęściej nie odniesie skutku.
Dlatego tak ważne jest, by:
- odbierać wszystkie pisma
- nie kłamać w wyjaśnieniach
- jak najszybciej złożyć korektę, jeżeli jest to jeszcze możliwe
Opóźnienie lub ignorowanie korespondencji może kosztować majątek.
Skarbówka nie musi już szukać. To dane szukają za niąPolski system podatkowy wszedł w nową erę. Fiskus nie opiera się już wyłącznie na pracy urzędników, ale na automatycznych algorytmach, które działają 24 godziny na dobę.
Dla podatników oznacza to jedno.
Błędy, które kiedyś uchodziły na sucho, dziś mogą kosztować tysiące złotych. A w przypadku najmu bez zgłoszenia lub zatajonych dochodów – choćby doprowadzić do finansowej ruiny.
W świecie, w którym skarbówka widzi coraz więcej i szybciej, najważniejsze staje się jedno: reagować na czas i nie ignorować sygnałów.












