Tradycja najważniejsza
Natalia pochodzi z Podkarpacia, jednego z najbardziej religijnego regionu w Polsce. W jej rodzinie to katolicyzm wyznacza role domowe i styl życia. Wszystko co nie jest zgodne z naukami, które przekazują księża podczas kazań, jest złe. Tak było od wieków w jej miejscowości i w jej domu.
- choćby imię mam stosowne. Święta Natalia jest patronką małżeństw, wytrwałości, głębokiej wiary i rolników. Pochodzę z zamożnej rodziny, od pokoleń ciężko pracujemy i dorabiamy się, rozszerzamy biznes. Mamy pola i hodowlę zwierząt, inne biznesy. To znaczy nie ja, ma to rodzina – opowiada Natalia. – I rodzina jest tutaj najważniejsza, małżeństwa są częściowo aranżowane, by nikt przypadkowy, czyli „bidiok”, do nas nie trafił. Nowy członek rodziny musi wnieść jakiś majątek i mieć podobne poglądy na życie. W takim duchu wszyscy bylismy wychowywani. Oczywiście głową każdego małżeństwa jest mężczyzna, a żona i dzieci są mu podporządkowane. Nie ma mowy o rozwodach, czy innych „dewiacjach”, jak na przykład życie „na kocią łapę”. jeżeli znajduje się jakaś czarna owca, to albo się opamięta, albo jest zwyczajnie wykluczana z naszego rodu. Tak było z moim stryjkiem, alkoholikiem. Pił i bił moją stryjenkę i ich dzieci. Wtedy nikt z mężczyzn nie reagował, bo ich zdaniem chłop ma swoje prawa w chałupie. Ale jak zaczął za wódkę przepijać rodzinny majątek, zaciągać długi, złamał zasady rodziny. Mój dziadek skrzyknął innych mężczyzn z rodu i pobili go do nieprzytomności, a potem wyrzucili z domu. Zagrozili, iż jak wróci to mu kości połamią. On wiedział, iż to prawda. Więcej się nie pokazał. Zapił się gdzieś w jakiejś krakowskiej melinie. Ale pogrzeb mu wyprawili, po katolicku.
Natalia, miała w domu jeszcze czwórkę rodzeństwa. Dwóch braci i dwie siostry. Podział obowiązków zawsze był jasny, dziewuchy, bo tak się tutaj mówi na dziewczyny, mają na głowie dbanie o dom i mężczyzn. Czyli sprzątanie, gotowanie, pranie i usługiwanie do stołu. Jak jest potrzeba to idą w pole, czy do pracy chlewie, albo innych "chłopskich prac". Ale gdy zachodzi odwrotna sytuacja, mężczyźni nie dotykają „babskich robót”.
- Nie honor, choćby jak żona jest chora albo w ciąży, czy połogu – opowiada Natalia. - Od tego są siostry, ciotki, czy matki. Tak samo z piciem wódki, chłop ma prawo się upijać, a jak potem jest agresywny, to żona nie ma prawa narzekać, albo donosić na policję. Naraziła by się całej rodzinie, iż opinię szarga. Ze zdradami jest podobnie, mężczyznom zdarzają się skoki w bok, choćby jakieś nieślubne dzieci, ale o tym się nie mówi. Jakby to kobieta zdradziła, to jej los będzie straszny. Byłaby już na zawsze lafiryndą, każdy mógłby ją poniewierać.
Gdy Natalia kończyła liceum, jej rodzice już wybrali dla niej odpowiedniego kandydata na męża, Andrzeja. Był z sąsiedniej miejscowości, rodziny się znały. A co najważniejsze, chłopak miał majątek, i tak zwaną głowę na karku, czyli dryg do interesów. Trochę pracował w Holandii, sprowadzał samochody, znał się na mechanice, miał sklep.
- Ojcu się bardzo podobał, choćby już zaczęli dogadywać wspólny biznes – opowiada Natalia. - Nikt mnie nie pytał, czy go chcę, jakie ja mam plany na życie. A ja marzyłam, by wyrwać się z tego kieratu, skończyć studia i zostać nauczycielką.
Jak tylko zwierzyła się z ambitnych planów rodzicom, to wybuchła awantura, bo ojciec już zadecydował za nią. Nie miał zamiaru zaprzepaścić szansy na wspólną firmę z Andrzejem. Córkę już mu obiecał.
