Manifest z Ventotene – Program Komunistycznej Europy

wybudzeni.com 1 rok temu

Manifest z Ventotene – Program Komunistycznej Europy | Altiero Spinelli, Ernesto Rossi

Źródło polskiego tłumaczenia: Manifest z Ventotene: Tekst – Tłumaczenie – Komentarz [Ordo Iuris]

PRZEDMOWA MANIFESTU, RZYM 1944 – Eugenio Colorni

Prezentowany tekst powstał na wyspie Ventotene w latach 1941-42. W tych wyjątkowych okolicznościach, w warunkach więziennego reżimu, dzięki informacjom, które stosując tysiące sztuczek staraliśmy się uczynić tak kompletnymi, jak tylko było możliwe, pośród smutku wymuszonej bierności i gorączkowego oczekiwania rychłego wyzwolenia, w umysłach kilku [spośród nas, osadzonych,] dokonywała się ponowna ocena wszystkich czynników, które doprowadziły do podejmowanych przez nas działań, oraz postawy jaką przyjęliśmy w walce.

Odcięcie od bieżącego życia politycznego pozwoliło na nabranie dystansu. Dotychczasowe poglądy zostały poddane ponownej refleksji. Przyczyn niepowodzeń z przeszłości nie upatrywano już w błędnej strategii parlamentarnej czy rewolucyjnej, w ogólnej „niedojrzałości” sytuacji, ale w braku kompleksowej wizji, w zorientowaniu walki zgodnie z tradycyjnymi liniami podziału, niedostatecznie uwzględniając fakt, iż zaistniały nowe okoliczności, które zaczęły zmieniać rzeczywistość.

Przygotowując się do stoczenia wielkiej bitwy, jaką zwiastowała najbliższa przyszłość, odczuwano konieczność nie tylko naprawienia błędów przeszłości, ale także ponownego sformułowania problemów politycznych, które uwolniłyby nasz sposób myślenia od dotychczasowych doktrynalnych przesądów czy partyjnych mitów.
W ten właśnie sposób utorowała sobie drogę myśl, wedle której podstawowa sprzeczność, odpowiedzialna za kryzysy, wojny, nieszczęścia i wyzysk, rozdzierające nasze społeczeństwo, to fakt istnienia państw, odrębnych pod względem geograficznym, ekonomicznym i militarnym, które postrzegają inne państwa jako konkurentów i potencjalnych wrogów, współistniejąc w stanie permanentnego konfliktu, bellum omnium contra omnes. Nie była to myśl nowa, jednakże w ówczesnych okolicznościach, z wielu powodów, stała się ideą nowatorską:

1) Przede wszystkim, internacjonalizm obecny w programach wszystkich postępowych partii politycznych, jest w pewnym sensie uznawany przez nie za konieczną i niemal automatyczną konsekwencję założonych, przez nie celów, które zamierzają zrealizować. Demokraci sądzą, iż ustanowienie w poszczególnych krajach proponowanego przez nich porządku, doprowadzi z pewnością do powstania świadomości istnienia wspólnoty, która przekroczy granice kulturowe i duchowe i stanie się owym fundamentem dobrowolnego zjednoczenia narodów, także na polu politycznym i ekonomicznym. Zdaniem socjalistów ustanowienie dyktatury proletariatu w poszczególnych państwach doprowadzi do samoistnego powstania internacjonalistycznego oraz kolektywistycznego państwa.

Analiza nowoczesnej koncepcji państwa oraz zespołu powiązanych z nim interesów oraz uczuć, pokazuje wyraźnie, iż podobieństwa dotyczące regulacji wewnątrzustrojowych mogą wpływać na rozwój przyjaźni i współpracy pomiędzy poszczególnymi państwami, ale nie doprowadzą do natychmiastowej, czy choćby stopniowej ich unifikacji, dopóki istnieją interesy i żywione są sentymenty, związane z utrzymywaniem wspólnoty zamkniętej wewnątrz swych granic. Doświadczenie uczy, iż uczucia szowinistyczne i interesy protekcjonistyczne łatwo mogą doprowadzić do starcia i konfliktu choćby pomiędzy dwoma ustrojami demokratycznymi. Nie jest absolutnie przesądzone, iż zamożne państwo socjalistyczne zechce dzielić swe zasoby z innym, znacznie uboższym państwem socjalistycznym, jedynie z racji tożsamego modelu ustrojowego.

Tak więc, równoczesne ustanowienie w poszczególnych państwach takiego samego ustroju wewnętrznego, nie musi doprowadzić do zniesienia granic politycznych i ekonomicznych pomiędzy nimi. Jest to zupełnie odrębny problem, który należy rozwiązać, stosując odpowiednie do tego celu narzędzia. Prawdą jest, iż nie można być socjalistą, nie będąc równocześnie internacjonalistą, jest to jednakże związek ideologiczny, nie zaś polityczna i ekonomiczna konieczność. Zwycięstwo socjalizmu w poszczególnych państwach nie gwarantuje powstania państwa ponadnarodowego.

2) Federalizm stał się niezależną ideą także w związku z faktem, iż istniejące partie polityczne, posiadające bagaż doświadczeń walk toczonych na arenie narodowej, tradycyjnie definiują wszelkie problemy w perspektywie państwa narodowego, zaś zagadnienia związane z porządkiem międzynarodowym uznają za „politykę zagraniczną”, rozgrywającą się poprzez działania dyplomatyczne i umowy międzyrządowe. Taka postawa to po części przyczyna, po części zaś skutek podejścia scharakteryzowanego powyżej, zgodnie z którym przejęcie steru władzy we własnym państwie doprowadzi automatycznie do porozumienia i połączenia z siostrzanymi ustrojami w innych państwach, bez konieczności przeprowadzenia walki politycznej, stawiającej sobie cel zjednoczenia.

Autorzy niniejszych pism byli przekonani, iż główny problem ich czasów – ustrój ponadnarodowy, i konieczność rozwiązania owego problemu, niezbędna, by skutecznie zmierzyć się z wszelkimi problemami instytucjonalnymi, ekonomicznymi i społecznymi współczesnego społeczeństwa, wymaga rozpatrywania w tej właśnie perspektywie wszystkich zagadnień, dotyczących wewnętrznych konfliktów politycznych, postaw poszczególnych partii, również w odniesieniu do taktyki i strategii w walce codziennej. Wszelkie problemy – od wolności konstytucyjnych do walki klas, od planowania do przejęcia i sprawowania władzy, ukazują się w nowej perspektywie, gdy wychodzi się z podstawowego założenia, iż nadrzędnym celem jest jednolity ustrój na skalę międzynarodową. Podejmowane decyzje, sojusze zawierane z takimi bądź innymi siłami uczestniczącymi w walce politycznej, podkreślanie kolejnych haseł i sloganów, ukazują się w innym świetle, w zależności od tego, czy podstawowym celem jest przejęcie władzy i realizacja określonych reform wewnętrznych, czy też stworzenie podstaw gospodarczych, politycznych i moralnych do wprowadzenia ustroju federalnego o zasięgu kontynentalnym.

3) Kolejny – być może najistotniejszy – powód, to fakt, iż ideał federacji europejskiej, będący preludium federacji globalnej, który jeszcze kilka lat wstecz mógł wydawać się odległą utopią, dzisiaj, u schyłku obecnej wojny, stał się możliwym do osiągnięcia celem, pozostającym niemalże w zasięgu ręki. Szereg czynników sprawia, iż w obecnym, powojennym czasie, problem federalnego ustroju Europy staje się aktualny jak nigdy dotąd – wojna spowodowała wymieszanie narodów zamieszkujących państwa, znajdujące się pod okupacją niemiecką, gospodarka uległa niemal całkowitej destrukcji i wymaga odbudowania na nowych podstawach, ponownie zdefiniowane zostaną problemy granic politycznych, barier celnych, mniejszości etnicznych etc. Co więcej – była to wojna, w której jakże często aspekty ideologiczne przeważały nad interesami państw i narodów, w trakcie której widzieliśmy, jak małe i średnie państwa rezygnowały z części swej suwerenności na rzecz państw silniejszych, a choćby sami faszyści zastąpili ideologię „niezależności narodowej” hasłem „przestrzeni życiowej”. Wszystko to wskazuje, jak bardzo aktualny w powojennej rzeczywistości stał się problem europejskiej federacji.

