(Wpis reklamowy)
Zdarza się Wam sięgnąć po książkę ze względu na jej tytuł? Nie ukrywam, iż „Martwi nie piszą listów” to tytuł książki, który od razu wzbudził moją ciekawość i zainteresowanie. W głowie miałam wizję listów i tajemnice, nie wyobrażałam sobie żadnej fabuły ani nie próbowałam tworzyć swojej, zaczynając czytać. Czas spędzony z tą historią był dla mnie zaskakujący.

Paweł to jeden z lepszych pracowników firmy, poświęca się pracy aż nadto. Kiedy ze zmęczenia mdleje, szef wysyła go na obowiązkowy urlop i odpoczynek do Ciechocinka. Ma zając się domem zmarłego mężczyzny spokrewnionego z szefem. Z pozoru nudny wyjazd jednak zamienia się w śledztwo. Miasteczko kryje swoje tajemnice, które postanawia odkryć Paweł oraz inni bohaterowie książki w tym pielęgniarka Kasia. Mężczyzna dzięki swoim umiejętnością kanalizacyjnym trafia na trop, który prowadzi do szokującej prawdy. W Ciechocinku giną ludzie, na pierwszy rzut oka, każda śmierć nie powinna nikogo dziwić i stawiać pytań. Ale czy na pewno? Pojawia się także postać owiana tajemnicą i mrokiem, kim jest i czy jest? Czy uda się rozwiązać te zagadki? Czy seryjny morderca istnieje, a może każda śmierć to nieszczęśliwy wypadek?
Miasteczko uzdrowiskowe Ciechocinek to miejsce, gdzie chętnie zjeżdżają się głównie starsi ludzie aby odpocząć, zregenerować się po chorobach itp. Z pozoru spokojne miejsce, a jednak pochłania wiele ludzkich żyć. Pewnego dnia dochodzi do śmierci jednego z kuracjuszy ośrodka, niby zwykły wypadek, a jednak nie każdy tak uważa. W tym samym czasie w mieście pojawia się Paweł, zmęczony pracą analityk, który gwałtownie nawiązuje nowe znajomości i próbuje znaleźć prawdę na temat występujących śmierci. Mężczyzna nie znajduje schematu działań „mordercy”, a może właśnie jego brak jest schematem i tym tropem próbuje powiązać martwych bywalców miasta. W poszukiwaniach prawdy połączy siły z mieszkańcami miasteczka razem z dociekliwą dziennikarką, którzy będą musieli szukać jej w dawnym wydarzeniu w Bieszczadach. Ich śledztwo nie będzie łatwe, ale czy owocne?
„Martwi nie piszą listów” to kryminał, który jednocześnie wciąga i nudzi. Wypadki, trupy i sami bohaterowie poszukujący prawdy wzbudzają ciekawość, jednak długie opisy i powolny bieg działań sprawia, iż książka się ciągnie. Fabuła jest dobra, świetny pomysł na historię, a zakończenie nie do odgadnięcia w trakcie czytania książki, póki nie dojdzie się do końca. Przedstawione wydarzenia poznajemy z perspektywy kilku osób, dzięki czemu łatwiej wejść w „świadka” toczącej się akcji. Tajemnice są skrupulatnie przygotowane i trudne do rozwiązania, autor dobrze je zaplanował i potrafi zmylić tok myślenia. Śmiertelne wypadki i działania policji dobrze opisane, lubię takie kryminalne klimaty. Atmosfera mroku, tajemnic, kryminalnych zagadek, nieszczęśliwych wypadków, napięcie i nieszablonowość otoczenia jest dobrym tłem do całości wydarzeń. Taki klimat zapewnia dodatkowe emocje w czytelniku. Ogólnie temat seryjnego mordercy podnosi ciśnienie, wzbudza dociekliwość wobec jego osoby. A jego poszukiwanie to świetna zabawa, nie tylko dla Pawła i jego pomocników, ale samego czytelnika. Dobry kryminał, jednak trzeba się przygotować, iż akcja nie jest rollercosterem i wiele według mnie opisów można było pominąć, jednak z drugiej strony oddają one charakter miasteczka i wydarzeń, które mają tam miejsce.
Książka od wydawnictwa Pascal