„– Mam już dość, koniec, wychodzę! Ile można? Dziecko, ciągle zmęczone, pomóż, pomóż… a ja chcę się bawić jak dawniej!”

newsempire24.com 3 tygodni temu

“Wszystko mi się znudziło, koniec! Ile można! Dziecko, jego wieczne zmęczenie, pomóż, pomóż… A ja chodzę się bawić, jak kiedyś! Chcę bliskości! Pracuję! Chcę wrócić do ukochanej żony, kobiety… teraz do kumpla na piwo, potem znajdę młodszą… ech…” siedząc za kierownicą i myśląc o tym, iż dziś padła ostatnia kropka w ich związku, Szymon nerwowo zaciągał się papierosem.
Ich historia z żoną była stara jak świat. Poznali się, zakochali bez pamięci, namiętność, zapominali o zabezpieczeniu efekt po kilku miesiącach pokazała dwie kreski.
“Oczywiście, urodzisz, damy radę” powiedział pewnie Szymon, a wszystkie baby i dziady zgodnie pokiwały głowami, mówiąc: pomożemy, tylko dawaj wnuki…
Potem wesele, termin, szczęśliwe łzy syn! I koniec… szczęśliwe, beztroskie życie się skończyło, żona zamieniła się w kwokę: niewyspana, nieuczesana, wieczne marudzenie dziecka i w nocy też, jej ciągłe “pomóż, pomóż”…
Gdzie się podziała jego dziewczyna? Rodzina nagle się ulotniła… zostali sam na sam z rodzicielstwem.
“Nie jestem gotowy!” powiedział dziś Szymon żonie i trzasnął drzwiami przed nosem żony z niemowlęciem na rękach.
Pisk hamulców… przed samochodem nagle stanęła zgarbiona, ciemna postać.
“Chcesz sobie życie odebrać?!” wyskoczył z auta i podbiegł do nieznajomego.
Mężczyzna w płaszczu wyprostował się, spojrzał na niego smutnymi, starczymi oczami i szepnął:
“Tak.”
Nie spodziewając się takiej odpowiedzi, Szymon się zmieszał:
“Ojcze, pomóc ci? Potrzebujesz pomocy?”
“Nie chcę już żyć!”
“No co ty, nie gadaj głupot, zawiozę cię do domu? Może mogę jakoś pomóc?” Szymon wziął starca za rękę i delikatnie poprowadził go do samochodu.
“Opowiedz, ojcze” zaciągnął się dymem.
“Długo by opowiadać.”
“A ja się nie śpieszę.”
Starzec spojrzał uważnie na mężczyznę obok, potem na zdjęcie wiszące na lusterku.
“Pół wieku temu poznałem dziewczynę, zakochałem się od razu, wszystko potoczyło się szybko. Zanim się obejrzeliśmy, już była rodzina, dziecko, syn, spadkobierca… wydawałoby się oto szczęście!”
“Tylko ja chciałem, żeby było jak dawniej miłość, namiętność, młodość. A żona zmęczona, małe dziecko, dom, praca… wszystko na nią zwaliłem, nie pomagałem…”
“W pracy znalazłem kobietę, zaczął się romans… żona się dowiedziała, rozwód i tyle. Z tamtą nic z tego nie wyszło, no ale co tam życie toczy się dalej.”
“A ona wyszła za mąż, wypiękniała, syn nazywał ojczyma tatą, a mnie to wcale nie bolało.”
“A ty co?” nerwowo zapalił kolejnego, spytał Szymon.
“Ja? Wyszumiałem się. Nie mam rodziny, nie ma żony, nie ma dzieci. A dziś synowi pięćdziesiąte urodziny, poszedłem pogratulować nie wpuścili mnie choćby za próg” rozpłakał się starzec. “Sam jestem winny. Mówi: nie jesteś mi ojcem, idź się dalej bawić.”
“Ojcze, to gdzie cię zawieźć?” Szymon zaczął stukać palcami w kierownicę.
“Tu mieszkam, tu… jedź, nie martw się o mnie…” staruszek wysiadł z samochodu i powlókł się w stronę bloku stojącego niedaleko drogi.
Szymon dopilnował, żeby wszedł do klatki, postał chwilę i zawrócił. Podjechał pod sklep, kupił kwiaty.
“Wybacz mi, wybacz” wszedł do domu i stanął przed płaczącą na kolanach żoną. “Odpocznij, kochanie.”
Wziął syna z rąk żony, poszedł do drugiego pokoju, kołysząc, zaczął śpiewać ochrypłym głosem: “Aaa, kotki dwa, szare bure obydwa…”
Zdziwiony syn gwałtownie zasnął, ufnie kładąc rączkę na bijącym mocno sercu taty. Szymon z rozrzewnieniem spojrzał na dziecko: “Chcę widzieć, jak rośnie mój syn, chcę usłyszeć słowo ‘tato’…”
“Znowu ratowałeś tonących?” z uśmiechem powitała staruszka swojego męża w drzwiach. Ten uśmiechał się, wieszając płaszcz na wieszaku.
“Tak, ratowałem. Trzeba młodym wbić do głowy ważne prawdy.”
“A jak ich znajdujesz, komu pomóc?”
“Sam takiej pomocy potrzebowałem w ich wieku.”
“Chodźmy na kolację, wybawco. A tak w ogóle, pamiętasz, iż jutro jubileusz u syna? Żadnych tonących na wieczór” kobieta spojrzała na męża z miłością.
“Nie zapomniałem. W końcu pięćdziesiąt lat naszemu spadkobiercy, naszej miłości jak tu zapomnieć?” objął żonę i razem poszli do kuchni, uśmiechając się…
Oto taka niezwykła historia się wydarzyła. Wierzcie lub nie jak wolicie. Piszcie w komentarzach, co sądzicie. Dajcie lajka.

Idź do oryginalnego materiału