Minęły ponad cztery lata od pierwszego artykułu dotyczącego budynku miejscowej stacji PKP . Punktem wyjścia było wtedy dla mnie poszukiwanie dawnych dworcowych herbów. Ten, do którego wówczas dotarłem, został przekazany do biura Miejskiego Konserwatora Zabytków w Lesznie. Nie ma wątpliwości, iż pochodzi on z czasów pruskich.
Wizerunek herbu widniejący na ornamencie jest tożsamy ze znajdującym się w statucie miasta z 1835 roku. Możemy się tego dowiedzieć choćby z publikacji Aleksandra Piwonia (O herbie Leszna). Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy herby zawieszono w momencie oddania do użytkowania dworca w roku 1856, czy po przebudowie dokonanej dekadę później, czy dopiero po rozbudowie w roku 1905.
Ja skłaniałbym się ku pierwszej odpowiedzi. A jeżeli tak było rzeczywiście, to znaczy, iż ówczesne modernizacje nie wprowadziły zawirowań w dzieje ornamentów. Prowadziłem wiele rozmów dotyczących herbu, a adekwatnie to herbów – bo okazało się, iż zachował się także drugi z nich. Ten przechowywany jest w magazynie leszczyńskiego Muzeum Okręgowego.
Czy będzie okazja do tego, aby mieszkanki i mieszkańcy mogli obejrzeć, jak przed wielu laty, oba ornamenty? Ufam, iż tak! Dodam tylko, iż rozpoczynając pracę nad pierwszym tekstem, miałem obawy, czy zachował się choćby jeden.
Tablica na elewacji dworca, fot. M. Gołembka
Pozostałe tablice na dworcu
W poprzednim artykule jedynie wspomniałem o tabliczce, upamiętniającej uprowadzoną w roku 1947 kobietę. Warto zwrócić uwagę, iż jej odsłonięciu towarzyszył performance, wykonany przez Ankę Leśniak. I to właśnie wizerunek artystki inspirowany uprowadzoną Zofią Rojuk, znajduje się na elewacji budynku.
Wydarzenie odbyło się 26 maja 2017 roku, przy okazji 70. rocznicy ponurego incydentu. Anka Leśniak jest jednocześnie autorką wydawnictwa „Invisible inVisible / Niewidzialne widzialnego”, dotyczącego kobiet „nieumiejscowionych” w historii.
Jedną z czterech bohaterek Leśniak jest uprowadzona przez radzieckich żołnierzy Zofia Rojuk. Ta po 21 latach odnalazła córkę, z którą została rozdzielona w związku z uprowadzeniem. To o tyle istotne, iż bez znajomości tej lektury można – z zapisów pod tablicą – wyciągnąć błędny wniosek. Sugerują one, iż kobieta, którą widzimy, to właśnie Rojuk.
W sąsiedztwie dworca znajduje się także miejska tablica. Błędnie informuje o jego wyburzeniu, do czego już nawiązano w przywoływanym artykule.
Ciekawa tablica znajduje się także przy schodach w sąsiedztwie zachodnich peronów o numerach 3, 4 i 5. Czytamy na niej:
„DO POCZEKALNI, KAS BILETOWYCH, RESTAURACJI, DO MIASTA”.
Trudno doszukiwać się w jej treści błędu. Wybierając się w kierunku centrum miasta, napotkamy restauracje. Tablica natomiast pamięta czasy, kiedy to w budynku dworcowym świadczono usługi gastronomiczne. Pojawiła się prawdopodobnie podczas modernizacji w latach 1969–1971, kiedy to przebito tunel w przyziemiu, poprawiając komunikację.
Reprodukcja M. Gołembka
Rok 1969
W przewodnikach, z których korzystałem, pisząc poprzedni tekst, nie znalazłem peanów na cześć dworca. Odnalazłem je natomiast w ówczesnej prasie.