Ideał federacji europejskiej może być atrakcyjny dla sił wywodzących się ze wszystkich klas społecznych, z powodów zarówno ideologicznych jak ekonomicznych. Do ideału tego można zbliżać się poprzez działalność na polu dyplomatycznym oraz akcje społeczne – promując wśród klas wykształconych znajomość problemu, oraz prowokując zjawiska rewolucyjne, których odwrócenie będzie niemożliwe; wpływając na sfery rządzące państw zwycięskich; w krajach pokonanych upowszechniając przekonanie, iż tylko w wolnej i zjednoczonej Europie mogą one znaleźć ratunek i uwolnić się od dramatycznych konsekwencji klęski. Dlatego właśnie powstał nasz Ruch. Dlatego, iż wśród wszystkich problemów epoki, w którą wkraczamy to właśnie federalizm jest zagadnieniem o pierwszorzędnym znaczeniu,. Dlatego, iż mamy pewność, iż jeżeli pozwolimy, aby dawne idee narodowe odrodziły się, szansa przed którą stoimy zostanie utracona bezpowrotnie, zaś nasz kontynent nie osiągnie pokoju i trwałego dobrobytu. Wszystko to skłoniło nas do utworzenia niezależnej organizacji, stawiającej sobie za cel walkę o ideę Federacji Europejskiej, którą zrealizować można właśnie w okresie powojennym.

Mamy świadomość, iż jest to zadanie trudne, wiemy również, jak wielką siłą dysponują nasi przeciwnicy. Wierzymy jednak, iż po raz pierwszy problem ów staje się celem walki politycznej, nie jako odległy ideał, ale nieuchronna, dramatyczna konieczność.

Nasz Ruch, od dwóch lat funkcjonujący w trudnych warunkach konspiracyjnych, prześladowany przez faszystów i nazistów, gromadzący w swych szeregach bojowników antyfaszystowskich, zbrojnie walczących o wolność, ponoszący ofiarę więzienia za walkę o wspólne dobro – nie jest i nie chce być partią polityczną. Z coraz większą jasnością wskazuje, iż pragnie oddziaływać na różne partie polityczne oraz wewnątrz nich, nie tylko po to, aby sprawa międzynarodowa została przez nie podjęta, ale także i w pierwszym rzędzie po to, aby wszelkie problemy życia politycznego zostały zdefiniowane z tej nowej perspektywy, jak dotąd tak im obcej.

Nie jesteśmy partią polityczną. Choć aktywnie promujemy wszelkie rozważania, dotyczące aspektów instytucjonalnych, gospodarczych i społecznych Federacji Europejskiej, choć aktywnie uczestniczymy w walce o jej realizację, choć pragniemy określić jakie siły będą mogły działać na jej rzecz w przyszłej koniunkturze politycznej – nie chcemy zajmować oficjalnego stanowiska w kwestiach szczegółowych rozwiązań instytucjonalnych, większego lub mniejszego stopnia kolektywizacji gospodarczej czy decentralizacji administracyjnej etc. przyszłej Federacji. Pragniemy, aby w łonie naszego Ruchu wszystkie te problemy stały się przedmiotem szeroko zakrojonej, wolnej dyskusji, oraz aby wszelkie nurty polityczne – od komunizmu, aż po liberalizm – znalazły tu swą reprezentację. Niemal wszyscy członkowie naszego Ruchu działają w różnych postępowych partiach politycznych, a łączy ich wspólna walka o urzeczywistnienie podstawowych zasad wolnej federacji europejskiej, która nie będzie opierać się na hegemonii ani ustroju totalitarnym, oraz posiadać będzie stabilną strukturę organizacyjną, dzięki której nie pozostanie ona prostą Ligą Narodów. Owymi podstawowymi zasadami są: wspólna armia federalna, wspólnota monetarna, zniesienie barier celnych oraz ograniczeń w przemieszczaniu się pomiędzy państwami Federacji, bezpośrednie przedstawicielstwo obywateli na zgromadzeniach federalnych, wspólna polityka zagraniczna.
W ciągu dwóch lat istnienia Ruch nasz zyskał wielu zwolenników w kręgach i partiach politycznych antyfaszystowskich. Niektórzy z nich swe poparcie i sympatię dla Ruchu wyrazili publicznie. Inni wezwali nas do współpracy na polu programowym. Nie jest chyba przesadne twierdzenie, iż częściowo dzięki nam problem Federacji Europejskiej jest tak często podejmowany w podziemnej prasie włoskiej.
Nasze pismo „L’Unita Europea” uważnie śledzi rozwój polityki wewnętrznej i międzynarodowej, zajmując wobec tych zagadnień absolutnie bezstronne stanowisko. Jednakże niniejszy tekst, będący owocem pracy ideowej, która doprowadziła do powstania naszego Ruchu, jest jedynie wyrazem przekonań ich autorów, i nie stanowi oficjalnego stanowiska samego Ruchu. Jest to propozycja do podjęcia dyskusji, dla wszystkich tych, którzy pragną poddać refleksji problemy międzynarodowego życia politycznego, uwzględniając ostatnie doświadczenia ideologiczne i polityczne, najnowsze osiągnięcia wiedzy ekonomicznej, najbardziej relane perspektywy na przyszłość. W najbliższym czasie powstaną kolejne opracowania. Mamy nadzieję, iż wzbudzą one ferment ideowy, oraz iż do obecnej atmosfery, cechującej się naglącą koniecznością podjęcia działań, wniosą wkład jasności i uporządkowania, który sprawi, iż aktywność ta stanie się bardziej zdecydowana, świadoma i odpowiedzialna.

Włoski ruch na rzecz federacji europejskiej Rzym, 22 stycznia 1944 roku.

O WOLNĄ I ZJEDNOCZONĄ EUROPĘ – MANIFEST Z VENTOTENE, 1941

I. Kryzys współczesnej cywilizacji

Współczesna cywilizacja uczyniła swym fundamentem zasadę wolności, zgodnie z którą człowiek nie może być dla innych jedynie instrumentem, ale stanowi autonomiczne centrum życia. Dzierżąc w ręku ów kodeks wolności, przystąpiono do historycznej rozprawy z wszelkimi, nie respektującymi go aspektami życia społecznego.

1. Uznano, iż wszystkie narody mają równe prawo do tworzenia suwerennych państw. Każdy z nich, jako odrębny pod względem etnicznym, geograficznym, językowym i historycznym, ma prawo do stworzenia, zgodnie z własną koncepcją życia politycznego, organizmu państwowego, będącego dlań optymalnym środkiem zaspokajania swych potrzeb, bez jakichkolwiek wpływów zewnętrznych. Owa ideologia suwerenności narodowej stała się na przestrzeni lat potężnym motorem rozwoju, przyczyniając się do odrzucenia ciasnego partykularyzmu, na rzecz poczucia szerszej solidarności w obliczu ucisku przez obcych władców. Sprawiła, iż usunięto wiele przeszkód w przemieszczaniu się ludzi i obrocie towarów. W konsekwencji, w łonie każdego z nowo powstałych państw, również bardziej zaniedbane nacje uzyskały dostęp do instytucji i porządku adekwatnego dla narodów o wyższym poziomie cywilizacyjnym. Jednakże ideologia ta niosła ze sobą także zalążki imperializmu kapitalistycznego, który w naszym pokoleniu osiągnął ogromne rozmiary, prowadząc do powstania państw totalitarnych i wybuchu wojen o zasięgu światowym. W obecnym stanie rzeczy naród nie jest już uznawany za historyczny wytwór współżycia społeczności ludzkiej, która osiągnęła istotną jedność obyczajów i aspiracji, zaś państwo jest dla niej najbardziej efektywną formą organizacji życia zbiorowego. Naród stał się bowiem bytem boskim, organizmem skoncentrowanym na własnej egzystencji i rozwoju, bez oglądania się na szkody, jakie mogą zostać wyrządzone innym. Absolutna suwerenność państw narodowych doprowadziła w każdym z nich do żądzy dominacji, ponieważ każde czuje się zagrożone przez siłę innych, oraz uznaje za własną ’’przestrzeń życiową” coraz szersze obszary, których potrzebuje, aby samodzielnie zapewnić sobie swobodę przemieszczania się i zasoby życiowe. Owa żądza dominacji może osiągnąć swój kres jedynie w ostatecznej hegemonii najsilniejszego z państw, które podporządkuje sobie wszystkie pozostałe. W konsekwencji takiego stanu rzeczy, państwo przestało być strażnikiem wolności obywateli, a stało się władcą wobec służących mu poddanych, dysponującym wszelkimi środkami w celu maksymalizacji potencjału wojennego. W wielu krajach choćby w okresach pokoju, które są okresami przygotowań do nieuchronnych kolejnych konfliktów, wola kręgów militarnych jest nadrzędna wobec interesów warstw cywilnych. Utrudnia to funkcjonowanie wolnych ustrojów politycznych – szkoła, nauka, produkcja, struktury administracyjne są zorientowane przede wszystkim na zwiększanie potencjału wojennego. Obowiązkiem każdej matki jest rodzenie dzieci, by te zostały w przyszłości żołnierzami, przez co traktowane są niczym zwierzęta przeznaczone do płodzenia młodych. Dzieciom od najmłodszych lat wpaja się rzemiosło wojskowe i nienawiść do obcych. Wolność jednostki zanika, społeczeństwa są coraz bardziej zmilitaryzowane, a obywatele nieustannie powoływani do służby wojskowej. Kolejne wojny zmuszają do opuszczenia rodziny, porzucenia pracy, majątku, do poświęcenia życia dla celów, których wartości nikt tak naprawdę nie rozumie. Owoce wieloletnich wysiłków, podejmowanych w celu poprawy wspólnego dobrobytu, zostają zniweczone w kilka chwil.