Ojciec zabiera skrzydła
- Wpadłam w rozpacz, owszem Andrzej jest przystojny, ale ja do niego nic nie czułam. No i był ode mnie siedem lat starszy. Wtedy, dla mnie 19 latki był starym chłopem – przyznaje Natalia. - Rozpaczałam, matka mnie pocieszała opowiadała, iż ona też tak gwałtownie wyszła za mąż, ale teraz jest bardzo szczęśliwa, bo ma nas. Dzieci. Wmawiała mi, iż się przyzwyczaję, i nigdy mnie i dzieciom nie zabraknie chleba, bo Andrzej jest bogaty i zaradny. Zawzięłam się, nie chciałam rezygnować z nauki, przecież to nie Afryka, tylko Europa XXI wiek. Mogłam uciec, tylko dokąd i za co? Rodzina przecież by mi nie pomogła. W końcu matka ubłagała ojca o drobne ustępstwo. Postanowili, iż pozwolą mi studiować, ale pedagogikę, żebym w razie czego, mogła uczyć dzieci w mniejszej miejscowości. Przynajmniej dopóki nie dochowam się swoje gromadki.
Natalia bez problemu zdała na studia i zaczęła naukę. Wyjechała do akademika w dużym mieście, gdzie pierwszy raz w życiu, czuła się wolnym człowiekiem. Nie na długo. Andrzej naciskał, jeszcze w pierwszym semestrze, w grudniu wzięli ślub. Wesele było okazałe, w drogim hotelu. Dziewczyna wyglądała jak z bajki w tiulowej sukni, ale nie czuła radości. Szła jak na ścięcie. Wiedziała, co ja czeka po weselu. Uzbierała trochę pieniędzy. W mieście poszła w tajemnicy do ginekologa, poprosiła o założenie hormonalnej wkładki domacicznej na 5 lat. Tyle ile potrzebowała na ukończenie studiów, napisanie pracy magisterskiej i znalezienie pracy. Taki miała plan zawodowy i tak się umawiała z Andrzejem.
- Niestety to był koniec mojego szczęścia, myślałam, iż on też dotrzyma słowa, iż skończę studia – wspomina Natalia. - Ale byłam naiwna, on nie traktował moich planów i marzeń poważnie. Gdy tylko odbyła się nasza noc poślubna, dla mnie zresztą to było traumatyczne przeżycie, mój mąż uznał się za mojego właściciela. Zażądał, abym wyprowadziła się z akademika, i przeniosła się na studia zaoczne. Stwierdził, iż skoro już nie jestem dziewicą, to on nie będzie widział co ja tam robię i z kim. Zamurowało mnie, w twarz mi rzucał, iż zacznę się puszczać. Obraził mnie. Nie miałam zamiaru porzucać mojej szansy na normalne życie, wyzbyć się swoich marzeń o uczeniu w szkole, bo jemu się tak podoba. Postanowiłam nie poddawać się, jak moja matka. Poza tym, ja już zobaczyłam jak jest w mieście, poznałam smak niezależności i braku nieustannej kontroli. Mogłam w końcu swobodnie oddychać. Na początku było mi dziwnie, iż nikt mnie nie krytykował, nie mówił co mam robić, w ogóle nikogo nie obchodziło, jak się ubrałam, czy mam pomalowane usta na czerwono czy czarno, albo jakiej długości mam spódnicę. Byłam wolnym człowiekiem.
Niestety, Natalia musiała wracać do brutalnej rzeczywistości. Po ślubie przeprowadziła się do willi męża w jego miejscowości. Kiedy przyjeżdżała tam w weekendy, w nowym domu teściowie i małżonek oczekiwali, iż dziewczyna zacznie prowadzić dom, wspólnie z teściową. Od razu musiała zacząć gotować i sprzątać. Nie protestowała, była tego nauczona od dziecka.
Wychowywanie synowej
- Teść nagle zamienił się jurora i degustował każdą potrawę jaką podałam na stół. Wszystko porównywał do kuchni swojej żony – opowiada dziewczyna – Oczywiście, moje dania nie umywały się do perfekcyjnych potraw teściowej. Teściowa tylko się uśmiechała, a mój mąż zapewniał, iż się jeszcze wdrożę, on przecież tego dopilnuje. Będzie ze mnie idealna pani domu. To był taki żart. Modliłam się, żęby już wracać do miasta.
Gdy Natalia szła spać, brała silne leki na uspokojenie, które załatwiła jej koleżanka z ośrodka zdrowia. Tym sposobem mogła jakoś przetrwać małżeńskie obowiązki. Usypiając często myślała o nocnej ucieczce, do rodzinnego domu miała tylko kilka kilometrów. Tylko wiedziała, iż na drugi dzień ojciec by ją z powrotem odwiózł do męża.
