Jestem zmęczona byciem dla wszystkich idealną.
W hałaśliwej Warszawie, gdzie życie wrze jak herbata w poranym kubku, moje życie w wieku 27 lat wydaje się idealne tylko z zewnątrz. Nazywam się Magda, jestem marketingowcem w dużej firmie, żoną Krzysztofa, nie mamy dzieci, ale mamy ambicje i plany. Wczoraj, wychodząc z pracy, wsiadłam do samochodu, zajechałam na stację benzynową, wzięłam torbę i poszłam do toalety. Tam się przebrałam, zrobiłam makijaż i wyszłam tak olśniewająca, iż ludzie odwracali się za mną. Ale za tym efektownym obrazkiem kryje się zmęczenie – jestem zmęczona byciem idealną żoną, córką i synową, i teraz muszę zdecydować, jak żyć dla siebie.
Życie, które wygląda na perfekcyjne
Zawsze byłam „dobrą dziewczynką”. W szkole – prymuska, na studiach – stypendystka, w pracy – ta, która oddaje projekty przed terminem. Krzysztof, mój mąż, jest programistą, kocha mnie i jest ze mnie dumny. Jesteśmy małżeństwem od trzech lat, mieszkamy w przytulnym mieszkaniu, dwa razy w roku wyjeżdżamy na wakacje. Moi rodzice i teściowa, Halina Stanisławówna, uważają nas za idealną parę. „Magda, jesteś taka zaradna, wszystko ogarniasz” – mówi mama. „Krzysztof, masz szczęście do żony” – dodaje teściowa. Ale nikt nie widzi, jak tonę pod tym ciężarem.
Moje życie to lista obowiązków: rano przygotowuję śniadanie, żeby Krzysztof był zadowolony, w pracy daję z siebie wszystko, wieczorem sprzątam i gotuję obiad, żeby teściowa nie powiedziała, iż „nie nadaję się na gospodynię”. choćby na stacji benzynowej wczoraj przebrałam się w elegancką sukienkę i zrobiłam makijaż, bo jechałam na rodzinny obiad, na którym musiałam wyglądać „jak należy”. Wszyscy się za mną oglądali, ale czułam się jak aktorka grająca rolę idealnej Magdy.
Maska, która pękła
Wczorajszy wieczór był przełomem. Na obiedzie u teściowej, jak zawsze, pomagałam w kuchni, uśmiechałam się, podtrzymywałam rozmowę. Ale gdy Halina Stanisławówna powiedziała: „Magda, czas pomyśleć o dzieciach, nie młodejesz”, poczułam, jak coś we mnie pęka. Nie jestem gotowa na dzieci, chcę trochę pożyć dla siebie, ale wszyscy oczekują ode mnie „właściwych” decyzji. Krzysztof milczał i zrozumiałam – nie obroni mnie przed tymi oczekiwaniami. Mama później zadzwoniła i dodała: „Magda, nie zwlekaj, masz już 27 lat, chcę wnucząt”. choćby w pracy koleżanki żartują: „Kiedy urlop macierzyński, Magda?”
Jestem zmęczona. Zmęczona tym, iż mój sukces mierzy się nie moimi osiągnięciami, ale tym, czy się wpasuję w cudze oczekiwania. Zmęczona przebieraniem się na stacji benzynowej, żeby być „idealną” na obiad. Zmęczona uśmiechaniem się, gdy chce mi się krzyczeć. Kocham Krzysztofa, ale jego milczenie, gdy teściowa czy mama mnie naciskają, boli. Chcę być sobą, a nie Magdą, która wszystkim dogadza.
Strach przed byciem sobą
Moja przyjaciółka Ola mówi: „Magda, powiedz im, iż potrzebujesz czasu dla siebie”. Ale jak? jeżeli przestanę gotować obiady albo zacznę mówić „nie” teściowej, uzna, iż jestem złą żoną. jeżeli powiem mamie, iż nie chcę teraz dzieci, będzie obrażona. jeżeli przyznam się Krzysztofowi, iż jestem wykończona, odpowie: „Zawsze sobie radziłaś, co się stało?” Boję się, iż jeżeli zdejmę maskę idealnej Magdy, zostanę sama – bez aprobaty rodziny, bez pochwał w pracy, bez obrazka, do którego wszyscy się przyzwyczaili. Ale wczoraj, patrząc w lustro na stacji, zobaczyłam siebie – piękną, ale obcą. Ta Magda w sukience i z perfekcyjnym makijażem – to nie ja. Chcę nosić trampki, a nie szpilki, chcę wieczór bez gotowania, chcę powiedzieć: „Nie jestem gotowa na dzieci i to moje prawo”. Ale jak to zrobić, nie niszcząc wszystkiego?
Co robić?
Nie wiem, od czego zacząć. Porozmawiać z Krzysztofem i wytłumaczyć, iż potrzebuję jego wsparcia? Ale on uważa, iż „przesadzam”. Postawić granice z teściową i mamą? Ale boję się je urazić. Wziąć urlop i wyjechać sama, żeby zrozumieć, czego chcę? Ale to wydaje się samolubne. A może dalej grać rolę idealnej Magdy, aż się załamię? Chcę żyć tak, żeby nie musieć przebierać się na stacji benzynowej dla cudzych oczekiwań, ale nie wiem, czy starczy mi odwagi.
W wieku 27 lat chcę być nie idealna, ale prawdziwa. Teściowa pewnie chce dobrze dla syna, ale jej presja mnie dusi. Mama pewnie marzy o wnukach, ale jej marzenia nie są moje. Krzysztof pewnie mnie kocha, ale jego milczenie sprawia, iż czuję się samotna. Jak odnaleźć siebie? Jak przestać żyć dla wszystkich, oprócz siebie?
Mój krzyk o wolność
Ta historia to mój krzyk o prawo do bycia sobą. Jestem zmęczona maską, którą zakładam, żeby zadowolić innych. Chcę, żeby mój dom był miejscem, gdzie mogę być w trampkach i bez makijażu, gdzie moje pragnienia się liczą, gdzie nie muszę spełniać cudzych oczekiwań. W wieku 27 lat zasługuję, żeby żyć dla siebie, a nie dla pochwał teściowej, mamy czy koleżanek z pracy.
Jestem Magda i znajdę sposób, aby zdjąć tę maskę, choćby jeżeli będę musiała pokłócić się z bliskimi. Niech ten krok będzie trudny, ale nie chcę już dłużej chować się w toalecie na stacji, żeby stać się kimś, kim chcą mnie widzieć.