Miał na imię Jan. Był rozwiedziony, jego była żona wyjechała do Włoch, a on miał dorosłą córkę. Wyglądał świetnie – 49-letni mężczyzna, wysoki i przystojny. Ja, jak już wspomniałam, miałam 62 lata. Zaczęliśmy rozmawiać, a on tak pięknie mnie adorował – prawie codziennie przynosił mi kwiaty. choćby nie zauważyłam, kiedy już się do mnie wprowadził. Wszyscy wokół dziwili się, jak to możliwe, iż tak atrakcyjny i interesujący mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Nie będę kłamać – to mi schlebiało.

newsempire24.com 3 godzin temu

Rozwiodłam się z moim pierwszym mężem wiele lat temu. O, jak bardzo mnie wyczerpał! Po tym małżeństwie długo dochodziłam do siebie. Nie pracował, przepijał moje pieniądze i wynosił rzeczy z domu. A ja to wszystko znosiłam, bo wychowywaliśmy razem syna. Ale pewnego dnia, gdy Piotr miał 12 lat, podszedł do mnie, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:

— Mamo, dlaczego to znosisz? Wyrzuć go!

Wtedy jakby opadła mi zasłona z oczu i bez wahania wyrzuciłam męża z domu. Co za ulga to była – nie potrafię tego opisać słowami. Później miałam kilku adoratorów, ale nigdy nie planowałam poważnego związku. Bałam się ponownie wpaść w pułapkę.

Ostatnie cztery lata były szczególnie trudne. Mój syn wyjechał do pracy do Kanady i zdecydował się tam zostać na stałe. Ja nie chcę tam jechać – jest już za późno, by przyzwyczajać się do innego kraju.

Pandemia była dla mnie szczególnie ciężka – nikt do mnie nie przychodził. A potem samotność stała się wręcz nie do zniesienia.

— Znajdź sobie przynajmniej jakiegoś przyjaciela, żebyś miała z kim porozmawiać! – nalegała moja przyjaciółka.

— Wiesz, patrzę na ludzi w moim wieku i wszyscy wydają mi się starzy i schorowani. Wstyd mi się z nimi pokazać. Po co mi to? Żebym na starość musiała się kimś opiekować? Oni nie szukają przyjaciółki – oni szukają opiekunki.

— To poznaj kogoś młodszego. Przecież świetnie wyglądasz!

To dało mi do myślenia. I jakoś tak się stało, iż zaczęłam rozmawiać z mężczyzną, który mieszkał w sąsiednim bloku. Każdego dnia wyprowadzał swojego psa w parku niedaleko naszych domów.

Miał na imię Jan. Był rozwiedziony, jego była żona wyjechała do Włoch, a on miał dorosłą córkę. Wyglądał świetnie – 49-letni mężczyzna, wysoki i przystojny. Ja, jak już wspomniałam, miałam 62 lata. Zaczęliśmy rozmawiać, a on tak pięknie mnie adorował – prawie codziennie przynosił mi kwiaty. choćby nie zauważyłam, kiedy już się do mnie wprowadził. Wszyscy wokół dziwili się, jak to możliwe, iż tak atrakcyjny i interesujący mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Nie będę kłamać – to mi schlebiało.

Każdego dnia gotowałam mu pyszne posiłki, z przyjemnością prałam i prasowałam jego ubrania. Ale pewnego dnia powiedział do mnie:

— Mogłabyś wyprowadzać mojego psa. Dobrze by ci zrobiło częstsze wychodzenie na świeże powietrze!

— Chodźmy razem.

— Może nie powinniśmy tak często pokazywać się razem.

„Czyżby się mnie wstydził?” – pomyślałam. A potem uświadomiłam sobie, iż stałam się jego służącą. Postanowiłam poważnie z nim porozmawiać.

— Uważam, iż obowiązki domowe powinny być dzielone po równo. Możesz sam prasować swoje ubrania. I sam wyprowadzać swojego psa.

— Posłuchaj, jeżeli chciałaś młodego i przystojnego faceta, musisz się starać mu dogadzać. Inaczej – jaki z ciebie pożytek?

— Masz 30 minut, żeby spakować swoje rzeczy i wynieść się stąd!

— Co? Nie mogę – moja córka już wprowadziła swojego chłopaka do mojego mieszkania.

— No to mieszkajcie razem!

Wyrzuciłam go bez chwili wahania. Chociaż muszę przyznać – było mi smutno. Czy kobieta w moim wieku naprawdę nie ma już szans na prawdziwą miłość? Wciąż tak bardzo pragnę czułości…

Idź do oryginalnego materiału