Męża znalazła jej swatka. "Apkom randkowym nie ufam"

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: beatatadla/Instagram


Beata Tadla niedawno przyznała, iż chcąc znaleźć miłość, skorzystała z usług biura matrymonialnego. - Historia jest taka, iż mój obecny mąż w tym samym czasie co ja - ja w Warszawie, on w Szczecinie - pomyślał, iż kiedyś były takie biura "Pan pozna Panią, Pani pozna Pana", a dzisiaj są portale randkowe i algorytmy, w które ja w ogóle nie wierzę - mówiła w rozmowie ze "Zwierciadłem".
Znalezienie osoby, z którą chce się spędzić całe życie, jest w dzisiejszych czasach dużym wyzwaniem. Chociaż wydawać by się mogło, iż w dobie aplikacji randkowych, wybór partnera powinien być łatwiejszy, często algorytm nie pomaga w budowaniu trwałych relacji. Dziennikarka Beata Tadla, żeby znaleźć męża, odwiedziła biuro matrymonialne. "Tam jest swatka. Taka prawdziwa. Nie algorytm czy sztuczna inteligencja. Prawdziwa, żywa osoba, która tworzy profil, która proponuje osoby, które jej zdaniem pasują do siebie. Apkom randkowym nie ufam" - opowiadała w podcaście magazynu "Zwierciadło".

REKLAMA







Zobacz wideo Co oznacza ONS? Zgadujemy skrótowce z aplikacji randkowych [materiał wydawcy gazeta.pl]



"Droga poznawania się mocno skraca"
Dziennikarka przyznała, iż pomoc żywej osoby w poszukiwaniu idealnego partnera, była nieoceniona. Swatka uwzględniła osobiste cechy charakteru dwojga ludzi i na tej podstawie ich połączyła. - Kobieta ma tę przewagę, iż to ona decyduje, czy zaproponowany jej mężczyzna może do niej zadzwonić. Najpierw dowiadujesz się, kim jest ta osoba – co lubi, a czego nie lubi. Więc chyba ta droga poznawania się mocno skraca. To dobrze, bo perspektywa też jest krótsza w naszym wieku - tłumaczyła.


Po pół roku zostali małżeństwem
Mężczyzna, z którym połączyła Beatę Tadlę, mieszkał wówczas w Szczecinie. Na początku dziennikarka nie była przekonana do związku na odległość. - Swatka się uparła, iż do siebie pasujemy. Powiedziała – niech państwo spróbują - wspominała. Ich pierwsza rozmowa telefoniczna trwała ponad dwie godziny. Druga - osiem godzin. Wtedy nawiązała się wyjątkowa relacja. Mąż zaimponował jej tym, iż od razu przeszedł do działania. Kiedy usłyszał, iż wyjeżdża na wakacje, od razu przyjechał ze Szczecina, żeby zdążyć się z nią zobaczyć. Dwa miesiące byli później byli zaręczeni, a ich ślub odbył się po pół roku znajomości.
- Mój mąż jest niesamowicie skuteczny, decyzyjny, w czym mnie uzupełnia. Ja obracam wszystko milion razy i w głowie, i w lustrze, mój mąż podejmuje decyzje bardzo gwałtownie i dlatego nie chodzimy razem na zakupy - powiedziała.
Idź do oryginalnego materiału