W artykule pt. „Leszczyński węzeł kolejowy na nowym etapie rozwoju” w „Głosie Ziemi Leszczyńskiej” z 1969 roku nie szczędzono pochwał dla nowo powstającego obiektu. Przytoczę jego fragment:
„Nie do poznania zmieni się architektura tego obiektu. W miejsce starego budynku, o stylu pospolicie nazywanym mauretańskim, powstanie nowoczesny obiekt w kształcie niemal jednolitej bryły”.
Artykuł potwierdza to, co usłyszałem od świadków tamtych wydarzeń. Ciekawość nowoczesnego budynku, który miał zastąpić poniemiecki gmach. Dla równowagi przytoczę fragment tekstu z wydania specjalnego „Panoramy Leszczyńskiej” z 1997 roku:
„Nowoczesna bryła budynku zapewnia konieczne w obecnym czasie warunki podróżowania, jednak wielu mieszkańców Leszna z sentymentem wspomina stary dworzec, do którego chodziło się na spacery i kufelek piwa”.
Rok 2012
30 stycznia 2012 roku oddano do użytkowania przebudowany budynek dworca. Nie ukrywam, iż podobnie jak moi rozmówcy, wspominający poniemiecki budynek, sam często spacerowałem na ulicę Dworcową. Ja także byłem interesujący nowego. Z niecierpliwością oczekiwałem zakończenia prac.
I przyznaję, iż z coraz większym sentymentem wspominam budynek powstały na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Zupełnie jak dziennikarz z „Panoramy”, który po ponad dwóch dekadach od modernizacji ciepło opisywał wcześniejszy obiekt.
Podobieństwa? Fotosy!
Wspólnym mianownikiem dwóch dawnych budynków dworcowych jest niewielka liczba zdjęć przedstawiających ich wnętrze. Dotyczy to szczególnie górnej kondygnacji. Te, do których udało mi się dotrzeć, wykonane zostały podczas wieczerzy wigilijnej (o której poniżej) w latach 90. minionego wieku.
Jednocześnie odnoszę wrażenie, iż zdecydowanie więcej jest fotografii przedstawiających najstarszą bryłę. Jedno z najciekawszych zdjęć (budynku z przełomu lat 60. i 70.) do których dotarłem, pochodzi z 2006 roku. Przedstawia dokładnie taki budynek, jaki utkwił w mojej pamięci.
W tym miejscu kieruję serdeczne podziękowania dla jego autora Michała Kicińskiego za udostępnienie fotografii.
Dworzec (grudniowym) miejscem na ziemi
To właśnie w dworcowym budynku w 1992 roku odbyła się pierwsza w Lesznie wigilia dla ubogich i bezdomnych. Jednym z jej inicjatorów był proboszcz parafii pw. Św. Krzyża ksiądz Bolesław Bugzel. W późniejszych latach wydarzenie nie odbywało się już na dworcu, a m.in. w Domu Kultury Kolejarza, hali Trapez czy sali Miejskiego Ośrodka Kultury.
Dworcowe wędrówki
Przechadzki na dworzec wspomina nie tylko piszący dla „Panoramy Leszczyńskiej”. W kronice rodzinnej jednego z międzywojennych leszczyńskich kupców znalazłem informację o tym, iż bardzo często miejscowi przedsiębiorcy wieczorem spotykali się w jednej z rynkowych restauracji, by następnie przemaszerować w kierunku dworca. Z tego tytułu nazywani mieli być „Klubem kolejarzy”.
Potwierdzeniem tradycji spotkań w budynku stacji są listy Romana Maciejewskiego (patrona roku 2025 w Lesznie). W jednym z nich młody wówczas Roman zapisał:
„Wieczorem co dzień jestem na dworcu, randez-vous świata kulturalnego Leszna. Mam wtedy przyjemne złudzenie większego miasta, gdyż wszystko, co żyje i ma siły, idzie na dworzec i w ten sposób powstaje jakiś ruch, którego punktem kulminacyjnym jest przyjazd pociągu poznańskiego […]”.
Czy dworzec ma szansę w tej chwili cieszyć się równie dużym zainteresowaniem?