Martyna z Piekar koło Gniezna walczy o powrót do normalności

moje-gniezno.pl 3 dni temu

Martyna Scheppler ma 24 lata i jeszcze niedawno całe jej życie było w rozkwicie. Prowadziła własny salon fryzjerski, miała plany, klientów, energię i wielką pasję do pracy, która dawała jej ogromną radość. Wszystko zmieniło się nagle. Najpierw pojawiło się osłabienie lewej ręki, które Martyna – jak wielu młodych, ambitnych ludzi – zrzuciła na zmęczenie. Kilka dni później nie mogła poruszyć nią w ogóle.

Początkowe podejrzenia lekarzy wskazywały na stwardnienie rozsiane, jednak wykonany rezonans postawił sprawę jasno: Martyna przeszła udar. U młodej, zdrowej dziewczyny, prowadzącej aktywny tryb życia. To był dopiero początek dramatycznych wydarzeń.

Diagnoza, która zmienia wszystko

Rodzice Martyny rozpoczęli intensywne poszukiwania odpowiedzi. Dopiero specjaliści w Bydgoszczy ustalili przyczynę: moya-moya – niezwykle rzadka, postępująca i nieuleczalna choroba, która prowadzi do zwężania tętnic mózgowych i odcinania dopływu krwi do mózgu. To ona doprowadziła do udaru i wymusiła pilną operację wszczepienia by-passów mózgowych w maju 2023 roku.

Choroba zniszczyła nie tylko sprawność ręki. Udar uszkodził również płat czołowy, odpowiedzialny za pamięć i emocje. Martyna ma trudności z zapamiętywaniem, przetwarzaniem krótkich informacji i przypominaniem sobie niedawnych zdarzeń. Każdy dzień to dla niej walka: ćwiczenia pamięci, rehabilitacja neurologiczna i fizyczna, nauka precyzji dłoni, której tak bardzo potrzebuje w codziennym życiu.

Dwa lata walki i ogromne postępy

Dzięki intensywnym ćwiczeniom Martyna odzyskała około 60% siły w lewej ręce. Jej tata, który nauczył się technik fizjoterapeutycznych, ćwiczy z nią codziennie po kilka godzin. Wspiera ją również partner Patryk, z którym wspólnie gotują, trenują i walczą o to, by Martyna mogła funkcjonować jak dawniej. Do tego prywatna rehabilitacja, siłownia i terapia oparta na neuroplastyczności mózgu.

Mimo ogromnej determinacji, w międzyczasie pojawiły się kolejne zagrożenia – problemy z żyłami i ryzyko zakrzepów wymusiły pilną operację wartą 25 tys. zł. Martyna utrzymuje się dziś jedynie z renty, a jej rehabilitacja musi być kontynuowana, aby mogła odzyskać samodzielność i wrócić do pracy.

„Nie prosi o litość, tylko o szansę”

Rodzina podkreśla, iż Martyna nigdy nie pytała „dlaczego ja?”. Jej motto to „Chcę normalnie żyć”. Ta upartość i determinacja dają nadzieję, ale bez wsparcia finansowego dalsza rehabilitacja może okazać się niemożliwa.

Martyna chce wrócić do ludzi. Może nie jako fryzjerka – bo precyzja dłoni wciąż wymaga dużej pracy – ale w dowolnej roli, która pozwoli jej odzyskać samodzielność i poczucie własnej wartości.

Rodzina i bliscy Martyny proszą o pomoc wszystkich, którzy mogą wesprzeć jej powrót do sprawności.

Link do zbiórki:

https://www.siepomaga.pl/martyna-scheppler

Idź do oryginalnego materiału