Państwa totalitarne dokonały najbardziej spójnego zespolenia wszystkich sił, osiągając najwyższą centralizację i samowystarczalność, i jako takie okazały się najlepiej dostosowane do obecnej sytuacji międzynarodowej. Wystarczy, iż jeden naród uczyni krok w kierunku totalitaryzmu, aby inne poszły jego śladami, motywowane wolą przetrwania.

2) Uznano, iż wszyscy obywatele mają równe prawo do określenia woli państwa. Wola państwa jest więc syntezą zmiennych potrzeb ekonomicznych i ideologicznych wyrażanych swobodnie przez całe społeczeństwo. Taka organizacja polityczna pozwoliła na naprawienie lub przynajmniej złagodzenie wielu rażących niesprawiedliwości, odziedziczonych po reżimach z przeszłości. Jednakże wolność prasy i zgromadzeń, a także stopniowe rozszerzanie praw wyborczych, sprawiło, iż w ustroju demokratycznym obrona starych przywilejów stała się coraz trudniejsza. Stopniowo klasy nieposiadające nauczyły się korzystać z owych narzędzi, aby przypuścić atak na prawa zdobyte przez klasy posiadaczy. Rozwiązania takie jak: opodatkowanie dochodów niebędących owocem pracy, opodatkowanie spadków, progresywne stawki podatkowe dla najzamożniejszych, zwolnienie dochodów minimalnych i dóbr pierwszej potrzeby od podatków, bezpłatne szkolnictwo publiczne, wzrost wydatków na opiekę i ubezpieczenia społeczne, reformy rolne, nadzór nad fabrykami – zagrażały kręgom uprzywilejowanym, podkopując najsilniejsze bastiony ich dominacji. Ponadto klasy uprzywilejowane, które pozwoliły na zrównanie praw politycznych, nie mogły dopuścić, by klasy pokrzywdzone korzystały z owych rozwiązań tak, aby osiągnąć rzeczywistą równość, dzięki której prawa te nadałyby wolności konkretną treść. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej zagrożenie stało się tak wyraźne, iż klasy uprzywilejowane gorąco przyklasnęły i poparły dyktaturę, ponieważ pozbawiała ona ich przeciwników argumentów prawnych. Z drugiej strony jednakże, powstanie gigantycznych karteli przemysłowych i bankowych oraz związków zawodowych, sprawiło iż rzesze robotników, związkowców i przedsiębiorców wspólnie wywierały na rząd presję, by uzyskać rozwiązania odpowiadające swym partykularnym interesom. Groziło to dekompozycją państwa, które stałoby się zrzeszeniem walczących ze sobą potentatów gospodarczych. Instytucje funkcjonujące w ustroju demokratyczno-liberalnym stały się dla owych grup narzędziem sprawniejszego wyzysku całej społeczności, tracąc adekwatne im znaczenie i prestiż. W ten sposób torowało sobie drogę przekonanie, iż tylko państwo totalitarne, znosząc wolności obywatelskie, może rozwiązać konflikty interesów, które przerosły istniejące instytucje polityczne. Ustroje totalitarne rzeczywiście umocniły poszczególne klasy społeczne na zdobytych pozycjach – reżim policyjny we wszystkich sferach życia obywatelskiego oraz bezwzględna eliminacja przeciwników usunęły wszelką możliwość dalszych zmian istniejącego stanu rzeczy. W taki sposób byt zapewniła sobie całkowicie pasożytnicza warstwa właścicieli ziemskich i rentierów, których udział w produkcji społecznej nadgranicza się do korzystania z dochodów przysługujących im na podstawie posiadanych papierów wartościowych, warstwa monopolistów i grupy powiązanych ze sobą spółek, wyzyskujące konsumentów i obracające wniwecz ich oszczędności, warstwa plutokratów, ukrytych za kulisami, którzy pod pozorem realizacji nadrzędnych interesów narodowych, pociągają za sznurki marionetkowych polityków, aby cała machina państwa funkcjonowała w ich wyłącznym interesie. Nienaruszone pozostały kolosalne fortuny nielicznych i niezmieniona bieda mas, odciętych od jakiejkolwiek możliwości korzystania z owoców współczesnej kultury. W swych głównych zarysach nienaruszony pozostał porządek ekonomiczny, w którym zasoby materialne i siła robocza, zamiast służyć zaspokajaniu fundamentalnych potrzeb i rozwojowi życiowej energii ludzkiej, zarezerwowane są dla tych, którzy – chcąc zaspokoić swoje zachcianki – są w stanie zapłacić wyższą cenę. Jest to reżim, w którym prawo dziedziczenia prowadzi do utrzymywania potęgi pieniądza w łonie jednej warstwy. Potęga ta staje się przywilejem nie posiadającym żadnego odniesienia do społecznej wartości rzeczywistych działań owej warstwy, podczas gdy możliwości proletariuszy są zawężone do granic, tak iż niejednokrotnie, aby przetrwać, są zmuszeni godzić się na wyzysk przez każdego, kto da im jakiekolwiek zatrudnienie. Aby utrzymać w ryzach klasę robotniczą, niezależne organizacje walczące [z istniejącym porządkiem społecznym], kierowane przez osoby cieszące się zaufaniem ogółu, jakimi były związki zawodowe, zredukowano do narzędzi policyjnej kontroli, na czele których stawiano pracowników wskazanych przez grupę zarządzającą i tylko wobec niej ponoszących odpowiedzialność za swe działania.

Korekty wprowadzane do takiego systemu podyktowane są jedynie wymogami militaryzmu, zbiegającymi się z reakcyjnymi aspiracjami warstw uprzywilejowanych, co prowadzi do powstania i konsolidacji państw totalitarnych.

3) Autorytarny dogmatyzm został skonfrontowany z duchem krytycyzmu, który zyskał niepodważalną wartość. Każde twierdzenie musiało wykazać swą słuszność, w przeciwnym razie – traciło rację bytu. To właśnie tej bezkompromisowej postawie zawdzięczamy największe osiągnięcia na każdym polu życia społecznego. Jednakże owa wolność ducha nie przetrwała kryzysu totalitarnego. Nowe dogmaty, przyjmowane z wiarą lub z hipokryzją, podporządkowują sobie wszystkie dziedziny nauki.

Pomimo tego, iż nikt nie potrafi zdefiniować, czym jest rasa, a elementarna znajomość historii wskazuje na absurdalność tego pojęcia, od fizjologów wymaga się, by uzasadniali przynależność niektórych do rasy, której powierzono szczególne posłannictwo, wyłącznie dlatego, iż imperializm potrzebuje tego mitu, dla utwierdzania w masach pychy i nienawiści. Najoczywistsze koncepcje wiedzy ekonomicznej należy uznawać za bluźniercze, jedynie po to, aby wykazać, iż polityka samowystarczalności, dodatniego bilansu handlowego i inne brzemiona starego merkantylizmu, to niezwykłe odkrycia współczesności. Współzależność ekonomiczna wszystkich części świata sprawia, iż dla wszystkich narodu, który pragnie poziomu życia odpowiadającego współczesnej cywilizacji, przestrzenią życiową jest cały świat. Stworzono jednak pseudonaukę – geopolitykę, której zadaniem jest wykazanie słuszności teorii przestrzeni życiowej, aby imperialistycznej żądzy dominacji dostarczyć potrzebnej podbudowy teoretycznej. W interesie klasy rządzącej fałszowana jest historia. Z bibliotek i księgarń muszą zniknąć wszystkie dzieła, uznane za nieprawomyślne. Ciemności obskurantyzmu chcą zdusić ludzkiego ducha. Sponiewierano choćby podstawowe zasady wolności i równości. Ludzie to już nie wolni obywatele, którzy przy pomocy państwa mogą realizować swe wspólnotowe cele. To poddani państwa, które ustala jakie mają być ich cele, zaś wolą państwa jest bez wątpienia wola dzierżących władzę. Ludzie nie są już podmiotami prawa. Każdy, umiejscowiony na swym poziomie hierarchii, ma być bezdyskusyjnie posłuszny postawionemu nad nim przełożonemu, zaś na samym szczycie znajduje się przywódca, któremu nadano cechy boskie. Reżim kastowy odradza się z wielką siłą ze swych własnych popiołów.

