Marina nigdy nie ufała swojemu mężowi. Dlatego musiała polegać tylko na sobie. Tak toczyło się ich małżeńskie życie.
Jej mąż, **Władysław**, był piękny jak obraz. Miał niesamowity urok i był duszą każdego przyjęcia. Pił z umiarem, nie palił, nie interesował się piłką nożną, wędkarstwem ani polowaniami. Krótko mówiąc **prawdziwy dżentelmen, godny pałacu**.
Z powodu tych wszystkich zalet Marina wiedziała doskonale, iż mąż szukał pocieszenia poza domem. Tacy mężczyźni jak on byli rzadkością, a **łowczynie** same się zgłaszały
Jedyną rzeczą, która ją uspokajała, była bezgraniczna miłość Władysława do ich syna, **Jarosława**. Poświęcał mu każdą wolną chwilę i nigdy się nim nie nużył. Marina wierzyła, iż ta ojcowska miłość uchroni ich rodzinę.
W szkole dzieci nazywały Marinę **Rudzielcem** z powodu jej płomiennych włosów i piegów, które pokrywały jej twarz.
Jej matka, kobieta niezwykłej urody, powtarzała jej od dzieciństwa:
**Marino, moja droga, jesteś jak brzydkie kaczątko. Wybacz mi to porównanie, ale musisz zaakceptować tę smutną prawdę. A kto inny powiedziałby ci to wprost, jeżeli nie własna matka? Może żaden mężczyzna nie zechce cię poślubić, więc musisz polegać tylko na sobie. Ucz się dobrze, zrób karierę. A jeżeli trafi się porządny człowiek, nie wybrzydzaj. Bądź wierną i posłuszną żoną.**
Te słowa wyryły się w pamięci Mariny na całe życie.
Po zdaniu matury z wyróżnieniem rozpoczęła studia. Tam poznała przyszłego męża. Nie rozumiała, co mogło przyciągnąć do niej tak przystojnego mężczyznę. Później **Władysław** wyznał, iż była jedyną kobietą, do której odważył się podejść. Marina nie malowała się, ubierała skromnie i nie potrafiła kokietować.
Gdy zrozumiała, iż tak piękny mężczyzna jest nią szczerze zainteresowany, postanowiła działać. Nie mogła odrzucić takiego daru losu! To ona zaproponowała Władysławowi małżeństwo. Młodzieniec był zaskoczony tą śmiałą prośbą, ale Marina go uspokoiła:
**Będę dobrą, posłuszną i wierną żoną. A miłość przyjdzie z czasem.**
Władysław początkowo się wahał, ale w końcu się zgodził. istotną rolę w tej decyzji odegrała jego matka, **Elżbieta Kowalska**. Gdy syn przedstawił jej przyszłą żonę, Elżbieta przyjrzała się jej z wyraźną dezaprobatą. Jej syn był przecież **perełką**! Każda kobieta marzyłaby, by go poślubić! A tu przed nią stała blada dziewczyna w piegach.
Pierwsze spotkanie z przyszłą teściową nie przebiegło najlepiej.
Marina zauważyła niechęć Elżbiety, ale nie zamierzała się poddawać. Kilka dni później odwiedziła ją sama. Musiała ratować swoje przyszłe małżeństwo! Teściowa przyjęła ją i poczęstowała herbatą. Tym razem Marina wydała się jej mniej niepozorna.
Obiecała, iż będzie wierną żoną Władysława aż do końca życia. Ten argument przeważył nad wszystkimi jej **niedoskonałościami**.
Elżbieta była samotną kobietą. Mąż zostawił ją dla innej, ale wrócił po roku zmęczony i złamany. Jednak rodzina już go nie chciała. Elżbieta do końca życia zastanawiała się, czy powinna była mu wybaczyć. Ale wiedziała, iż ból zdrady nigdy by nie minął.
Samotne wychowanie syna było ciężką próbą. Dlatego **Elżbieta zgodziła się na ślub Władysława z Mariną**. Zrozumiała, iż ta kobieta będzie na niego czekać, bez względu na wszystko przez wszystkie burze życia.
Rok później urodził się ich syn, **Jarosław**. Był żywym portretem ojca, co zachwyciło babcię.
**Władysław uwielbiał syna**, opiekował się nim z oddaniem bez granic. Jarosław stał się centrum jego świata.
Ale miłość do żony nigdy nie nadeszła.
Marina też nie czuła namiętności do Władysława. Ich relacja była spokojna i monotonna. Prała i prasowała jego koszule, gotowała obiady, całowała go w policzek przed snem. Władysław oddawał jej całą pensję, kupował kwiaty na urodziny, całował ją każdego ranka przed wyjściem do pracy. Wszystko to przypominało **rutynę**, a nie prawdziwą miłość.
Pięć lat później **Władysław w końcu znalazł miłość**. Ale nie w swoim domu.
Nazywała się **Zofia**, kobieta o hipnotyzującej, niemal nierzeczywistej urodzie. Władysław nie mógł się jej oprzeć. Przez pół roku spotykali się w tajemnicy, aż w końcu Zofia postawiła ultimatum:
**Nie będę twoją kochanką. Ożeń się ze mną, albo się rozstaniemy.**
Władysław był zagubiony. Nie chciał stracić Zofii, ale syn był dla niego równie ważny. W tamtej chwili choćby nie myślał o Marinie.
Gdy **Jarosław** skończył pięć lat, **Władysław** spakował walizki i wyszedł z domu.
Marina przypomniała sobie wtedy słowa matki. W dzieciństwie wydawały się jej okrutne, ale teraz rozumiała, iż przetrwa bez dramatu. Oczywiście, część jej serca została złamana, ale nie pogrąży się w rozpaczy.
Odchodząc, Władysław usłyszał tylko spokojny głos żony:
**Jeśli zmienisz zdanie, drzwi zawsze będą otwarte. Ale nie zwlekaj zbyt długo. Jarosław cię kocha.**
Władysław długo wahał się między synem a Zofią.
Marina zostawiła **szczoteczkę do zębów** w łazience. Za każdym razem, gdy przychodził zobaczyć syna, **Władysław** ją zauważał. Pewnego dnia zabrał ją ze sobą, ale podczas kolejnej wizyty nowa szczotka stała dokładnie w tym samym miejscu
Lata mijały.
Marina w końcu zaakceptowała, iż **Władysław nigdy nie wróci**.
Postanowiła, iż czas przestać czekać. **Podczas wakacji przeżyła krótki romans, bez zobowiązań.**
Dziewięć miesięcy później **Jarosław miał siostrę Elżbietę**.
Pewnego wieczoru ktoś zadzwonił do drzwi.
**To mój tata!** krzyknęła dziewczynka.
Marina otworzyła.
**Władysław stał na progu.**
**Mogę wejść?**
**Wejdź.**
Dwa tygodnie później Marina zadzwoniła do przyjaciółki:
**Chciałaś znać drugie imię mojej córki? Pamięt











