Mąż wrócił do domu i od razu oznajmił, iż chce rozwodu: przypomniałam sobie radę mamy.

polregion.pl 2 dni temu

W małym miasteczku na Pomorzu, gdzie zimowe wieczory spowija cisza, a rodzinne dramaty rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami, moje życie niemal się rozpadło przez zdradę męża. Ja, Weronika, przeżyłam z Rafałem prawie 17 lat, wychowywaliśmy córkę, wierzyłam w naszą rodzinę. ale jego nagły powrót i słowa o rozwodzie złamały mi serce. Tylko rada mamy uratowała mnie przed rozpaczą i pomogła odzyskać to, co niemal straciłam.

Znaliśmy się od młodości. Nasza córka, Ola, stała się światłem naszego życia. Nie żyliśmy w luksusach, ale starczało na wszystko, a ja była zadowolona. Mieszkaliśmy w przytulnym dwupokojowym mieszkaniu, które odziedziczyłam po dziadku. Nigdy nie narzekałam, ale Rafał zawsze pragnął więcej. Gdy dostał pracę w Niemczech, uznał, iż to nasza szansa na lepsze życie.

Byłam przeciw. Serce podpowiadało, iż rozłąka nas zniszczy. Ale w naszej rodzinie ostatnie słowo zawsze należało do Rafała. „Jadę zarobić na dom – oznajmił. – Ola dorośnie, wyjdzie za mąż, trzeba będzie kupić jej mieszkanie, opłacić ślub. I samochód już czas zmienić. Nie ma innego wyjścia.” Ustąpiłam, choć strach ściskał mi gardło.

Pierwsze miesiące rozłąki były trudne, ale pełne nadziei. Dzwoniliśmy codziennie. Rafał tęsknił, mówił czułe słowa, a ja wspierałam go, jak mogłam. Obiecywał, iż to wszystko dla nas, dla przyszłości Oli. ale po pół roku coś się zmieniło. Wyczułam to – kobieta nigdy się nie myli.

Rafał stał się zimny. Rozmowy skróciły się do kilku minut, tłumaczył się zmęczeniem, pracą, pilnymi sprawami. Jego głos, niegdyś pełen ciepła, stał się obcy. Przeganiałam myśli o zdradzie, ale wracały jak mroczne cienie. Jak mógł zapomnieć o 17 latach miłości? Przecież wyjechał dla rodziny, dla domu, dla córki! Wątpliwości rosły, zaczęłam podejrzewać najgorsze.

Minęły dwa lata. Rafał prawie przestał dzwonić – raz na kilka miesięcy, wiadomości przychodziły jeszcze rzadziej. Zrozumiałam: ma inną. Ta myśl była jak cios w brzuch. Nie spałam nocami, wyobrażając sobie, jak buduje nowe życie, gdy my z Olą czekamy tu na niego. Myślałam, jak go odzyskać. Chciałam choćby skłamać, iż jestem chora, byleby przyjechał. Ale nie musiałam. Rafał sam zadzwonił i powiedział, iż niedługo wraca. Intuicja krzyczała: to nie wróży nic dobrego.

Przygotowywałam się na jego powrót jak do bitwy. Poprosiłam mamę, by mnie wsparła. Powiedziała: „Zrób wszystko, by wrócił do rodziny”. I dała nieoczekiwaną radę, która stała się moim zbawieniem: „Jeśli powie, iż ma inną, nie poddawaj się. Powiedz, iż nie wierzysz. Udowodnij, iż jesteś najlepsza, iż nikt nie pokocha go tak jak ty. Walcz o swojego mężczyznę!”

Wczepiłam się w te słowa jak w koło ratunkowe. ale strach nie ustępował – wiedziałam, iż w Niemczech czeka na niego inna kobieta. Gdy Rafał przekroczył próg, serce zamarło mi w piersi. Wyglądał na zmęczonego, ale obcego. Nie minęła godzina, gdy wyrzucił z siebie: „Wera, chcę rozwodu. Poznałem inną w Niemczech. Kochamy się i niedługo się pobierzemy.”

Świat runął. ale przypomniałam sobie słowa mamy. „Nie wierzę” – powiedziałam stanowczo, patrząc mu w oczy. Rafał osłupiał. Jego pewność siebie zniknęła. „W co nie wierzysz?” – zapytał zmieszany. „W to, iż masz inną – odparłam. – Taki mężczyzna jak ty nie porzuci kobiety, z którą przeżył 17 lat, nie zdradzi naszych marzeń, naszej córki.”

Moje słowa odnalazły cel. Rafał wpatrywał się we mnie, nie wiedząc, co powiedzieć. Wymamrotał, iż jeszcze porozmawiamy, i wyszedł do drugiego pokoju. Pierwsza bitwa była moja. Otarłam łzy i zrozumiałam: trzeba walczyć dalej. Nie oskarżałam go o zdradę, nie urządzałam scen. Zamiast tego mówiłam o przyszłości, naszych planach, o tym, jak Ola kończy szkołę. Przypominałam mu, kim byliśmy dla siebie.

Pojechaliśmy na wakacje w Bieszczady, zabierając nowy samochód kupiony za jego zarobki. Robiłam wszystko, by poczuł ciepło naszej rodziny. Powoli, ale nieubłaganie Rafał wracał do nas. Zaczął częściej się uśmiechać, interesować Olą, naszym życiem. Niemcy zostały w przeszłości.

Minął rok. Rafał nie wrócił za granicę. Zaczęliśmy budować dom pod miastem, razem planujemy przyszłość. Nasza rodzina przetrwała, a ja wiem, iż to dzięki radzie mamy. Nauczyła mnie nie poddawać się, walczyć o miłość, choćby gdy wydaje się, iż wszystko stracone. Patrzę na Rafała, na naszą Olę i rozumiem: ocaliłam nie tylko małżeństwo, ale naszą przestrzeń, nasze życie. ale głęboko w duszy wciąż drży we mnie strach, iż cień tamtej kobiety pewnego dnia powróci…

Idź do oryginalnego materiału