Owa reakcyjna cywilizacja totalitarna zatriumfowała w szeregu państw, aby wreszcie w nazistowskich Niemczech znaleźć siłę, zdolną do urzeczywistnienia jej ostatecznych konsekwencji. Siła ta przeprowadziła metodyczne przygotowania, zuchwale i bez skrupułów wykorzystując rywalizację, egoizm i głupotę ludzką, pociągając za sobą inne wasalne państwa europejskie – a jako pierwsze wśród nich Włochy – sprzymierzając się z Japonią, która prowadzi analogiczną politykę w Azji, po czym rozpoczęła dzieło zniszczenia. Jej zwycięstwo oznaczałoby definitywne ugruntowanie się totalitaryzmu w świecie. Jej cechy zostałyby doprowadzone do skrajności, zaś siły postępowe zostałyby na długie lata zredukowane do roli bezsilnie protestującej opozycji.

Tradycyjna arogancja i radykalna bezkompromisowość niemieckich kręgów wojskowych pozwala wyobrazić sobie ich panowanie, po wygranej wojnie. Zwycięscy Niemcy mogliby być może pozwolić sobie na pokaz wielkoduszności wobec innych narodów europejskich, formalne respektowanie ich terytorium i instytucji politycznych, po to aby móc rządzić, zaspokajając pozbawione jakiegokolwiek sensu potrzeby patriotyczne, przykładające wagę do koloru słupów granicznych i do narodowości polityków oficjalnie występujących jako przywódcy, nie zaś do układu sił i rzeczywistego charakteru organów państwa. Rzeczywistość, niezależnie od kostiumu, w jaki zostałaby ubrana, byłaby wciąż ta sama – odrodzony podział ludzkości na Spartan i helotów.

Jakikolwiek kompromis pomiędzy walczącymi stronami oznaczałby kolejny postęp totalitaryzmu – każdy kraj, który uniknąłby niemieckiej dominacji, byłby zmuszony przyjąć taką samą jak Niemcy formę organizacji politycznej, aby adekwatnie przygotować się do kolejnej odsłony wojny. Jednakże Niemcy hitlerowskie, pokonując kolejno mniejsze państwa, spowodowały zaangażowanie w wojnę państw silniejszych. Waleczność Wielkiej Brytanii, nie poddającej się choćby w najbardziej krytycznym momencie, gdy pozostała sama na polu walki, sprawiła, iż Niemcy zderzyli się z mężnym oporem wojska sowieckiego, a ponadto dała czas Ameryce na zmobilizowanie swych ogromnych zasobów produkcyjnych. Owa walka przeciw imperializmowi niemieckiemu powiązała się ściśle z walką ludu chińskiego przeciw imperializmowi japońskiemu.

Niezmierzone masy ludzkie i zasoby bogactw wystąpiły już przeciw potęgom totalitarnym. Siły owych potęg osiągnęły już swe apogeum, stopniowo się wyczerpując. Natomiast siły im przeciwne mają już za sobą okres najgłębszego pognębienia i w tej chwili ulegają wzmocnieniu.

Wojna prowadzona przez siły sprzymierzone, każdego dnia budzi wolę wyzwolenia, także w krajach, które uległy przemocy i zatraciły się pod ciężarem otrzymanego ciosu. Co więcej, budzi tę wolę także wśród mieszkańców państw Osi, które zdają sobie sprawę, iż zostały wciągnięte w dramatyczną sytuację jedynie po to, aby zaspokoić żądzę panowania swych przywódców.

Powolny proces kształtowania przez nowy reżim biernych mas, które przez swą uległość przyczyniały się do jego ugruntowania, został zatrzymany. Rozpoczął się proces odwrotny. To powoli wznosząca się, niezmierzona fala, skupiająca wszelkie siły postępowe: najbardziej oświecone warstwy klas pracujących, które nie porzuciły swych aspiracji do wyższej formy życia ani pod groźbą, ani mamione czczymi pochlebstwami; najbardziej świadome elementy warstwy intelektualistów, poniżone rozmiarami degradacji, na jaką skazano inteligencję; przedsiębiorcy, pragnący podjąć nowe inicjatywy, ale skrępowani pancerzem biurokracji i nacjonalistycznej dyktatury; wreszcie – wszyscy ci, którym poczucie godności nie pozwala na służalcze zginanie pleców.
Na barkach tych wszystkich sił spoczywa dziś zadanie uratowania naszej cywilizacji.

II. Zadania okresu powojennego. Jedność Europy

Pokonanie Niemiec nie doprowadzi jednak samo z siebie do przebudowy Europy zgodnie z naszym ideałem cywilizacji.
W krótkim i niezwykle intensywnym okresie ogólnego kryzysu (kiedy to państwa będą zdruzgotane, zaś masy ludowe, gorączkowo oczekujące nowych słów, stanowić będą płynną, rozżarzoną materię, gotową do ukształtowania w nowe formy, zdolną przyjąć przywództwo autentycznych internacjonalistów), najbardziej uprzywilejowane warstwy starych ustrojów narodowych będą próbować podstępnie lub przemocą zdławić nastroje internacjonalistyczne, i dołożą wszelkich starań aby odbudować stare organizmy państwowe. Jest zupełnie prawdopodobne, iż przywódcy angielscy, być może w porozumieniu z amerykańskimi, podejmą takie działania, aby na nowo realizować politykę równowagi sił, w najbardziej ważkim interesie swych imperiów. Różnorakie siły konserwatywne, to jest: zwierzchnicy fundamentalnych instytucji państw narodowych, najwyższe kadry sił zbrojnych, funkcjonujące niekiedy w formach monarchicznych, kręgi kapitalizmu monopolistycznego, które związały swe zyski z kondycją państw, wielcy właściciele ziemscy oraz wysoka hierarchia kościelna, których pasożytnicze dochody gwarantuje jedynie stabilne społeczeństwo konserwatywne – a wokół nich cała niezliczona rzesza tych, którzy są od nich zależni, a choćby jedynie zaślepieni ich tradycyjną potęgą; wszystkie te reakcyjne siły słyszą już dziś, iż gmach trzeszczy w posadach, i próbują się ratować. Upadek gmachu w jednej chwili pozbawiłby ich wszystkich, dotychczas posiadanych gwarancji, i wystawił na atak sił postępowych.

Sytuacja rewolucyjna: tendencje stare i nowe

Upadek reżimów totalitarnych stanowić będzie dla ludów nadejście „wolności”. Znikną istniejące więzy, zapanuje szeroko pojęta wolność słowa i zgromadzeń. Będzie to triumf tendencji demokratycznych. Jednakże tendencje te są różnorodne – od konserwatywnego liberalizmu, do socjalizmu i anarchizmu. Łączy je przekonanie o tym, iż siłą sprawczą zdarzeń, powstawania struktur, jest spontaniczna i oddolna aktywność społeczna. Nie chcą kierować biegiem „historii”, wolą „ludu”, „proletariatu”, czy innego swojego bożka, jakkolwiek by go nie nazwali. Pragną upadku dyktatur, pojmując ów upadek jako przywrócenie ludom ich niezbywalnego prawa do samostanowienia. Ukoronowanie ich ideału stanowi zgromadzenie konstytucyjne, wybrane w wolnych wyborach, z jak najszerszym prawem wyborczym, przy najwyższym poszanowaniu praw wyborców, podejmujące decyzje co do kształtu konstytucji. o ile lud nie jest do tego gotowy, konstytucja będzie zła, jednakże jej zmiana może dokonać się wyłącznie w drodze nieustannej dyskusji społecznej.

Demokraci nie potępiają przemocy co do zasady, jednakże uciekają się do niej jedynie wtedy, gdy większość opowiada się za koniecznością jej zastosowania, to jest – innymi słowy – gdy jest to niemalże nieistotna „kropka nad i”, dlatego też przywódcy demokratyczni spełniają dobrze swą rolę jedynie w czasach spokojnych, gdy lud jako całość aprobuje fundamentalne struktury w ich istniejącym kształcie, zaś pożądane zmiany dotyczą aspektów względnie drugorzędnych. W czasach rewolucyjnych, gdy nie chodzi o zarządzanie instytucjami, ale ich tworzenie, praktyka demokratyczna ponosi sromotną klęskę. Trzy współczesne przykłady to żałosna niemoc demokratów podczas rewolucji rosyjskiej, niemieckiej i hiszpańskiej. W takich czasach, gdy dawny aparat państwowy ze swymi ustawami i administracją przestaje istnieć, natychmiast wyrastają dziesiątki zgromadzeń i organów przedstawicielskich ludu, przyjmujące atrybuty dotychczasowej prawomocności, lub przeciwnie – odrzucające je z pogardą, w których spotykają się i fermentują wszelkie postępowe siły społeczne. Lud ma fundamentalne potrzeby, które pragnie zaspokoić, nie widzi jednak jasno do czego dążyć i jak działać. W uszach ma tysiące haseł. Mając miliony głów, nie jest w stanie się ukierunkować, ale rozpada się na wiele zwalczających się wzajemnie stronnictw.

