W małej wsi na Dolnym Śląsku, gdzie czas płynie leniwie, a stare drewniane domy skrywają rodzinne sekrety, panowało przekonanie: matka musi poświęcić się dzieciom, zapominając o własnych marzeniach. Ale Danuta, matka dwóch dorosłych córek, odrzuciła tę zasadę. Jej decyzja o przyjęciu spadku po siostrze przewróciła jej życie do góry nogami i wywołała burzę oburzenia wśród tych, którzy przywykli widzieć w niej tylko pokorną ofiarę.
Danuta wyszła za mąż jako młoda dziewczyna, pełna nadziei. Urodziła dwie córki, Bogusię i Kasię, ale szczęście nie trwało długo. Mąż, okazujący się łotrem, zniknął trzy lata po narodzinach młodszej córki, Kasi, pozostawiając Danutę samą z dwójką maluchów. Wychowywanie dzieci w pojedynkę było piekłem. Danuta odmawiała sobie wszystkiego, harowała do upadłego, by córki miały choć trochę. Ale niektórych problemów — jak własnego mieszkania — nie dało się rozwiązać.
Rodzina gnieździła się w malutkim domku na skraju wsi, z ogródkiem, który żywił ich w ciężkich czasach. Córki dorosły, wyszły za mąż i wyjechały do miasta, wynajmując mieszkania. Danuta została sama. Zdrowie zaczęło szwankować, więc przeszła na wcześniejszą emeryturę. Wtedy jej starsza siostra, Halina, ciężko zachorowała. Danuta, bez wahania, przeprowadziła się do niej do miasta, do przestronnego mieszkania w centrum. To, co zobaczyła, zszokowało ją.
Halina, wolna od rodzinnych obowiązków, żyła dla siebie. Wydawała pieniądze na podróże, teatry, modne ubrania, nie martwiąc się o przyszłość. choćby wobec siostry zachowywała się z lekkim wyniosłością: „Jeśli nie będziesz się mną opiekować, Danuś, znajdę kogoś innego. Wtedy i mieszkanie nie przypadnie tobie”. Danuta była wstrząśnięta takim egoizmem, ale żyjąc z Haliną, stopniowo zaczęła rozumieć jej filozofię. Gdy siostra zmarła, zostawiając jej mieszkanie, Danuta jakby się obudziła. Po raz pierwszy pomyślała: a co, jeżeli zacząć żyć dla siebie?
Została w miejskim mieszkaniu, otoczona gwarem ulic i jarzącymi się neonami. Po raz pierwszy od dziesięcioleci poczuła, iż żyje. Danuta zaczęła chodzić na wystawy, spacerować po parkach, choćby zapisała się na kurs tańca. Ale jej euforia stała się solą w oku dla córek.
Bogusia i Kasia przywykły, iż matka zawsze stawiała ich potrzeby ponad swoje. Bogusia, która z mężem wzięła kredyt hipoteczny, liczyła, iż Danuta sprzeda odziedziczone mieszkanie i da jej część pieniędzy, by ulżyć w spłatach. Kasia, spodziewająca się trzeciego dziecka i wynajmująca lokal, marzyła o kupnie małego mieszkania za te same środki. Córki już wszystko zaplanowały, nie pytając matki. ale Danuta odmówiła sprzedaży. Postanowiła zostać w mieście i żyć tak, jak nigdy nie śmiała choćby pragnąć.
— Jestem zmęczona poświęcaniem się — powiedziała córkom, gdy przyjechały domagać się wyjaśnień. — Chcę żyć dla siebie, chociaż teraz.
Córki wpadły w szał. Nazwały ją egoistką, zarzucały niewdzięczność. „Całe życie byłaś dla nas, a teraz nas odrzuciłaś dla swoich zachcianek!” — krzyczała Bogusia. Kasia, ocierając łzy, dodała: „Jak możesz myśleć tylko o sobie, kiedy ja mam dzieci, a my się tłoczymy w wynajętej kawalerce?”
Danuta milczała, ale jej serce pękało. Wspominała, jak głodowała, by córki mogły pójść do szkoły w nowych sukienkach, jak szyła nocami, by zarobić choć trochę grosza. A teraz oskarżały ją o zdradę. Najgorsze było to, iż córki choćby nie pomagały jej w opiece nad Haliną. Pojawiły się dopiero po śmierci ciotki, gdy zawirowało wokół spadku.
— Dlaczego o nas i wnukach zapomniałaś? Jak śmiesz się bawić w tym mieście? — rzuciła Bogusia, zanim wyszła, trzaskając drzwiami.
Kasia przestała dzwonić. Córki wykreśliły matkę z życia, nazywając ją „samolubną”. Danuta została sama, ale nie czuła żalu za swoją decyzją. Po raz pierwszy czuła się wolna. Spacerowała po bulwarze, piła kawę w przytulnych kawiarniach, uśmiechała się do nieznajomych. Jej oczy, niegdyś przygaszone od zmęczenia, teraz błyszczały życiem.
Czy można ją winić? Oddała córkom wszystko, co mogła, ale w końcu wybrała siebie. Córki, przywykłe do jej ofiar, nie potrafiły zaakceptować jej prawa do szczęścia. Kto tu jest egoistą — matka, która postanowiła żyć po swojemu, czy córki, żądające od niej kolejnych poświęceń? Danuta znała odpowiedź, ale nie uśmierzało to bólu rozstania z rodziną. Miała tylko nadzieję, iż kiedyś córki zrozumieją: choćby matka ma prawo do własnego serca.