Magia nierównego związku
Podczas długiego weekendu majowego znalazłem się w hałaśliwym towarzystwie w przytulnej kawiarence na obrzeżach Wrocławia. Ludzie wokół byli serdeczni, ale niemal wszyscy – obcy. Obok mnie siedział mężczyzna, który wyraźnie przekroczył pięćdziesiątkę, i młoda dziewczyna, może dwudziestoośmioletnia. Krzysztof i Jagoda. Śmiali się najgłośniej, ich energia była zaraźliwa, choć pili tylko sok. Jagoda nazywała go „tatusiem”, a ja mimowolnie się rozczuliłem: cóż za wzruszająca bliskość ojca i córki. Nagle jednak zaczęli się zbierać do domu. Jagoda, uśmiechając się, wyjaśniła: „Czeka na nas nasz maluszek, nie zaśnie bez nas”. Zaniemówiłem.
Gdy wyszli, cicho zapytałem gospodarza wieczoru: „Jaki jeszcze maluszek? O czym oni mówią?”. Ten uniósł zdziwione brwi: „Ich synek. Są przecież mężem i żoną”. Zbiło mnie to z tropu: „Dlaczego więc nazywa go tatusiem?”. Gospodarz się roześmiał: „To taki ich żart. Kiedyś, na początku ich związku, weszli do sklepu, a sprzedawczyni powiedziała do Krzysztofa: «Co za piękna córeczka!». Od tamtej pory Jagoda tak go nazywa”.
Później poznałem ich historię, która poruszyła mnie do głębi. Krzysztof to utalentowany rzeźbiarz, ale jego życie nie było bajką. Dwa nieudane małżeństwa, lata zatopione w alkoholu, niekończące się imprezy. Jego starsza córka, już dorosła, niemal o nim zapomniała. Gdy miał czterdzieści siedem lat, spojrzał wstecz i zobaczył tylko pustkę. Tworzył, ale jego prace nie znajdowały uznania, zamówień było jak na lekarstwo. Aż w jego życiu pojawiła się Jagoda. Poznali się przypadkiem – na nadodrzańskim bulwarze, gdzie często szkicował. Ona ledwie przekroczyła dwudziestkę, promieniała młodością i żywiołowością. Dlaczego ta pełna życia dziewczyna zwróciła uwagę na zmęczonego życiem rzeźbiarza o zatroskanych oczach? Zagadka.
Ale miłość Jagody stała się dla Krzysztofa ratunkiem. Tchnęła w niego nowe życie. Rzucił picie, jego dłonie odzyskały siłę, a prace – duszę. Rzeźby zaczęły się sprzedawać, miał wystawy we wrocławskich i warszawskich galeriach. Zajął się projektowaniem wnętrz dla lokalnych restauracji, co przyniosło niezły zarobek. Teraz mieszkają w przestronnym mieszkaniu w centrum miasta, podróżują po świecie, cieszą się każdym dniem. Jagoda jest żoną człowieka sukcesu, ale tam, na bulwarze, widziała tylko nieogolonego mężczyznę z pogrzebanymi marzeniami.
Pewnie przyjaciółki i jej mama ostrzegały: „Zwariowałaś? On jest prawie starcem!”. Pewnie i ona się wahała, świadoma ryzyka. Ale zaryzykowała – i dziś jest szczęśliwa. Krzysztof uważa ją za cud, anioła zesłanego z nieba, choć jest przekonany, iż nie zasłużył na taki dar. Ich syna uwielbia: bawi się z nim, spaceruje, uczy go życia. Stał się idealnym ojcem, jakiego nie potrafił być dla starszej córki. choćby z nią relacje się poprawiły. Ta, która dawno machnęła na niego ręką, nagle zobaczyła go innym – pełnym energii, troskliwym, rozkochanym w życiu.
Nierówny związek może być zaskakująco trwały. Często mocniejszy niż wiele małżeństw rówieśników. W końcu, według statystyk, co trzecie małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem. A znam wiele par, w których mężczyzna jest starszy od żony o dwadzieścia, a choćby trzydzieści lat. Ta różnica nie przeszkadza – wręcz przeciwnie, czyni ich związek wyjątkowym.
Nie mówię tu o układzie „bogaty sponsor – młoda łowczyni pieniędzy”. Nie, chodzi o prawdziwe rodziny, gdzie miłość jest fundamentem. Dojrzali mężczyźni to niezwykle opiekuńczy mężowie. Przeżyli już swoje burze, nacieszyli się wolnością, nabłądzili. Teraz potrzebują domu, ciepła, rodziny. Wielu odkrywa w sobie kulinarne talenty. Znam parę, w której mężczyzna po pięćdziesiątce nie pozwala młodej żonie choćby zbliżyć się do kuchni: „Idź na spa albo poczytaj książkę! Jeszcze zdążysz stać przy garach!”. Wcześniej potrafił ugotować tylko jajecznicę, ale po ślubie z dwudziestopięciolatką stał się mistrzem patelni.
Dla młodej żony starszy mężczyzna to nie tylko partner, ale i mentor, nauczyciel, człowiek z bagażem doświadczeń. Nie paplNie mówi bez przerwy jak rówieśnicy, ale dzieli się historiami, które uczą i inspirują, bo zna życie – a to nadaje ich miłości głębię i siłę.