W chwilach wymagających największego zdecydowania i odwagi demokraci czują się zagubieni, ponieważ nie mają za sobą spontanicznego poparcia społecznego, ale jedynie burzliwy zgiełk sprzecznych dążeń. Sądzą, iż ich obowiązkiem jest doprowadzenie do osiągnięcia owego porozumienia, dlatego też przekonują i nawołują, podczas gdy potrzebny jest przywódca, który realnie rządzi, świadomy tego, co chce osiągnąć. Zaprzepaszczają możliwość ugruntowania nowego porządku, oczekując, iż instytucje publiczne wymagające długiego okresu przygotowawczego, sprawdzające się w okresach względnego spokoju. zaczną funkcjonować natychmiast. W ręce swych przeciwników sami wkładają broń, która następnie posłuży do ich obalenia. Tak więc demokraci, ze swymi różnorakimi tendencjami, reprezentują nie tyle wolę odnowy, co raczej pogmatwane aspiracje, obecne w umysłach ludzkich, wzajemnie się paraliżujące, które przygotowują grunt pod reakcję. W okresie kryzysu rewolucyjnego demokratyczne metody polityczne ulegną zagładzie. Z upływem czasu popularność demokratów jako obrońców wolności uległaby wyczerpaniu, z uwagi na brak jakichkolwiek istotnych, rewolucyjnych przemian politycznych i społecznych. W sposób nieuchronny odrodziłyby się pre-totalitarne instytucje polityczne, zaś walka toczyłaby się zgodnie ze starym schematem wynikającym z konfliktów klasowych.

Sprowadzanie wszelkich problemów politycznych do zagadnienia walki klas stanowiło podstawową dyrektywę szczególnie dla robotników przemysłowych. Taka optyka nadaje spójność ich polityce, dopóki nie kwestionuje ona istnienia fundamentalnych instytucji [życia społecznego]. Jednakże w momencie gdy pojawia się konieczność transformacji całej organizacji społecznej, perspektywa taka powoduje izolację proletariatu. Robotnicy, którzy uzyskali wykształcenie adekwatne dla systemu klasowego, nie zauważają niczego poza roszczeniami swej klasy, lub wręcz grupy zawodowej, nie usiłują powiązać ich z interesami innych warstw; lub też aspirują do jednostronnej dyktatury, która miałaby urzeczywistnić utopijną ideę kolektywizacji wszelkich materialnych narzędzi produkcji, co stuletnia już propaganda wskazuje jako lek na wszelkie zło. Polityka taka nie przyjmuje się w żadnej innej klasie społecznej, poza robotniczą. Inne siły postępowe tracą więc poparcie robotników, lub padają łupem reakcji, która zręcznie posługuje się nimi, aby przetrącić kręgosłup ruchu proletariackiego.

Pośród różnorakich tendencji proletariackich, wyrosłych w oparciu o politykę klasową i ideał kolektywizmu, komuniści są tymi, którzy dostrzegli trudność pozyskania sił wystarczających do zwycięstwa, i z tego powodu – w odróżnieniu od innych partii ludowych – przekształcili się w ruch niezwykle zdyscyplinowany, który organizuje robotników odwołując się do mitu Rosji, wykorzystując ich w różnego rodzaju manewrach politycznych, ale nie biorąc ich [woli] na poważnie.

Dzięki temu, w okresach rewolucyjnych, komuniści stają się skuteczniejsi od demokratów. Jednakże, z uwagi na to, iż z naciskiem wyodrębniają oni klasę robotniczą spośród innych sił rewolucyjnych – głosząc, że „prawdziwa” rewolucja dopiero nadejdzie – w decydujących momentach stają się czynnikiem sekciarskim, który powoduje osłabienie wszystkich [sił rewolucyjnych]. Ponadto, całkowita zależność od państwa sowieckiego, które niezmiennie wykorzystuje ich do realizacji swych celów narodowych, sprawia iż nie są oni w stanie prowadzić polityki z minimalną choćby konsekwencją. Muszą nieustannie ukrywać się za plecami jakiegoś Karoly’ego, Blum’a czy Negrina, po to tylko, aby tym łatwiej polec razem ze swymi demokratycznymi marionetkami. Władzę bowiem zdobywa się i utrzymuje nie przebiegłością, ale zdolnością do organicznej i możliwej do zrealizowania odpowiedzi na potrzeby nowoczesnego społeczeństwa.

Jeśliby walka miała zostać zawężona do tradycyjnego pola narodowego, byłoby niezmiernie trudno ustrzec się odwiecznych dylematów. Państwa narodowe tak dogłębnie zaprogramowały swe gospodarki, iż nadzwyczaj gwałtownie podstawowym zagadnieniem stałaby się kwestia: która grupa interesów, to jest która z klas, ma zarządzać owym programem. Front sił postępowych zostałby roztrzaskany w sporach między klasami, a [nawet] grupami zawodowymi. Jest wysoce prawdopodobne, iż skorzystałyby na tym siły reakcyjne.

Autentyczny ruch rewolucyjny będzie musiał oprzeć się na tych, którzy potrafili zakwestionować stary porządek polityczny. Będzie także musiał posiadać umiejętność współpracy z siłami demokratycznymi, komunistycznymi, oraz wszystkimi innymi, dążącymi do pokonania totalitaryzmu, nie przyjmując jednak praktyki politycznej żadnej z nich.
Siły reakcyjne dysponują kadrami przygotowanymi do rządzenia, o wielkiej zręczności, którzy będą zażarcie walczyć o utrzymanie swej supremacji. we właściwym momencie przywdzieją adekwatny kostium, ogłoszą się obrońcami wolności, pokoju, ogólnego dobrobytu, klas najuboższych. Widzieliśmy już jak przypochlebiały się ruchom ludowym, aby następnie je sparaliżować, zdeformować, odwrócić w dokładnie przeciwnym kierunku. Będzie to bez wątpienia najbardziej niebezpieczna siła, z którą przyjdzie się rozliczyć.

Siły reakcyjne będą próbowały wykorzystać kwestię restauracji państw narodowych. Pozwoli im to na odwołanie się do najbardziej powszechnego uczucia, jakże ostatnio zdeptanego, jakże łatwo poddającego się reakcyjnym celom – uczucia patriotyzmu. Pozwoli to również na łatwiejsze omamienie przeciwników – wszak jedyne doświadczenie polityczne szerokich mas ludowych to działalność na polu narodowym, nietrudno więc skierować masy i ich krótkowzrocznych przywódców w stronę odbudowy państw, zdruzgotanych przez wojenną zawieruchę.

Gdyby to się udało, oznaczałoby to zwycięstwo reakcyjnych sił politycznych. Odzyskanie przez nie władzy byłoby jedynie kwestią czasu, pomimo iż [poszczególne] państwa mogłyby na zewnątrz sprawiać wrażenie demokratycznych i socjalistycznych. Odrodziłaby się niechęć o podłożu narodowym, każde z państw ponownie dążyłoby do zaspokojenia swych potrzeb przy użyciu siły zbrojnej. W nieodległej perspektywie zasadniczym celem stałaby się ponowna militaryzacja społeczeństw U steru rządów po raz kolejny znaleźliby się generałowie, monopoliści znów ciągnęliby korzyści z gospodarki opartej o doktrynę samowystarczalności państwa, biurokracja pęczniałaby, a księża utrzymywaliby masy w potulnej uległości. Wszystkie początkowe zdobycze zostałyby obrócone wniwecz, w obliczu konieczności podjęcia przygotowań do kolejnej wojny.

Fundamentalny, wymagający rozwiązania problem, którego istnienie sprawia, iż wszelki dalszy postęp jest jedynie pozorny, to kwestia ostatecznego zniesienia podziału Europy na suwerenne państwa narodowe. Wspólny los większości państw naszego kontynentu, zmiażdżonych przez niemiecki walec, połączył już ludy, które albo wspólnie ulegną hitlerowskiej dominacji, albo wraz z jej upadkiem, wspólnie wkroczą w fazę rewolucyjnego kryzysu, w której nie będą już podzielone przez sztywne struktury państwowe. w tej chwili panuje o wiele bardziej niż w przeszłości przychylne nastawienie do federalistycznej reorganizacji Europy. Okrutne doświadczenie ostatnich dziesięcioleci otworzyło oczy choćby tym, którzy woleli pozostać ślepcami i doprowadziło do powstania okoliczności sprzyjających [realizacji] naszej idei.

