Przez wiele lat, miesiąc w miesiąc, chodziłam do salonów kosmetycznych na przedłużanie rzęs. Z czasem jednak zaczęło mnie to coraz bardziej męczyć — nie tylko finansowo, ale też z uwagi na kondycję moich naturalnych rzęs. Po zdjęciu sztucznych były krótkie, cienkie i niemal niewidoczne. W końcu stwierdziłam, iż czas postawić na coś naturalnego, co da podobny efekt, ale bez szkody dla moich rzęs.
Odżywka do rzęs Orphica — mała buteleczka, wielki efekt
Pielęgnacja rzęs naprawdę może być prosta i skuteczna. jeżeli tak jak ja masz problem z ich objętością po wieloletnim przedłużaniu, to ten produkt może być twoich największym ratunkiem. Realash Eyelash Enhancer od Orphica bazuje na naturalnej formule z wyciągiem z tataraku, lnu i nagietka. To połączenie potrafi działać cuda, ponieważ rzęsy stają się mocniejsze, dłuższe i zagęszczone.

Warto zaznaczyć, iż skuteczność tej odżywki została wyróżniona, gdyż zdobyła złoty medal na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Producent obiecuje nawet do 50% więcej długości i objętości. Może i brzmi to jak bajka, ale faktycznie działa. Wystarczy nakładać ją rano i wieczorem, zupełnie jak tusz do rzęs.
Czytaj też: Ten peeling to mój wybór numer 1 do oczyszczania twarzy. Ma naturalny skład i usuwa zaskórniki
Krok drugi – baza, bez której się już nie ruszysz
Nie spodziewałam się, iż taki kosmetyk zrobi aż taką różnicę. Baza pod tusz do rzęs od Variete to absolutny hit — poleciła mi ją przyjaciółka i od tej pory używam jej codziennie. Efekt po nałożeniu tuszu jest zupełnie inny, ponieważ rzęsy są optycznie grubsze, dłuższe i lepiej się trzymają.

Szczoteczka jest świetnie zaprojektowana, dzięki czemu dociera choćby do najcieńszych włosków i pomaga je odpowiednio ułożyć. To także doskonała alternatywa dla zalotki, która może wyrządzać więcej szkody niż pożytku. Baza od Variete jest delikatna, a przy tym skuteczna — zawiera kwas hialuronowy, proteiny i olej arganowy, które tworzą ochronną warstwę i dbają o kondycję rzęs, a przy okazji sprawiają, iż makijaż dłużej wygląda świeżo.