Macica nie jest wyznacznikiem kobiecości. Rozmawiamy z Zuzą Piontke i Agatą Śmiałkowską twórczyniami Bezpestkowych.

poptown.eu 1 rok temu

Hanna Szkarłat: Czym jest MRKH i z czym się wiąże?

Zuza Piontke: MRKH, czyli zespół Mayera-Rokitansky’ego-Küstera-Hausera to wrodzony brak lub niedorozwój macicy oraz pochwy. To wada genetyczna. Z takich ciekawostek, to jeszcze nie zostało do końca potwierdzone, który gen za to odpowiada i tak naprawdę świat nie wie, skąd to wynika. W życiu płodowym nie rozwinęły się w całości przewody Müllera, dlatego nie doszło też do rozwoju pochwy oraz macicy. W MRKH wyróżnia się dwa typy. Pierwszy dotyczy tylko i wyłącznie kwestii ginekologicznych, natomiast drugi może dotyczyć także układu kostnego, słuchu, nerek, dużych naczyń i serca. zwykle jest tak, iż to wychodzi stopniowo, a kwestie ginekologiczne diagnozuje się znacznie później, ponieważ MRKH jest zwykle diagnozowane w okolicach 16 roku życia, gdy nie pojawia się pierwsza miesiączka.

Agata Śmiałkowska: To może powiedz jeszcze, czego nie ma, a co jest jeśli, chodzi o MRKH.

Zuza: istotną kwestią jest to, iż bezpestkowe normalnie przechodzą cykl owulacyjny, tylko nie występuje krwawienie. Ta informacja jest bardzo często pomijana, a to ważne, bo Bezpestkowe podobnie jak pestkowe mają objawy, które wpływają na ich organizm, humor itd., ale komplenie nie wiedzą skąd, to się bierze, dopiero później okazuje się, iż to była akurat konkretna faza cyklu. Znam bezpestkowe, które sprawdzają, w jakiej fazie cyklu są dzięki testów owulacyjnych, to tak naprawdę jedyna metoda, by obserwować, jak działa twój organizm. MRKH występuje u ok. 1 na 4000 osób AFAB (Assigned Female at Birth – przyp. red.). Znam bardzo dużo bezpestkowych, które dowiedziały się o tym, iż mają MRKH klasycznie w wieku nastoletnim, ale znam też takie osoby, które dowiedziały się o tym dopiero po 30-stce, dlatego, iż na przykład wcześniej się nie badały.

A czym w ogole są Bezpestkowe jako projekt i skąd pomysł?

Zuza: Zostałam zdiagnozowana z zespołem MRKH pięć lat temu i przez długi czas szukałam w Internecie informacji na ten temat. Cały proces był strasznie demotywujący, miałam wrażenie, iż nie ma w Polsce nikogo więcej, kto również miałby MRKH.W końcu znalazłam wywiad z Magdą Domagała na G’rls ROOM i postanowiłam się z nią skontaktować. Trzy lata temu zakończyłam półroczne leczenie i po prostu stwierdziłam, iż założę taką grupę wsparcia dla osób, które mają MRKH, żeby mogły dyskutować, dzielić się swoim doświadczeniem. Niedawno minęła trzecia rocznica i na ten moment mamy 220 osób w grupie.To osoby z całej Polski, z totalnie różnych środowisk, dużych miast, ale też i małych wsi. Raczej nie nazwałabym nas społecznością, bo jedyne, co nas łączy to właśnie MRKH, a poza tym naprawdę mocno się różnimy.