Dla wszystkich rozsądnych ludzi stało się oczywiste, iż niemożliwe jest ani utrzymanie równowagi niezależnych państw europejskich, z militarystycznymi Niemcami na warunkach równych z innymi, ani rozczłonkowanie Niemiec i utrzymywanie ich w żelaznym uścisku. W chwili próby okazało się, iż żaden kraj Europy nie może stać na uboczu, gdy inne pogrążone są w walce, i na nic nie zdadzą się tu deklaracje neutralności i pakty o nieagresji. Jasno ukazała się bezużyteczność, wręcz szkodliwość organizmów takich jak Liga Narodów, które aspirowało do stania na straży prawa międzynarodowego, nie dysponując siłą wojskową, zdolną do wyegzekwowania swych decyzji, i respektując absolutną suwerenność państw członkowskich. Swą absurdalność ukazała zasada powstrzymywania się od ingerencji [w sprawy wewnętrzne innych państwa], zgodnie którą każdy naród ma prawo obrać sobie despotyczny rząd, któremu zaufa, jak gdyby wewnętrzna konstytucja pojedynczego państwa nie stanowiła żywotnej kwestii dla wszystkich pozostałych państw europejskich. Złożone problemy, zatruwające stosunki międzynarodowe na kontynencie, stały się nierozwiązywalne – wyznaczenie granic terytoriów zamieszkałych przez różne narodowości, ochrona mniejszości, dostęp do morza państw śródlądowych, kwestia bałkańska, irlandzka etc. Utworzenie Federacji Europejskiej byłoby ich naturalnym rozwiązaniem, podobnie jak w przeszłości rozwiązane zostały analogiczne problemy państewek [włoskich oraz niemieckich], które dzięki przystąpieniu do szerszej wspólnoty narodowej pozbyły się wzajemnej wrogości, przekształcając kwestie międzypaństwowe w zagadnienia relacji pomiędzy poszczególnymi prowincjami.

Z drugiej strony, zaistniało wiele okoliczności, sprzyjających utworzeniu ustroju federalistycznego, który miałby położyć kres obecnej anarchii. Są to: kres poczucia bezpieczeństwa, wynikającego z niepodważalnej dotychczas pozycji Wielkiej Brytanii, będącej źródłem polityki „splendid isolation”; rozpad armii i samej Republiki Francuskiej pod pierwszym poważnym ciosem sił niemieckich (jego konsekwencje znacznie złagodziło szowinistyczne przekonanie o absolutnej wyższości galijskiej), i w sposób szczególny – świadomość, jak ogromne było zagrożenie powszechnego zniewolenia. Ponadto, zaakceptowanie przez Anglię niezależności Indii, oraz potencjalna utrata swego imperium przez Francję, uznającą swą porażkę, to czynniki ułatwiające odnalezienie podstawy do porozumienia w kwestii europejskich posiadłości kolonialnych.

Wreszcie – zniknęły niektóre z czołowych dynastii, a te, które przetrwały, utrzymują się na niezmiernie kruchych podstawach. Należy pamiętać, iż dynastie, traktujące poszczególne państwa niczym własny majątek przysługujący im mocą tradycji, oraz potężne, związane z nimi interesy, stanowiły poważną przeszkodę w procesie racjonalnej organizacji Stanów Zjednoczonych Europy, które muszą opierać się na republikańskiej konstytucji wszystkich sfederowanych państw. Kiedy myślą przekraczamy horyzont Starego Kontynentu i obejmujemy swą wizją całą ludzkość, musimy uznać, iż Federacja Europejska jest jedyną możliwą do wyobrażenia gwarancją pokojowej współpracy ludów Azji i Ameryki, w oczekiwaniu bardziej odległej przyszłości, gdy realne stanie się polityczne zjednoczenie całego globu.

Linia podziału pomiędzy partiami postępowymi i reakcyjnymi nie przebiega więc już zgodnie z formalnym kryterium większej lub mniejszej demokracji, potrzeby wdrożenia szerszego lub bardziej ograniczonego socjalizmu, ale wzdłuż całkowicie nowej granicy. Po jej jednej stronie znajdują się poplecznicy starych dążeń, dla których ostatecznym celem walki jest zdobycie politycznej władzy narodowej. Staną się oni – choć nieumyślnie – igraszką sił reakcyjnych, pozwalając, aby rozżarzona lawa pragnień ludu zastygła w starych, skostniałych formach, i aby odrodziły się dawne absurdy. Po drugiej stronie linii podziału znajdują się ci, którzy za podstawowe zadanie uznali utworzenie stabilnego państwa ponadnarodowego, którzy ukierunkują ku temu celowi siły ludowe, a zdobycie władzy na arenie narodowej będzie dla nich w pierwszym rzędzie narzędziem realizacji wspólnoty międzynarodowej.

Już teraz, słowem i czynem, dążąc do powiązania w jedno różnych tendencji, które kształtują się z pewnością w wielu krajach, należy kłaść fundamenty pod powstanie ruchu, który byłby w stanie zmobilizować wszelkie siły w tym celu, aby zrodził się nowy organizm – największe i najbardziej innowacyjne dzieło, jakie od stuleci powstało w Europie. Będzie to stabilne państwo federalne, dysponujące europejską armią w miejsce wojsk narodowych. Nieodwołalnie pokonane zostanie dążenie do gospodarczej samowystarczalności poszczególnych państw – kręgosłup reżimów totalitarnych. Państwo to wyposażone będzie w organy i narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie w sfederowanych państwach uchwał służących utrzymaniu wspólnego porządku, przy czym państwa te zachowają autonomię, pozwalającą na obranie takiego kształtu życia politycznego, jaki zgodny jest ze specyfiką danego ludu.
Jeżeli tylko w głównych państwach europejskich znajdzie się wystarczająca liczba ludzi rozumiejących powyższe kwestie, gwałtownie osiągną oni zwycięstwo, ponieważ okoliczności i nastroje będą sprzyjać ich dziełu. Konfrontujące się z nimi partie i inne siły polityczne zostały skompromitowane przez tragiczne doświadczenia ostatniego dwudziestolecia. Będzie to czas nowych dzieł i nowych ludzi – czas RUCHU NA RZECZ WOLNEJ I ZJEDNOCZONEJ EUROPY.

III. Zadania okresu powojennego. Reforma społeczeństwa

Wolna i zjednoczona Europa to nieodzowny warunek rozwoju współczesnej cywilizacji, który został zahamowany w okresie totalitaryzmu. Wraz z jego końcem w pełni odrodzi się historyczna rozprawa z nierównością i przywilejami społecznymi. Runą wszelkie stare, konserwatywne instytucje [społeczne], powstrzymujące ów proces, a kryzys, który zaistnieje należy odważnie i zdecydowanie wykorzystać.

Aby sprostać naszym potrzebom, rewolucja europejska musi mieć charakter socjalistyczny, to jest – musi stawiać sobie za cel emancypację klas pracujących i zagwarantowanie im bardziej ludzkich warunków życia. Jednakże działania, jakie należy podjąć w tym celu, nie mogą być określane jedynie z perspektywy doktrynalnej. Zgodnie z takim podejściem, należałoby co do zasady znieść prywatną własność środków produkcji – mogłaby ona być tolerowana jedynie w przypadkach koniecznych. Powszechne upaństwowienie gospodarki to podstawowa utopia, w której klasy pracujące upatrywały wyzwolenia spod kapitalistycznego jarzma. Jednakże wdrożenie go nie prowadzi do upragnionego celu, ale do powstania reżimu, w którym cała ludność jest na usługach wąskiej klasy biurokratycznych zarządców gospodarki.

Powszechna kolektywizacja jest jedynie powierzchowną, błędną konsekwencją, wyprowadzoną z autentycznie fundamentalnej zasady socjalizmu – zasady, zgodnie z którą to nie siły gospodarki mają panować nad ludźmi, ale przeciwnie – podobnie jak siły przyrody – mają one być przez człowieka ujarzmione, sterowane, racjonalnie kontrolowane, tak aby masy społeczne nie stawały się ich ofiarą. Gigantyczne siły postępu wypływające z osobistych interesów [jednostek] nie mogą być tłamszone przez ustalone rutynowo zasady. W konsekwencji powstaje nierozwiązywalny problem przywrócenia ducha inicjatywy, co próbuje się osiągnąć poprzez różnicowanie wynagrodzeń i inne podobne zabiegi. Tymczasem owe siły postępu należy popierać i poszerzać, zapewniać im coraz większe możliwości rozwoju i zaangażowania. Równocześnie konieczne jest umacnianie i udoskonalenie regulacji [prawnych], które skierują owe siły ku celom przynoszącym większy pożytek dla całej zbiorowości.

