Maria w ten szczególny dzień nie mogła liczyć na wsparcie swojej jedynej córki. Maria wychowała ją sama, całe życie poświęcała się dla niej, a córka nie tylko nie przyszła, ale choćby nie pozwoliła wnukom uczestniczyć w uroczystości. Na szczęście pojawiły się przyjaciółki Marii, a ze strony pana młodego przybyło wielu gości – córki z zięciami i wnukami wspierały go całym sercem.
Historia tego ślubu to romantyczna opowieść trwająca całe życie. Narzeczony Marii, jej rówieśnik, był jej pierwszą miłością, jednak los rozdzielił ich w młodości. Każde z nich ułożyło swoje życie. Maria nigdy nie wyszła za mąż, córkę urodziła „dla siebie”. Narzeczony natomiast to trzeci raz żonaty mężczyzna. Z poprzednich dwóch małżeństw ma troje dorosłych dzieci i liczne wnuki w różnym wieku.
Ślub był piękny: Maria miała wspaniałą suknię, uroczysta ceremonia odbyła się w USC, były obrączki, gołębie, fotograf, spacer po mieście i wieczór w restauracji. Jedynym, co psuło jej radość, była nieobecność córki Anny oraz wnuków. Anna od samego początku sprzeciwiała się temu małżeństwu i do dziś nie może się z nim pogodzić.
Wszystko przez to, iż Maria jest właścicielką dużego, trzypokojowego mieszkania w mieście, w którym teraz mieszkają „młodzi”, oraz pięknej działki pod miastem. Narzeczony natomiast, jak twierdzi Anna, bogaty jest jedynie w spadkobierców. Nie dorobił się niczego przez całe życie, a Anna – 45-letnia kobieta, która mieszka z rozwiedzioną córką i wnuczką – nie może się uspokoić:
– Dlaczego to zrobiła? – nie może znaleźć spokoju Anna. – Jak mogła nas tak zawieść?
Anna nie miała łatwego życia. Pracuje na dwóch etatach, praktycznie sama wychowała dwójkę dzieci, a teraz pomaga córce na macierzyńskim. Syn Marii mieszka z dziewczyną w wynajmowanym mieszkaniu. Dlatego Anna uważa, iż w wieku jej matki ślub był całkowicie niepotrzebny.
Maria widzi to inaczej. Uważa, iż Anna zachowuje się egoistycznie. Przecież córki narzeczonego choćby zrzuciły się na wesele! Wszystko zorganizowały, cieszyły się szczęściem ojca.
– Na ich miejscu też bym się cieszyła. Doskonale ich rozumiem – mówi z sarkazmem Anna.
Z drugiej strony Annę i jej dzieci też można zrozumieć. Istnieje ryzyko, iż zamiast mieszkań w spadku dostaną obcego, starego dziadka z mnóstwem problemów oraz jego rodzinę, która raczej nie zrezygnuje z własnych roszczeń.
Anna uważa, iż matka postąpiła bardzo nierozsądnie. Po co jej była potrzebna oficjalna rejestracja związku? Dlatego jest obrażona i nie przyszła na ślub! Gdyby nie było rejestracji, zachowywałaby się inaczej. Cieszyłaby się szczęściem mamy i przyjęłaby nowego członka rodziny.
Maria jest jednak szczęśliwa, bo w wieku sześćdziesięciu pięciu lat w końcu dostała to, na co czekała całe życie – miłość i troskę ukochanego mężczyzny. Kobieta wierzy, iż córka zmieni zdanie i ją zrozumie.