Bezpestkowe to nie są tylko osoby z MRKH, ale też osoby, z którymi współpracujemy i współpracowałyśmy w ciągu tych 3 lat oraz po prostu osoby, które nas wspierają w bardzo różny sposób. Zresztą właśnie tak poznałam Agatę i wspólnie zaczęłyśmy pracę nad projektem. Wcześniej po prostu wspólnie chodziłyśmy na piwko i to na Agacie testowałam moją historię z MRKH, była jedną z pierwszych obcych mi osób, którym o tym powiedziałam, byłam interesująca jak zareaguje. W zeszłym roku Agata zapytała mnie, czy mogłaby napisać pracę magisterską o Bezpestkowych, a dokładnie ich sposobów budowania intymnych relacji. Zapytałam dziewczyn z grupy, czy chciałby wziąć udział, z resztą o tym Agata pewnie powie więcej. Tak zaczęłyśmy regularnie się spotykać i Agata stała się częścią całości. Ważne jest dla nas, iż w grupie są tylko i wyłącznie osoby z MRKH i nikt z zewnątrz nie ma tam dostępu. Natomiast na wszystkie sociale i infolinię, którą założyłyśmy odpowiadamy zawsze wspólnie.

A mogłybyście powiedzieć coś więcej na temat infolinii? W jakim wymiarze funkcjonuje? Kto może dzwonić na podany numer?

Agata: Infolinię założyłyśmy mniej więcej na początku wakacji. Jestem osobą sojuszniczą, więc mogę być w wielu sferach i przestrzeniach, ale jak już Zuzia wspomniała grupa na Facebooku ma być bezpieczną przestrzenią dla osób z zespołem MRKH, dlatego choćby mnie tam nie ma. Pomysł infolinii wziął się z chęci odciążenia Zuzi, która brała wszystkie porady, zapytania i każdą rozmowę na swoje barki. Oczywiście czasami nie da się zastąpić doświadczenia po prostu byciem osobą sojuszniczą i dobrymi chęciami, ale też na wiele z tych pytań mogłam równie dobrze odpowiedzieć ja. Ogólnie też wiele osób pisało na prywatne konta lub dzwonili o każdej porze dnia. W miarę jak grupa rosła, to stawało się coraz bardziej obciążające psychicznie, więc postanowiłyśmy wydzielić strefę w kontaktu – powstał Instagram, Facebook, ale jednak czasem trzeba po prostu z kimś porozmawiać, dlatego niedawno założyłyśmy również infolinię.

A jak to działa w praktyce?

Agata: To nie jest tak, iż telefon dzwoni non-stop od poniedziałku do niedzieli. Mamy wydzielony czas w poniedziałki i czwartki między 9 a 17. Raz na jakiś czas ktoś z nami kontaktuje, najczęściej są to właśnie Bezpestkowe, ale zdarzają się też osoby, które dzwonią z zapytaniem o współpracę, bo widziały gdzieś naszą broszurę itp. Dla nas istotny był ten przełomowy moment, w którym powiedziałyśmy sobie, iż musimy zacząć oddzielać pewne rzeczy od siebie. Infolinia pomogła nam zrobić te krok, bo mimo najszczerszych chęci pomocy ii edukowania, to dla naszego zdrowia psychicznego ważne jest, żeby nie brać sobie za dużo na głowę.

Grafika: Kozlow

Jak w Polsce wygląda świadomość na temat MRKH?

Zuza: W wakacje byłam u nowej lekarki, z którą umówiłyśmy się na przekazanie broszur i na odchodnym powiedziała mi wprost: Pani Zuzanno, to pani nas uczy.

To chyba nie jest coś, co chcesz usłyszeć wychodząc od lekarza.

Agata: Zacznijmy od tego, iż empatia i profesjonalizm to ciężki temat, gdy mówimy o lekarzach i lekarkach w Polsce. Z MRKH mamy taki fundamentalny problem, iż ten temat nieśmiało przewija się na trzecim bądź czwartym roku medycyny, jako choroba genetyczna, o której powiedziane są dwa zdania. Póki nie pójdzie się na specjalizację ginekologiczną, o MRKH w ogólnie nie mówi się w tym kontekście.

Wczesną wiosną tego roku zostałyśmy zaproszone na wykład online do koła seksuologicznego przy Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. To było wspaniałe spotkanie, ponieważ dotarło do nas, iż czasami nie da się już zmienić pewnego toku myślenia i nieważne jak bardzo chciałybyśmy edukować, to trudno dotrzeć do osób z 20-, 30-to letnim stażem. W takich sytuacjach niezwykle trudno przebić się z komunikatem: czegoś nie wiecie albo zwróćcie większą uwagę na te problemy. Zauważyłyśmy, iż w środowiskach akademickich jest o wiele większa chęć nauki, chociaż były i osoby, które mówiły nam, iż na piątym roku studiów lekarskich potrafiły zapomnieć, iż mają kontakt z drugim człowiekiem, a nie pacjentem lub choćby ciekawostką. Rozumiem, iż edukacja jest ważna, ale nie każdy_a ma ochotę poświęcać się w imię nauki oraz poświęcać swoje poczucie intymności i komfortu.

