Mężczyzna opiekował się chorą matką, podczas gdy jego żona pracowała. Ale pewnego dnia zauważyła, jak kupuje kwiaty i wręcza je jakiejś kobiecie.
Wiola nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak wypoczęta. Jej służbowy wyjazd przełożono o kilka godzin, więc bez tłumaczeń wyłączyła telefon i rozciągnęła się na łóżku. Tego ranka wróciła ze wsi, gdzie spędziła dwa dni bez chwili wytchnienia: sprzątanie, gotowanie, pranie wszystko to przy ciągłych uwagach teściowej i męża.
Według teściowej, Wiola zmarnowała męża, zarabiała za mało, a ich bliscy mąż i jego matka mieli głodować. Mąż przytakiwał, mówiąc, iż Wiola mogłaby znaleźć dodatkową pracę, skoro wraca wcześnie i nie musi choćby gotować.
Popatrz, jak mopa prowadzi pouczała teściowa swojego syna, Jacka. Godzinami szoruje, a mogłaby pranie zrobić.
Nie wytrzymała i odpowiedziała, iż gdyby choć raz w tygodniu umyli podłogę, nie byłaby taka brudna. Lepiej było milczeć zaczęła się prawdziwa burza pretensji. Wiola zamknęła oczy i spokojnie zaproponowała:
Mówiłam, żebyście się przeprowadzili do miasta. Wtedy i Jacek, i ja moglibyśmy się wami zajmować, a on nie musiałby rezygnować z pracy.
Jacek wybuchnął gniewem:
Więc ja mam harować, a potem jeszcze matkę pielęgnować? Chyba serce masz z kamienia.
Wiola nie czekała na ciąg dalszy, wyszła z domu i usiadła na ławce pod bramą.
Wiolu, co się stało? przed nią stała sąsiadka, Ania. Poznały się przed ślubem, od razu się zaprzyjaźniły.
Cześć, Aniu westchnęła.
Znowu rodzinka dopieka?
choćby nie mów.
To nie moja sprawa, ale nie rozumiem, dlaczego ich utrzymujesz. Mąż ciągle na miejscu, a tak naprawdę żyjecie osobno. Po co ci to?
Nie wybraliśmy takiego życia, Aniu. Nie można zostawić matki Jacka w takim stanie. Jak wyzdrowieje, wróci do miasta.
Pewnie przebiegnie maraton, a my na plecach zaśmiała się Ania. Myślę, iż udaje. A ty byłaś inna. Co się stało, zupełnie cię ogłupili?
Nie wiem, po prostu wzruszyła ramionami.
Gdy zadzwonił telefon, Wiola zobaczyła, iż to szef. Powiadomił ją o wyjeździe następnego dnia. Ucieszyła się dodatkowe zarobki, a do tego uniknie telefonów od Jacka i teściowej.
Wieczór minął spokojnie, choć spali w osobnych łóżkach, by nie denerwować matki. Wiola nie protestowała, była zbyt zmęczona.
O drugiej w nocy obudziła ją teściowa:
Nie słyszysz, jak cię wołam?
Zasnęłam mocno. Co się stało?
Podaj mi tabletki.
Wiola spojrzała na nią: od szafki z lekami była bliżej niż syn. Wstała jednak. Zasnęła dopiero o piątej, a o szóstej już musiała wstać. Do miasta dotarła wyczerpana. Gdy usłyszała, iż wyjazd przełożono, prawie podskoczyła z radości. Wyłączyła telefon i padła na łóżko. Teraz czuła się wypoczęta.
Zdołała choćby zrobić makijaż i dotrzeć na dworzec. Nie przejmowała się, iż pomyłka zmieniła cel podróży ważne, iż odpoczęła.
Godzinę wcześniej dostała zaliczkę, ale po raz pierwszy postanowiła nie wysyłać pieniędzy mężowi. Ostatnio oddała większość wypłaty, teraz chciała coś zostawić dla siebie.
Zostało dwadzieścia minut do odjazdu, weszła więc do bufetu po wodę. Nagle zobaczyła Jacka przy kwiaciarni. Niemożliwe przecież miał opiekować się chorą matką! Kupował bukiet.
Stanęła jak wryta. A jeżeli kwiaty są dla innej? Myśl jej się nie spodobała, ale ziarno wątpliwości już padło. Zostało dziewięć minut, ścisnęła bilet i ruszyła za mężem. Wsiadł do taksówki. gwałtownie zatrzymała inną:
Jedź za nim, zapłacę podwójnie!
Kierowca, zaciekawiony, skinął głową. Przez okno Wiola zobaczyła, jak Jacek całuje inną kobietę i wręcza jej kwiaty. Żołądek jej się ścisnął. Kierowca uśmiechnął się:
Może nie jest tak, jak myślisz.
Dopiero wtedy przyjrzała mu się wyglądał zbyt dobrze na taksówkarza.
Nigdy nie jeździła tak luksusowym autem. Zastanawiała się, czy kierowca nie udaje taksówkarza z powodu życiowych problemów. Auto skręciło w jej podwórko. Zobaczyła, jak Jacek z nieznajomą wchodzą do klatki. Łzy napłynęły jej do oczu.
Więc gdy ona jest w delegacji, a chora teściowa na wsi, on przyprowadza kogoś do jej mieszkania?
Pójdziesz tam? spytał kierowca.
Nie ma sensu.
Słusznie. I tak spóźnisz się na pociąg. Dokąd jechałaś?
Wymieniła miasto oddalone o dwieście kilometrów.
Głupoty. Wypijemy kawę, uspokoisz się, a ja cię zawiozę zaproponował.
Nie stać mnie na taki wydatek.
Gdzie ty widzisz taksówkę? Właśnie przywiozłem ojca na pociąg. Latem jeździ do siostry. A ty wpadłaś do auta.
Przepraszam. Poczuła wstyd, łzy popłynęły.
Trzeba to zatrzymać, bo całe auto zalejesz.
Pół godziny później Wiola stała nad rzeką z kubkiem kawy, patrząc na zachód słońca. Widok był tak piękny, iż problemy zbladły.
Podoba ci się? spytał Szymon, kierowca.
Niesamowite, tyle lat tu mieszkam, a nie znałam tego miejsca.
Często tu bywam. Sam tu przyszedłem, gdy dowiedziałem się o zdradzie żony.
Wiola zdziwiła się, a Szymon się zaśmiał:
No tak, też myślałem jak można mnie zdradzić
Zawstydziła się, bo właśnie to chciała powiedzieć. Przyjrzała mu się był w jej wieku, sympatyczny, emanował spokojem.
Dwa dni później Jacek zadzwonił, gdy Wiola wychodziła z tymczasowego mieszkania zapewnionego przez firmę.
Cześć, Jacku. Co się stało?
Wiola, co ty odp














