„Mam 60 lat — i nikomu nie jestem potrzebna? To najlepsze, co mi się przytrafiło!”

polregion.pl 4 dni temu

Wiedziałam zawsze, iż nadchodzi dla kobiety wiek, gdy świat stawia na niej krzyżyk. Gdy przestaje być interesująca, potrzebna, pożądana. Gdy dzieci dorastają, wnuki odwiedzają coraz rzadziej, a przyjaciółki dzwonią tylko od święta. Dla wielu to bolesne. Kurczowo trzymają się młodości, próbują udowodnić, iż wciąż mogą być przydatne, potrzebne, ważne. A ja? Ja nie walczę. Bo ja nic nie tracę. Ja zyskuję.

Nazywam się Danuta Nowak, mam sześćdziesiąt lat. Mieszkam w Poznaniu, w niewielkim, przytulnym mieszkaniu, które urządziłam sobie, gdy odeszłam na emeryturę. I wiecie co? Nie cierpię. Ja się cieszę. Nikt nie dzwoni do mnie dziesięć razy dziennie z narzekaniem, nikt nie żąda, żebym natychmiast przyjechała, posiedziała z dziećmi, pożyczyła pieniędzy, wysłuchała cudzego żalu. A to nie jest samotność. To wolność.

Przez nie wiem ile lat byłam „wygodna”. Wysłuchiwałam cudzych skarg, wtrącałam się w nie swoje dramaty, pożyczałam grosze, których sama nie miałam w nadmiarze. Przychodzono do mnie nie dlatego, iż chciano mnie zobaczyć, ale dlatego, iż wiedziano – nie odmienię. Byłam zawsze „zapasowym lotniskiem”, cichym portem, poduszką, w którą można się wypłakać. Ale gdy w moim życiu wszystko się waliło – w odpowiedzi była cisza. Żadnego „trzymaj się”, żadnego „jestem przy tobie”. Tylko pustka.

I pewnego dnia zrozumiałam – dość. Nie chcę już być potrzebna wszystkim. Chcę być potrzebna sobie.

Teraz mam dzień, który należy do mnie. Budzę się i nie pędzę nikomu pomagać. Idę na jogę. Dziergam. Czytam. Haftuję. Pieczę nie dlatego, iż ktoś poprosił, ale dlatego, iż mam na to ochotę. Sadzę kwiaty na balkonie i nie muszę nikomu tłumaczyć, dlaczego wydałam pieniądze na ziemię, a nie na „coś potrzebnego”. Żyję tak, jak chcę.

Mam wnuka. To cudowny chłopiec. Widujemy się w weekendy. Uwielbiam go. Ale nie stałam się darmową niańką. Nie jestem niewolnicą babcinego statusu. Jestem kobietą, która zaczęła nowy rozdział.

Tak, nie otacza mnie tłum. Ale każdy, kto przychodzi, przychodzi z dobrej woli. Nie po pomoc, nie po jałmużnę, ale po prostu, żeby być blisko. Bo przy mnie jest dobrze.

Nie boję się być sama. Nie jestem samotna. Otacza mnie cisza, spokój i… ja sama. W końcu nauczyłam się być ze sobą.

Idź do oryginalnego materiału