Własność prywatną należy znieść, ograniczyć, skorygować, poszerzyć, odpowiednio dla wszystkich indywidualnego przypadku, nie dogmatycznie i pryncypialnie. Postulat ten wpisuje się naturalnie w proces kształtowania europejskiego życia gospodarczego, wolnego od nacjonalistycznych koszmarów militaryzmu i biurokratyzmu. Nieracjonalne rozwiązania muszą zostać zastąpione przez racjonalne, również w świadomości robotników. Oto szczegóły owego postulatu – każde z poniższych, szczegółowych zagadnień wymaga osobnej oceny słuszności i odpowiednich form realizacji, w perspektywie jedności europejskiej:

a) Przedsiębiorstwa monopolistyczne nie mogą dłużej pozostawać w rękach osób prywatnych, bowiem dysponują wszelkimi narzędziami do wyzysku mas konsumentów. Są to na przykład przedsiębiorstwa energetyczne, przedsiębiorstwa funkcjonujące w interesie ogółu społeczności, które aby przetrwać wymagają stosowania ceł ochronnych, subsydiów, wprowadzania korzystnych regulacji prawnych etc. (sztandarowym przykładem tego rodzaju we Włoszech jest hutnictwo żelaza), przedsiębiorstwa, które z uwagi na znaczną wielkość zainwestowanego kapitału, dużą liczbę zatrudnionych pracowników lub dominującą pozycję w istotnych sektorach gospodarki, mogą szantażować organy państwa, wymuszając najkorzystniejsze dla siebie rozwiązania (np.: górnictwo, wielkie banki, przemysł zbrojeniowy). Na tym polu trzeba będzie niewątpliwie dokonać nacjonalizacji na szeroką skalę, bez poszanowania dla dotychczas nabytych praw.

b) Dotychczasowe formy prawa własności i prawa sukcesji pozwoliły na skumulowanie bogactwa w rękach wąskiego grona uprzywilejowanych. W okresie rewolucyjnego kryzysu bogactwa te trzeba będzie rozdzielić, w oparciu o zasadę równości. W ten sposób wyeliminowane zostaną warstwy pasożytnicze, zaś robotnicy otrzymają potrzebne narzędzia produkcji, co sprawi, iż poprawią się ich warunki ekonomiczne i pozwoli im osiągnąć większą życiową samodzielność. Mamy tu na myśli reformę rolną, polegającą na przekazaniu ziemi w ręce tych, którzy ją uprawiają, a więc skutkującą ogromnym wzrostem liczby właścicieli, oraz reformę przemysłu, rozciągającą własność robotników na branże nieupaństwowione, poprzez wprowadzenie zarządu kooperacyjnego, akcji pracowniczych, etc.

c) Należy zagwarantować konieczne zasoby ludziom młodym – tak, aby w okresie, gdy wchodzą w dorosłość, a zatem rozpoczynają walkę o życię – zminimalizować istniejące pomiędzy nimi różnice. W szczególności publiczne szkolnictwo, łącznie ze szkolnictwem wyższym, zapewni rzeczywiste możliwości nauki osobom najzdolniejszym, nie zaś najbogatszym. Szkolnictwo powinno kształcić we wszystkich dziedzinach wiedzy humanistycznej i ścisłej oraz przygotowywać do wykonywania różnych zawodów, taką ilość osób, jaka odpowiada potrzebom rynku. Dzięki temu wysokość średniego wynagrodzenia będzie zbliżona we wszystkich kategoriach zawodowych, niezależnie od rozpiętości w poziomie wynagrodzeń wewnątrz poszczególnych kategorii, zależnie od indywidualnych umiejętności.

d) Nowoczesna technologia produkcji masowej dostarcza niemal nieograniczonych możliwości wytwarzania dóbr pierwszej potrzeby, zapewniając każdemu, po względnie niskich kosztach, wikt, dach nad głową i odzież, to jest minimum komfortu niezbędne dla zachowania poczucia ludzkiej godności. Dlatego też solidarność z tymi, którzy ponoszą klęskę w walce ekonomicznej, nie powinna przybierać upokarzających form charytatywnych, ponieważ w ostatecznym rozrachunku prowadzą one do tego samego zła, które starają się naprawić. Powinny to być natomiast rozwiązania zapewniające wszystkim – zarówno zdolnym jak i niezdolnym do pracy – godny poziom życia, jednakże nie pozbawiające motywacji do pracy i oszczędzania. Dzięki temu już nikt nie będzie zmuszony, z powodu biedy, do godzenia się na jawny wyzysk.

e) Wyzwolenie klas pracujących może dokonać się jedynie poprzez realizację wyżej wymienionych postulatów, co uchroni robotników od sytuacji, w której staliby się ofiarą polityki ekonomicznej monopolistycznych syndykatów, które nie robią niczego innego poza stosowaniem wobec pracowników metod przemocy charakterystycznych dla wielkiego kapitału. Klasy pracujące muszą odzyskać wolność wyboru swych przedstawicieli, aby negocjować warunki pracy, zaś państwo powinno zagwarantować środki prawne pozwalające na egzekwowanie ustaleń [zapadłych między nimi a pracodawcami]. Kiedy dokona się transformacja społeczna, wszelkie tendencje monopolistyczne będą mogły zostać skutecznie pokonane.
Są to zmiany niezbędne, aby najszersze masy obywateli zainteresowane były utrzymaniem nowego porządku, oraz aby życie polityczne zostało oparte na wolności, nacechowanej silnym poczuciem solidarności społecznej. W oparciu o te podstawy, wolności polityczne staną się autentyczne, a nie jedynie teoretyczne, dla wszystkich, ponieważ masy obywateli posiadać będą niezależność i wiedzę pozwalającą na stałą, skuteczną kontrolę klasy rządzącej.

Nie jest to adekwatny moment, aby rozważać zagadnienia dotyczące organów konstytucyjnych, ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć w jakich faktycznych warunkach będą one powstawać i działać. Możemy w tym miejscu jedynie powtórzyć powszechnie znane prawdy o konieczności istnienia organów reprezentacji, kształtowaniu prawa, niezależności sądów, które bezstronnie stosować będą uchwalone prawo, wolności prasy i zgromadzeń, zapewniającej opinii publicznej wiedzę i możliwość rzeczywistego uczestnictwa w życiu publicznym wszystkim obywatelom.

Dwie kwestie wymagają jednakże sprecyzowania, z uwagi na ich szczególne znaczenie w obecnej chwili dla naszego kraju – relacje państwa z kościołem oraz charakter reprezentacji politycznej.
a) Należy znieść konkordat, na mocy którego we Włoszech Watykan zawarł przymierze z faszyzmem, dzięki czemu ugruntowany zostanie świecki charakter państwa oraz dominacja państwa w życiu cywilnym. Wszelkie wyznania należy traktować z równym szacunkiem, zaś państwo nie może czynić między nimi żadnych różnic.

b) Papierowy gmach korporacjonizmu, wzniesiony przez faszyzm, roztrzaska się wraz z innymi elementami państwa totalitarnego. Niektórzy sądzą, iż jego szczątki będą mogły posłużyć do budowy nowego porządku konstytucyjnego. Nie wierzymy w to. W państwach totalitarnych izby korporacyjne są jedynie mistyfikacją, stanowiącą ukoronowanie policyjnej kontroli nad warstwami pracującymi. Gdyby choćby były one autentycznym wyrazem dążeń różnych grup zawodowych, to jednak ich organy przedstawicielskie nie posiadają kwalifikacji do rozpatrywania zagadnień polityki ogólnej, natomiast w kwestiach ściśle ekonomicznych przewagę zdobywałyby grupy zrzeszone w silniejsze związki zawodowe. Związkom zawodowym należy stworzyć szerokie możliwości współpracy z organami państwowymi odpowiedzialnymi za bezpośrednio ich dotyczące kwestie. Jednakże należy wykluczyć przyznanie im jakiejkolwiek funkcji legislacyjnej, ponieważ równałoby się to feudalnej anarchii w życiu ekonomicznym prowadzącej do odrodzenia politycznego despotyzmu. Ci, którzy w dobrej wierze ulegli mitowi korporacjonizmu, będą mieli możliwość i powinność przyłączenia się do dzieła odnowy, będą jednakże musieli zdać sobie sprawę z absurdalności rozwiązania, w które uwierzyli. Korporacjonizm może przybrać tylko jeden konkretny kształt – ten przyjęty przez państwa totalitarne, służący do uszeregowania ludzi pracy pod władzą funkcjonariuszy, kontrolujących każdy ich ruch, w interesie klasy rządzącej.

