Niezależnie od szerokości geograficznej przyciągają wzrok. Sprawiają, iż świat jest piękniejszy i delikatniejszy. Kobiety. Bez względu na to, gdzie przyszło im żyć, dźwigają na swoich delikatnych ramionach ciężar codziennych obowiązków oraz kulturowych i społecznych norm. Spotkania z nimi poszerzają horyzonty i zmieniają sposób myślenia.
Każda podróż trochę nas zmienia. Pozostawia w nas nowe doświadczenia i wrażenia. Pomaga skonfrontować nasze ukształtowane gusta i poglądy i pozwala zrozumieć, iż to co w jednym zakątku świata uważane jest za normę, w drugim już zupełnie nią nie jest. To potrafi wywrócić nasze myślenie do góry nogami. Uczy dystansu i otwartości, nieoceniania innych ludzi pod kątem ich wyglądu, zachowania, gustu, czy stylu życia. Ten tzw. dobry lub zły gust jest bowiem absolutnie umowny i uzależniony od danej kultury, a choćby społeczności.
– Faktycznie jest tak, iż to co w Polsce może być uznawane za dobry gust, w Indiach, Meksyku, czy Maroko zupełnie takim nie jest – mówi Bogdan Myśliwiec, podróżnik i fotoreporter. – To się rzuca w oczy zaraz po wyjściu z samolotu. W Polsce kobiety ubierają się zwykle w bardzo stonowane kolory. W okresie jesienno-zimowym na ulicach widzimy bardzo mało kolorowych ubrań, jeżeli już ktoś wybiera jakiś mocniejszy kolor, to bardziej jako dodatek. Wyróżniają się bardziej marką, krojem niż barwą. W Indiach jest zupełnie inaczej. Kolor odgrywa tam pierwszą rolę. Krój sari jest bardzo prosty, ma za to mnóstwo kolorów. Takim lekkim strojom sprzyja oczywiście klimat, ale wydaje mi się, iż odzwierciedla on także podejście do życia Hindusek. Nie powiedziałbym, iż żyje im się tam lepiej, czy lżej niż Polkom, mają po prostu inne życiowe priorytety.
Jak potwierdza fotoreporter, ogromna część tamtego społeczeństwa żyje bardzo skromnie, ale euforia czerpie z międzyludzkich relacji i wiary, iż dobrze przeżyte obecne życie zapewni im lepszy byt w kolejnym wcieleniu. – To jest zupełnie inna perspektywa. Cieszą się każdą chwilą, nie narzekają i nie mają wobec życia oczekiwań większych od tych, które wynikają z doświadczenia ich środowiska – opowiada. – Nie ma pędu za lepszym, bo lepsze przyjdzie, jeżeli dobrze, nie krzywdząc nikogo, przeżyjemy to życie, które mamy.
Lotnisko jak mały świat
W Polsce często oceniamy się i pozycjonujemy społecznie w odniesieniu do gustu, mody, umiejętności w doborze ubrań, czy urządzania mieszkań. Tymczasem pobyt w egzotycznych zakątkach świata daje nam skonfrontowanie się z takimi pokusami już na lotniskach. W poczekalniach siedzą nieraz np. przedstawiciele pięciu religii, trzech kultur, nie mówiąc już o liczbie państw i środowiskach, jakie reprezentują. Każda z tych osób reprezentuje inne normy, inny tzw. dobry gust.
– Lotniska w Dubaju i Doha są usytuowane jakby pośrodku świata. Między Ameryką Południową i Azją. Wiele osób, które pokonują odległości z kontynentu na kontynent nie decyduje się na wielogodzinną podróż i wybierają te lotniska do przesiadek na inne linie. Stąd można tam spotkać tysiące osób z najodleglejszych krajów. Tysiące twarzy, tysiące strojów. Hindusi są bardzo kolorowi, lubią czerwień, żółć i zieleń, mieszkańcy państw afrykańskich wyróżniają się poprzez wzory na ubraniach. Muzułmanie są charakterystyczni, mężczyźni ubrani na biało, a kobiety na czarno i prawie w całości zasłonięte. Europejczycy i Amerykanie wyróżniają się nonszalanckim strojem, stawiają na wygodę, lubią odsłaniać ciało – opowiada Bogdan Myśliwiec. – Japończycy to minimaliści, ich także łatwo rozpoznać wśród innych nacji. Wiele osób na lotniskach chodzi boso. Całość tworzy jednak niesamowity tygiel kultur, strojów i reset dobrego i złego gustu. W zderzeniu kultur nie ma bowiem czegoś takiego, a świadczy o tym najlepiej to, iż nikt się za nikim nie ogląda, nikt nikogo nie wytyka palcami. Ludzie mijają się takimi, jakimi są i nikomu to nie przeszkadza. Nikt nie jest wyjątkowy, albo wszyscy są tam wyjątkowi. Nie zwraca się na to po prostu uwagi.
Matki, żony, podróżniczki
Fotoreporterskie oko podróżnika szuka nie tylko ciekawych fotograficznie miejsc, wydarzeń. – Zawsze zwracają moją uwagę twarze. To, co przyciąga wzrok, to oczy. Oczy dzieci, oczy kobiet, fryzury, biżuteria, makijaże, nakrycia głowy. Podczas moich podróży sfotografowałem tysiące osób w Indiach, Maroku, Meksyku i Bangladeszu – mówi Bogdan Myśliwiec. – Hinduski bardzo chętnie pozują do zdjęć, podobnie było w Meksyku. Najtrudniej jest fotografować Muzułmanki. Nie pozwalają robić sobie zdjęć, denerwują się i krzyczą. Czasem bywało naprawdę nieprzyjemnie.
Jaki zdradza, iż wszędzie, gdzie był rzucała się w oczy także rola kobiet jako matek i żon. – To przy kobietach najczęściej widzi się gromadkę dzieci, one pełnią tę główną opiekuńczą rolę w rodzinach i to w większości rodzin wielodzietnych – mówi. – Podczas podróży spotkałem także naprawdę wiele ciekawych osób, ciekawych kobiet. Szczególnie w Indiach, które mają w sobie jakiś magnes dla wszystkich ludzi zmęczonych życiem na wysokich obrotach. Spotkałem tam ponad 60-letnią Argentynkę, która podróżowała po tym kraju z plecakiem, około 60-letnią Irlandkę, która za wikt i opierunek pomagała w jednym z hosteli gotować dla Europejczyków, a także Polkę, która wiele lat temu wyjechała z kraju i woli tamtejszy klimat i mentalność ludzi, którzy są bardzo przyjaźni i serdeczni. Żyje tam na swoich zasadach. Bogdan Myśliwiec spotykał wiele podróżujących Polek – bardzo młodych, które lubią zwiedzać świat. – Myślę, iż młode pokolenia są bardzo odważne pod tym względem, nie boją się, znają języki obce i jest im bardzo łatwo przemieszczać się po świecie i zdobywać fajne doświadczenia – podkreśla. – Moje pokolenie takich możliwości nie miało, więc to cieszy, iż świat się pod tym względem zmienił, a dzięki nim, będzie się jeszcze bardziej zmieniał, i mam nadzieję, iż na lepsze.
Małgorzata Rokoszewska