Dziś w moim dzienniku zapiszę historię, która poruszyła mnie głęboko. Wydawałoby się, iż miłość dzieci do matki to coś niewzruszonego jak granit. Ale przychodzi dzień, gdy i skała pęka – pod ciężarem okoliczności, chciwości i zimnego egoizmu. Tak właśnie stało się w rodzinie Katarzyny i Adama, gdzie choroba stała się początkiem dramatu, a końcem – zdrada i cierpienie.
Gdy starszej pani Halinie Kowalskiej przytrafił się wylew, najpierw zwróciła się do swoich dzieci. Starsza córka, Katarzyna, mimo stabilnej pracy i dorosłej córki, od razu odmówiła przygarnięcia matki. „Mam kawalerkę, brak warunków, brak czasu, a i nie udźwignę takiej odpowiedzialności” – tłumaczyła.
Wtedy Adam, młodszy syn, bez wahania zabrał matkę do swojego dwupokojowego mieszkania w Łodzi. Jego żona, Ewa, nie protestowała – wręcz pomagała, jak mogła. Początki były trudne: pani Halina leżała, nie mówiła, wymagała ciągłej opieki. Adam zaproponował siostrze, aby wspólnie opłacili pielęgniarkę, ale Katarzyna stanowczo odmówiła – kredyt hipoteczny, pożyczki, córka na studiach.
„Przepraszam, Adamie, naprawdę nie mogę” – tylko tyle powiedziała.
Ewa wzięła sprawy w swoje ręce. Rzuciła pracę i zajęła się teściową. Kąpała ją, karmiła łyżeczką, robiła zastrzyki, zmieniała pościel. Dzięki tej cierpliwej opiece pani Halina wróciła do zdrowia: zaczęła mówić, ruszać się, choćby pomagać w drobnych domowych obowiązkach. Kiedy nadszedł moment, gdy mogłaby wrócić do siebie, poprosiła:
„Synku, zostanę u was. Czuję się tu bezpieczna, wnuki są blisko, a ty i Ewa traktujecie mnie jak swoją.”
Adam z żoną wymienili spojrzenia i zgodzili się. Puste mieszkanie pani Haliny w centrum Poznania pozostało nietknięte – sama nie nalegała na sprzedaż. Wszystko układałoby się dobrze… aż do dnia, gdy Adam przypadkiem podsłuchał rozmowę matki z Katarzyną.
„Córeczko, podjęłam decyzję. Sprzedam mieszkanie, spłacę twój kredyt. Ty i Małgosia zasłużyłyście na spokój. Może choćby starczy na mały domek letniskowy – dla was obu.”
Te słowa wbiły się w serce Adama jak nóż. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Ta, która przez trzy lata nie troszczyła się o matkę, miała dostać wszystko? A on? Jego rodzina? Gdzie sprawiedliwość?
„Mamo, wiesz, ile włożyliśmy w twój powrót do zdrowia? Ile nieprzespanych nocy miała Ewa? A ty chcesz oddać wszystko siostrze, która choćby na pielęgniarkę nie dała złotówki?” – zapytał wieczorem.
Lecz pani Halina tylko westchnęła:
„Adamie, Kasia ma trudniej, a wy z Ewą jesteście silni, sobie poradzicie…”
To go złamało. Tej samej nocy, w milczeniu, spakował rzeczy matki i zawiózł je pod drzwi Katarzyny. Postawił walizki, zadzwonił i odjechał.
„Chcesz dzielić majątek – podziel się obowiązkami” – wysłał jej krótką wiadomość.
Nazajutrz Ewa długo płakała. ale w przeciwieństwie do męża, nie była zła. Była po prostu zraniona – trzy lata życia, trzy lata poświęcenia, a w zamian? Tylko chłód i niewdzięczność.
Adam nie ukrywa: może postąpił gwałtownie. ale jeżeli w sercu matki nie ma sprawiedliwości, może odnajdzie ją w oczach córki? Zastanawia się – czy syn musi zawsze być silny i wyrozumiały, gdy jego oddanie nie ma znaczenia?
Dzieci kochają naprawdę… dopóki nie dowiedzą się, komu przepisze się mieszkanie.
I tak dziś uczę się, iż czasem choćby najczystsze uczucia przegrywają z zimną kalkulacją. Smutna lekcja, ale prawdziwa.