Partia rewolucyjna nie może być amatorskim tworem, powołanym do życia dopiero w decydującym momencie. Musi zacząć się tworzyć już dziś, począwszy od kwestii centralnego stanowiska politycznego, kadr, pierwszych zarządzeń. Ponadto, nie może to być zlepek różnorakich frakcji, połączonych przejściowo i jedynie ze względu niechęci [do określonego ustroju politycznego], to jest z racji wspólnej przeszłości antyfaszystowskiej, w oczekiwaniu na upadek reżimu totalitarnego, po którym każda pójdzie własną drogą. Partia rewolucyjna widzi jasno, iż dopiero w tym momencie rozpocznie się jej dzieło. Dlatego też muszą tworzyć ją ludzie o wspólnej wizji przyszłości.

Musi ona docierać ze swą starannie zaplanowaną, metodyczną propagandą wszędzie tam, gdzie ludzie są krzywdzeni przez obecny reżim. Punktem wyjścia powinien być najbardziej bolesny dla danej grupy czy klasy problem, następnie należy pokazać jego związek z innymi problemami oraz autentyczne rozwiązanie owych problemów. Krąg sympatyków będzie się poszerzać, jednak w szeregi organizatorów ruchu należy rekrutować jedynie tych, dla których europejska rewolucja jest celem życiowym, którzy wytrwale dzień po dniu wykonują konieczną pracę, skutecznie dbają o jej bezpieczeństwo, gdy należy działać w tajemnicy, budując w ten sposób mocną sieć [powiązań], na której wspiera się bardziej nietrwały krąg sympatyków.

Nie należy zaniedbywać żadnej okazji dla głoszenia własnych poglądów. W pierwszym rzędzie należy jednakże skierować wysiłki do środowisk najistotniejszych z punktu widzenia upowszechniania idei i możliwości pozyskiwania bojowników – przede wszystkim do dwóch grup społecznych, których status jest najbardziej drażliwy w sytuacji obecnej, i stanie się decydujący dla przyszłości, to jest do robotników i intelektualistów. Klasa pracująca w największym stopniu oparła się totalitarnemu reżimowi i będzie najbardziej gotowa na zreorganizowanie swych szeregów. Intelektualiści, szczególnie najmłodsi, czują się moralnie stłamszeni i oburzeni panującym despotyzmem. Stopniowo również inne kręgi dołączą do generalnego poruszenia.

Każdy ruch polityczny, któremu nie uda się zawiązać sojuszu z dwiema podstawowymi siłami [tj. robotnikami i intelektualistami], skazany jest na porażkę. o ile ruch stanie się tworem jedynie intelektualistów, pozbawiony będzie siły mas, niezbędnej do rozprawienia się z reakcyjnym oporem. Będzie nieufny wobec klasy pracującej, równie nieufnej wobec niego. choćby jeżeli ożywiać go będą dążenia demokratyczne, w obliczu trudności łatwo obierze drogę mobilizacji wszystkich klas przeciw robotnikom, co oznacza restaurację faszyzmu. o ile natomiast ruch zostanie opanowany przez proletariat, zostanie pozbawiony jasnej podbudowy teoretycznej, która może pochodzić jedynie z kręgów intelektualnych i jest niezbędna, aby określić nowe zadania i wskazać nowe drogi. Stanie się w ten sposób więźniem starego podziału klasowego, wszędzie upatrującym wrogów, a ostatecznie skieruje się w stronę doktrynalnych rozwiązań komunistycznych.

W okresie rewolucyjnego kryzysu zadaniem ruchu będzie organizacja i przewodniczenie siłom postępowym. Należy w tym celu wykorzystywać wszelkie spontanicznie formujące się organy ludowe – są one jak rozżarzone tygle, w których mieszają się masy rewolucyjne, pragnące przywództwa, a nie plebiscytów. Źródłem wizji i pewności [co do słuszności tego postępowania] nie jest namaszczenie z woli ludu – ona wszak jeszcze nie istnieje, ale świadomość reprezentowania najgłębszych potrzeb współczesnego społeczeństwa. Zostaną wydane pierwsze zarządzenia, dotyczące nowego porządku, nieuformowane jeszcze masy otrzymają pierwsze struktury społeczne. Dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację.

Nie należy się obawiać, iż reżim rewolucyjny stanie się nowym despotyzmem. Dzieje się tak, gdy celem jest zbudowanie społeczeństwa służalczego. o ile jednak partia rewolucyjna od pierwszych kroków, mocną ręką, budować będzie warunki dla życia w wolności, dla rzeczywistego uczestnictwa wszystkich obywateli w życiu państwa, stopniowo – niezależnie od ewentualnych drugorzędnych kryzysów politycznych – wzrastać będzie zrozumienie i akceptacja nowego porządku ze wszystkich stron, a tym samym powiększać się będą możliwości działania i wolne instytucje polityczne.

Dziś jest czas zrzucenia starych ciężarów, przygotowania na nadejście nowej rzeczywistości, jakże przekraczającej nasze wyobrażenia. Dziś jest czas, by zrzucić brzemię tego co przestarzałe, by wzbudzić nowe siły wśród młodzieży. Dziś wzajemnie poszukują się i odnajdują ci, którzy rozpoznali przyczyny obecnego kryzysu europejskiej cywilizacji i rozpoczęli budowanie przyszłości, spadkobiercy wszelkich ruchów, dążących do wydźwignięcia ludzkości na wyższy poziom, przegranych z powodu niezrozumienia celu lub środków do jego osiągnięcia.

Droga przed nami nie jest ani łatwa ani bezpieczna, ale jest to droga, którą pójść trzeba. Pójdziemy nią!

Zobacz na: Czy społeczeństwo naprawdę chce, żeby mężczyźni przewodzili? – Rollo Tomassi
Rozwój naczelnych związków społecznych – Józef Kossecki

Norman Dodd o Fundacjach zwolnionych z opodatkowania
Wywiad Edwarda Griffina z Yuri Bezmenovem o dywersji [transkrypt]
Dr Mattias Desmet i Psychologia Totalitaryzmu
Uczniowie Pawłowa jako cyrkowi poskramiacze – Gwałcenie Umysłu | Joost Meerloo
Przywódczyni komunistyczna, dr Bella Dodd, przyznaje się do infiltracji Kościoła i USA
Wywiad z Yeonmi Park, uciekinierką z Korei Północnej. Tyrania, niewolnictwo i Uniwersytet Kolumbia

Cechy przywódców sekt – charakterystyka sekt – Melissa Dykes
5 eksperymentów psychologicznych, które pomagają zrozumieć współczesny świat

MANIFEST Z VENTOTENE – PROGRAM KOMUNISTYCZNEJ EUROPY

Kolektywna Konspiracja – Edward Griffin – napisy PL

Edward Griffin opisuje czym jest kolektywizm i jak jest lub może być wprowadzany przez dzisiejszy paradygmat prawicy i lewicy.
Paradygmat lewica-prawica jest politycznym oszustwem, który bardzo opłaca się tym, którzy wiedzą co robią.
Carroll Quigley zajmuje się kwestią jak można pozwolić ludziom myśleć, iż kierują własnym politycznym przeznaczeniem, podczas gdy w tym samym czasie my, elita, kierujemy ich politycznym przeznaczeniem, a oni o tym nie wiedzą. Jak to zrobić? Quigley podaje błyskotliwą odpowiedź. Twierdzi, iż to bardzo proste. Muszą istnieć dwie główne partie polityczne. Obie muszą mieć te same nadrzędne cele, te same podstawowe, fundamentalne zasady. Partie te powierzchownie dla użytku publicznego będą się ze sobą kłóciły przy użyciu sloganów, koncepcji przywództwa, stylu i tym podobnych, ale to my będziemy kontrolować je obie. To jest właśnie ta strategia. To jest to całe oszustwo skrywające się za paradygmatem lewica-prawica. jeżeli zrozumiesz historię, jeżeli zrozumiesz tę rzeczywistość, wtedy będziesz mógł powiedzieć, “Tak, mamy lewą [lewicę] i prawą stronę [prawicę], ale to są po prostu przeciwne strony tego samego obrzydliwego medalu, a ten medal nazywa się kolektywizm.

Istnieją pewne kwestie, o których ludzie po lewej stronie i po prawej stronie w polityce nigdy nie rozmawiają. Powodem, dla którego o nich nie rozmawiają jest to, iż się wzajemnie zgadzają, więc nie chcą ich poruszać w publicznej debacie, ponieważ to ujawniło by fakt, iż obie partie są zasadniczo takie same. Rozmawiają tylko o tych zagadnieniach, co do których się nie zgadzają. Okazuje się, iż kwestie, w których się zgadzają, to kwestie najważniejsze. Kwestie, w których się nie zgadzają, mają relatywnie niewielkie znaczenie.

Idź do oryginalnego materiału