– Męczy mnie to, dość, wychodzę! Ile można! Dziecko, jej wieczne zmęczenie, pomóż, pomóż… a ja chcę się bawić jak dawniej!

twojacena.pl 3 tygodni temu

*Dziennik osobisty*
Mam dość, koniec, wychodzę! Ile można? Dziecko, jej wieczne zmęczenie, pomóż, pomóż a ja chcę się bawić jak dawniej! Chcę bliskości! Pracuję! Chcę wracać do ukochanej żony, kobiety teraz wpadnę do kumpla, później znajdę jakąś młodą ech siedząc za kierownicą i myśląc, iż dziś postawił kropkę w ich związku, Szymon nerwowo zaciągał się papierosem.
Ich historia z żoną była stara jak świat. Poznali się, zakochali bez pamięci, namiętność, zapominali o zabezpieczeniu efekt? Po kilku miesiącach pokazała dwie kreski.
Oczywiście, urodź, damy radę pewnie powiedział Szymon, a wszystkie ciocie i wujkowie zgodnie pokiwali głowami, jakby mówili: pomożemy, byle wnuki
Potem wesele, termin, szczęśliwe łzy syn! I wszędzie skończyło się beztroskie życie, żona zamieniła się w kwokę: niewyspana, nieuczesana, wieczne marudzenie dziecka, w nocy też, jej ciągłe pomóż, pomóż
Gdzie się podziała jego dziewczyna? Rodzina natychmiast się ulotniła zostali sam na sam z rodzicielstwem.
Nie jestem gotowy! powiedział dziś Szymon żonie i zatrzasnął drzwi przed nosem kobiety trzymającej niemowlę.
Pisk opon przed samochodem nagle stanęła zgarbiona postać.
Co, życia ci nie szkoda?! wyskoczył z auta i podbiegł do starca.
Mężczyzna w płaszczu wyprostował się, spojrzał na niego smutnymi, zmęczonymi oczami i szepnął:
Tak.
Zaskoczony odpowiedzią, Szymon się zmieszał:
Dziadku, pomóc ci? Potrzebujesz pomocy?
Nie chcę już żyć!
No co ty, chodź, zawiozę cię do domu. Opowiesz, może będę mógł pomóc? Szymon wziął go za rękę i delikatnie poprowadził do samochodu.
Mów, dziadku zaciągnął się dymem.
Długo opowiadać.
Ja się nie śpieszę.
Starzec spojrzał uważnie na siedzącego obok mężczyznę, potem na wiszące zdjęcie.
Pięćdziesiąt lat temu poznałem dziewczynę, od razu się zakochałem, wszystko potoczyło się szybko. Zanim się obejrzeliśmy, już była rodzina, dziecko, syn, spadkobierca wydawałoby się szczęście!
Tylko ja chciałem, żeby było jak dawniej miłość, namiętność, młodość. A żona zmęczona, małe dziecko, dom, praca ja wszystko na nią zwaliłem, nie pomagałem
W pracy znalazłem kobietę, zaczęło się między nami żona się dowiedziała, rozwód i po wszystkim. Z tamtą nic nie wyszło, no ale co tam świat stał otworem.
A ona wyszła znów za mąż, wypiękniała, syn nazywał ojczyma tatą, a mi było wszystko jedno.
A ty? nerwowo zapalił kolejnego, spytał Szymon.
Ja? Wyszalałem się. Nie ma rodziny, nie ma żony, nie ma dzieci. A dziś synowi pięćdziesiąte urodziny, poszedłem pogratulować nie wpuścili rozpłakał się starzec. Sam jestem winny. Mówi: nie jesteś mi ojcem, idź się dalej bawić.
Dziadku, to gdzie cię zawieźć? Szymon zaczął stukać palcami w kierownicę.
Tu mieszkam, tu jedź, nie martw się o mnie wysiadł i powlókł się w stronę bloku stojącego przy drodze.
Szymon dopilnował, żeby wszedł do klatki, postał chwilę i zawrócił. Wstąpił do sklepu, kupił kwiaty.
Wybacz mi, wybacz stanął przed płaczącą żoną. Odpocznij, kochanie.
Wziął z rąk żony syna, poszedł do drugiego pokoju, kołysząc, zaczął śpiewać ochrypłym głosem: Aaa, kotki dwa
Zdziwiony syn zasnął szybko, ufnie kładąc rączkę na bijące mocno serce taty. Szymon ze wzruszeniem spojrzał na dziecko: Chcę widzieć, jak rośnie. Chcę usłyszeć słowo »tato«
Znowu ratowałeś tonących? z uśmiechem powitała staruszka swojego męża w drzwiach. Ten, uśmiechając się, wieszał płaszcz.
Tak, ratowałem. Trzeba młodym tłumaczyć ważne prawdy.
A skąd wiesz, komu pomóc?
Sam potrzebowałem tej pomocy w jego wieku.
Chodź na kolację, wybawco. A pamiętasz, iż jutro jubileusz syna? Żadnych tonących na wieczór spojrzała na niego z czułością.
Nie zapomniałem. Pięćdziesiąt lat naszemu spadkobiercy, naszej miłości jak można zapomnieć? objął żonę i razem poszli do kuchni, uśmiechając się
Oto taka niezwykła historia. Wierzcie lub nie jak wolicie.

Idź do oryginalnego materiału