Matka pokazała, ile zapłaciła za strzyżenie 7-latka. Cena ją zszokowała. "Olaboga!"

gazeta.pl 2 tygodni temu
Czytelniczka przesłała nam "paragon grozy". Nie był to jednak rachunek za gofra z bitą śmietaną, rybę, obiad czy lody w miejscowości turystycznej a... opłata za fryzjera. - Nie spodziewałam się, iż tyle zapłacę za dziecko! - powiedziała w rozmowie z eDzieckiem. Nie wszyscy uważają, jednak tę kwotę za wygórowaną.
Pani Arleta przesłała nam paragon z warszawskiego salonu fryzjerskiego, do którego wybrała się z siedmioletnim synem. - Trzeba było trochę maszynką skrócić mu włosy, bez żadnych wymysłów.


REKLAMA


Spędziliśmy w salonie dosłownie kilka minut. W szoku byłam, gdy zobaczyłam, iż wystarczyło kilka machnięć nożyczkami i maszynką, by wyczarować synowi odpowiednią fryzurę. I w jeszcze większym szoku byłam, gdy dostałam rachunek
- opowiedziała nasza czytelniczka i pokazała nam, iż za strzyżenie dziecka musiała zapłacić 60 zł. - To tyle, co za dorosłego! - dodała zdziwiona.


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Zapytaliśmy rodziców, ile płacą za strzyżenie swoich dzieci. W większości przypadków trzeba się "mocno złapać za kieszenie".
90 zł za strzyżenie 10-latka. "Wolę zapłacić, ale mieć dobrze ostrzyżone dziecko"
Okazuje się, iż 60 zł, to wcale nie taka wygórowana cena. Julia również mieszka w Warszawie i za wizytę w salonie ze swoim dziesięciolatkiem, za każdym razem zostawia minimum 90 zł.
Pamiętam, iż na początku szokowała mnie ta cena, ale gwałtownie zrozumiałam, iż to taka sama praca, jak w przypadku dorosłego mężczyzny. Co za różnica, czy to mała głowa, czy duża? Klient (oraz jego rodzic) musi być zadowolony i wyglądać dobrze
- przyznała. - Fryzjer poświęca tyle samo czasu, a czasami choćby więcej, bo zdarza się, iż dziecko się wierci, nie chce siedzieć prosto etc. I co prawda wkurza mnie ta cena, ale wolę płacić 90-100 zł, żeby dziecko wyglądało dobrze, niż 20 zł u osiedlowej fryzjerki, która strzyże na garnek - dodała.


Karolina z Białegostoku z powodu ceny zdecydowała się zmienić fryzjera. Zwłaszcza iż w minionym roku w salonie, do którego chodziła były aż trzy podwyżki. - Doszło do tego, iż strzyżenie, które - podkreślę - nie trwa dłużej niż 5-7 minut, kosztowało nas 120 zł za dwójkę dzieci. Wiem, iż teraz w tym salonie pozostało drożej. Znaleźliśmy inną fryzjerkę, która strzyże chłopaków równie dobrze i jest sporo tańsza, bo teraz wydajemy 80 zł. Spodziewam się, iż pewnie w najbliższym ta cena wzrośnie, ale i tak jest niższa niż w pozostałych miejscach. Czy uważam, iż jest drogo? Tak, choćby przy w tej chwili panujących cenach - podsumowała.


Dziecko u fryzjeraShutterstock, autor: Alex Vog


Malwina z Suwałk za strzyżenie trzyletniego syna płaciła ostatnio 70 zł. - Dodam, iż on tych włosów za wiele to nie ma, takie bardziej "piórka". Mały spędził na fotelu może 5 minut i to z wymodelowaniem włosów na koniec jakąś gumą czy czymś, co strasznie mu nie pasowało.
Moim zdaniem to jest okropnie drogo, bo ja, chociaż mam dobrą pracę, to nie dostaję 70 zł za 5 minut. I nie podważam pracy fryzjerki, bo rozumiem, iż też ma opłaty, kosmetyki kosztują itp. No, ale ta cena jest i tak moim zdaniem zawyżona
- mówiła.