Mimo ciągłego stresu dziewczyna zaliczyła semestr. Andrzej naciskał, jej rodzice też żądali aby wracała do męża, bo tu jest jej miejsce. Naukę mogła na razie kontynuować zaocznie. Ona zwlekała. Andrzej wydzwaniał i żądał powrotu. Nie wiedziała co robić. Wtedy mąż zablokował jej konto. Zadzwoniła do rodziców, poprosiła o pieniądze. Ojciec odmówił, a matka nie miała swoich pieniędzy. Próbowała pożyczyć od rodzeństwa. Bracia kazali jej przestać robić fanaberie, bo tylko wstyd przynosi, a siostry mogły jej pożyczyć jakieś grosze. Też były na utrzymaniu mężów.
- Telefony od męża były coraz bardziej agresywne, przestałam odbierać – mówi Natalia. - Dopadł mnie w akademiku, szarpał i wyzywał. Chciał siłą ciągnąć do samochodu. Na szczęście to nie nasza miejscowość, zobaczyli to studenci i go obezwładnili, chcieli wezwać policję. Zrobiło się zbiegowisko. Powiedziałam kto to to jest. Zresztą wszyscy słyszeli jak się wydzierał i żądał posłuszeństwa. Poprosiłam by puścili go wolno. Andrzej był wściekły i upokorzony, kazał mi, mówiąc bardzo ogólnie” bardzo gwałtownie się oddalić” i nigdy nie wracać, bo już nie mam czego szukać w jego domu. Skończył ze mną.
Studenci byli przy niej, dopóki nie zobaczyli, iż napastnik odjeżdża. Ktoś pytał czy jej pomóc. Podziękowała powiedziała, iż da sobie jakoś radę. Chociaż wiedziała, iż teraz się dopiero zacznie. Złamała tradycję tej rodziny, więc odpowie za takie nieposłuszeństwo.
- Długo nie musiałam czekać, zadzwoniła matka z płaczem, błagała abym natychmiast wracała do męża i na kolanach prosiła o przebaczenie. Osłupiałam - przyznaje Natalia. - Uświadomiłam sobie, iż moja matka właśnie tak musiała przepraszać ojca, za jakieś urojone winy, skoro to był według niej skuteczny sposób.
Wolności nie dostaje się za darmo
Dziewczyna nie posłuchała matki. Postanowiła jakoś przetrwać, najważniejsze były pieniądze, aby miała co jeść i za co opłacić akademik.
- Nigdy tego się nie spodziewałam, ktoś przyszedł i przyniósł mi pizzę. Jedna z koleżanek, z samorządu studenckiego, pomogła mi załatwić zapomogę – wymienia Natalia. - Jeden z kolegów polecił mi agencję pracy dla studentów. Mieli trochę ciekawych ofert. Największą niespodziankę sprawił mi wykładowca z mojego wydziału. Jakoś się dowiedział o mojej sytuacji i po prostu spytał, czy chcę dorobić w dowolnym dla mnie czasie. Zaproponował sprzątanie u jego starszej mamy. Zapewnił, iż zawsze dostanę tam ciepły posiłek. Wtedy się popłakałam.
Natalia zaczęła żyć na swój rachunek. Matka jeszcze kilkukrotnie dzwoniła i prosiła, by córka poszła po rozum do głowy, wróciła do męża i pojednała się z rodziną. Dziewczyna odmówiła. Potem do akademika przyszedł list od ojca, który ją informował, iż nie jest już jego córką i nie ma co liczyć na jakieś pieniądze z domu.
- Na koniec napisał, iż się mnie wyrzeka, bo jestem wyrodnym dzieckiem i zakazuje mi wracać do domu, bo zastanę drzwi zamknięte – mówi Natalia. - W zasadzie tego się chyba spodziewałam. Andrzej rozpoczął starania o unieważnienie ślubu kościelnego. Wiedziałam, iż na wieś, do rodziny, nie mam po co wracać.
Natalii nie było łatwo, ale zacisnęła zęby. Małżeństwo zostało unieważnione, była wolna. W wakacje wyjeżdżała do pracy za granicą, stale dorabiała. Udało jej się skończyć studia. Znalazła ofertę pracy w małej szkole na wsi, gdzie zaoferowano jej służbowe mieszkanie.
- Ale daleko od rodzinnego domu, nie chciałam być w okolicy – mówi Natalia. - Tam poznałam swojego obecnego męża, też gospodarza. Podobało mu się to, iż niby „miastowa” jestem, ale znam pracę w obejściu. Jesteśmy już razem prawie dwadzieścia lat.
Dochowali się córki – jedynaczki. Natalia zawsze jej powtarza, iż dziewczyna ma prawo do swoich wyborów, do własnej drogi życiowej, a ona będzie wspierać swoje dziecko.
- I taka ta moja historia – kończy swoją opowieść. - Czasami tęsknię za moją rodziną. Ale nie żałuję, tego co zrobiłam. Może zainspiruję inne kobiety. Żeby się nie poddawały. Że warto o swoje walczyć.