Mieszkamy teraz razem z rodzicami mojego męża w ich trzypokojowym mieszkaniu. Jest nas pięcioro: ja, mąż, nasza córka oraz teściowa i teść. W naszym domu obowiązuje prosta zasada: co jest w lodówce, to znaczy, iż można brać. I nie ma znaczenia, kto to kupił. Rok temu teściowa przeszła na emeryturę i bardzo się zmieniła

przytulnosc.pl 21 godzin temu

Po ślubie zamieszkałam z rodzicami męża, bo nie mieliśmy wtedy własnego mieszkania. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Żyjemy zgodnie, mamy podzielone obowiązki. Rachunki dzielimy po równo, na podstawowe produkty spożywcze składamy się wspólnie, a resztę każdy dokupuje według potrzeb (słodycze, wędliny, sery itp.). Obowiązuje zasada: co w lodówce, to do wspólnego użytku.

Ale odkąd teściowa przeszła na emeryturę, coś się z nią stało. Nasze relacje zawsze były poprawne — ja odnosiłam się do niej z szacunkiem, a ona nie wtrącała się do mojego małżeństwa. Teraz jednak wszystko podporządkowane jest jednemu słowu: oszczędność. Najpierw zaczęła eksperymentować na sobie. Przykład? Używała zapałek po dwa razy. Brzmi śmiesznie? A jednak! Wytłumaczyła mi dokładnie, jak jedną zapałką można zapalić dwie kuchenki.

Potem przeszła na “amerykański styl” zmywania: najpierw wszystkie talerze namacza, potem myje na sucho i dopiero na koniec spłukuje. Teraz coraz bardziej nalega, żebym też tak robiła. Wyłącza światła za wszystkimi, na noc wyciąga wszystkie wtyczki z gniazdek. I tak dalej — chyba wyczytała to w jakimś poradniku dla maniaków oszczędzania.

Ostatni hit? Prysznic tylko przez cztery minuty. Dłużej — to marnotrawstwo. A przecież dla mnie to jedyna chwila relaksu po całym dniu! Ale nie — po pięciu minutach stuka w drzwi, a później już co chwilę wali jak oszalała.

Zauważyłam też, iż ktoś nie spuszcza wody po sobie w toalecie. Oczywiście — to teściowa. Kiedy zapytałam, czemu to robi, odpowiedziała: „Lesiu, ja właśnie chciałam z tobą o tym porozmawiać…” I zaczęła wyliczać, ile się w ten sposób zaoszczędzi. Nie chciałam tego słuchać. No ile można zaoszczędzić? Może 50 zł miesięcznie? Ale jakim kosztem!

Krótko mówiąc — ta jej obsesja oszczędzania zaczęła mi bardzo przeszkadzać. Wspólne życie pod jednym dachem stało się nie do zniesienia. A co będzie dalej? Teściowa ma dopiero 62 lata… Rozmawiałam z mężem o tym, żebyśmy pomyśleli o własnym mieszkaniu, ale powiedział, iż nas po prostu na to nie stać.

I tak sobie żyjemy w trybie „ekstremalnych oszczędności”. Tylko iż ja już naprawdę nie wiem, jak długo jeszcze to wytrzymam.

Idź do oryginalnego materiału