"Czasy tanich fryzjerów minęły". Matka: strzygę chłopców sama
Z kolei nasz czytelnik Hubert z Białegostoku stwierdził, iż "czasy tanich fryzjerów minęły i trzeba się z tym pogodzić". Sam wspomina, iż kilkanaście lat temu płacił kilka za ścięcie włosów, dziś o takich cenach mógłby jedynie pomarzyć.
Pamiętam, jak kiedyś sam ścinałem się za dyszkę czy 15 zł. Chociaż to w sumie jak ze wszystkim. Kiedyś dobry pączek kosztował złotówkę, dzisiaj ciężko znaleźć poniżej 5 zł. Ostatnio podcinaliśmy z żoną grzywkę i końcówki włosów córce. Zapłaciliśmy 60 zł. Moim zdaniem drogo, ale żona uświadomiła mi, iż 'takie są teraz ceny'
- powiedział. - Czy kwoty są moim zdaniem wygórowane? Tak, ale nie chodzi o fryzjerów, a o wiele innych rzeczy. Oni też muszą płacić podatki, opłaty za prąd, rosnące koszty utrzymania lokalu, pracowników, kosmetyki. Nie ma więc co się dziwić, iż jest tak, jak jest - podsumował.


Hania spod Warszawy, aby zaoszczędzić od roku sama ścina włosy swoim trzem synom. Doszła do wniosku, iż co miesiąc musi wydawać na to sporo pieniędzy, dlatego zainwestowała w sprzęt i podszkoliła się w sieci.
Kupiłam maszynkę, obejrzałam kilka filmików w necie i okazało się, iż to wcale nie jest takie skomplikowane. Zwłaszcza iż moi synowie nie mają jakichś wymyślnych fryzur
- powiedziała. - Fakt za pierwszym razem nie było najlepiej, mąż się do dzisiaj ze mnie śmieje, ale teraz sam czasem siada na taborecik i prosi, by go ostrzyc - dodała.


Fryzjerka: Strzyżenie dziecka to przede wszystkim ogromna odpowiedzialność
Zapytaliśmy fryzjerkę Annę Pietrykowską, która prowadzi na Instagramie profil @mama_fryzjerka o to, czy rodzice komentują ceny strzyżenia ich dzieci. Okazuje się, iż wielokrotnie o nich mówią, jednak - nie zawsze negatywnie, niektórzy uważali, iż cena strzyżenia dziecięcego jest zbyt wysoka, inni wręcz przeciwnie – iż adekwatna lub choćby zbyt niska. Każda z tych opinii wynika z indywidualnych doświadczeń, ale my, fryzjerzy, najlepiej wiemy, jak wygląda ta praca "od środka".
Z mojego doświadczenia wynika, iż strzyżenie dziecka to przede wszystkim ogromna odpowiedzialność i często także duży stres. Dziecko nie zawsze chce współpracować – potrafi nagle odwrócić głowę, złapać za nożyczki (które są przecież bardzo ostre), wstać z fotela czy rozpłakać się. To wszystko wymaga od fryzjera wyjątkowej cierpliwości, refleksu, elastyczności i pełnego skupienia
- wyjaśniła. Przyznaje, iż wielokrotnie miała do czynienia z rodzicami, którzy kazali ostrzyc płaczące dziecko "na siłę". Zawsze w takich sytuacjach odmawia, bo jak przyznaje, chodzi nie tylko o bezpieczeństwo malucha, ale i troskę o to, by nie bał się kolejnych wizyt u fryzjera. Rodzice często byli niezadowoleni, bo przecież "usługa powinna być wykonana".
Dla mnie dobro i komfort dziecka są najważniejsze. Strzyżenie najmłodszych to praca pod presją czasu – trzeba działać sprawnie, bo dzieci są niecierpliwe, gwałtownie się nudzą, drażni je ciepło suszarki czy opadające włosy.
- powiedziała. - Wielokrotnie klęczałam obok dziecka, które nie chciało usiąść na fotelu, strzygłam je na kolanach rodzica lub choćby w ruchu – wszystko po to, by zapewnić mu możliwie najlepsze doświadczenie - podsumowała.
Ile płacicie za fryzjera dla dziecka? Czy ceny są waszym zdaniem wysokie/niskie/adekwatne do obecnych cen? Napiszcie do nas: [email protected]. Gwarantujemy anonimowość!
Idź do oryginalnego materiału