Chyba mogę zdradzić, iż ta rozmowa z kołem w Poznaniu zainspirowała nas do konkretnego działania. Chcemy skupić się na przyszłych specjalistach i specjalistkach, bo zdecydowanie łatwiej dotrzeć do kogoś, kto się jeszcze kształci, niż rozbijać latami utrwalane struktury.

Zuza: Lekarze cały czas opierają się na tym, iż MRKH jest bardzo rzadkie i prawie nigdy się nie zdarza. Jedni mówią, iż nie mają wiedzy i doświadczenia, więc nie chcą się zajmować pacjent(k)ami z MRKH lub działają według czegoś, co było aktualne 20 lat temu. Drudzy widzą w osobach z MRKH interesujący przypadek i na przykład potrafią doprowadzić do operacji, tylko dlatego, iż chcą spróbować swoich umiejętności, zmierzyć się z wyzwaniem. Ten problem dotyczy również wielu osób interpłciowych i wszystkich operacji tzw. normalizujących. Dlatego chcemy działać od dołu, edukować osoby, które tego procesu jeszcze nie skończyły, a ich wiedza wciąż się formułuje.

Agata: Myślę, iż dzięki działaniom Zuzi na pewno jest lepiej pod względem świadomości na temat MRKH. Z drugiej strony gdziekolwiek teraz nie pójdzie, jest bezpestkową i musi nosić ten ciężar, iż podzieliła się swoimi osobistymi doświadczeniami. Dlatego staramy się też to zmienić.

Odwaga Zuzi i jej działania były i są potrzebne, trzy lata temu nie było też innej opcji, a często ludzie dopiero na przykładzie osobistych doświadczeń potrafią się odwołać, przekminić i przefiltrować przez siebie daną kwestią.

Postanowiłam po raz kolejny zmienić temat pracy magisterskiej, bo po prostu czułam, iż muszę napisać o zespole MRKH, właśnie z tego powodu, iż nikt u mnie na uczelni nie wiedział, iż coś takiego w ogóle istnieje. Byłam na socjologii i antropologii płci w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych przy UW i nikt nie wiedział, iż coś takiego jak MRKH w ogóle istnieje. Po trzech latach funkcjonowania Bezpestkowych mogę śmiało powiedzieć, iż to się zmienia. Mamy też o wiele więcej zasobów, żeby o tym mówić i tak naprawdę z każdym miesiącem i z każdym działaniem widzimy efekty. Z perspektywy osoby pestkowej mogę powiedzieć, iż MRKH to też bardzo uniwersalny temat. Zaczynając od kwestii medycznej i lekarskiej, jaką mamy w Polsce przez sytuację osób interpłciowych, po zagadnienia językowe i używanie zwrotu osoby z macicami. Naprawdę w wielu sytuacjach odwołuję się do bezpestkowych i w wielu naszych rozmowach z Zuzią to do nas wraca.

A czy MRKH równa się interpłciowość?

Zuza: Pamiętam, iż kiedy trzy lata temu właśnie dokonałam coming outu jako bezpestkowa, to dużo osób ze środowiska aktywistycznego odezwało się do mnie, iż w takim razie jestem osobą interpłciową. Ja w ogóle nie kumałam, o co chodzi i byłam zła, iż ktoś mi cokolwiek narzuca. Dopiero relatywnie niedawno zrozumiałam, interpłciowość to po prostu parasol, pod którym można się wpisać właśnie poprzez to zróżnicowanie w ramach płci biologicznej.

Jako osoba z MRKH często byłam wykluczona przez kobiece kręgi lub często zakładano coś na mój temat, dlatego właśnie ważne było dla mnie określenie siebie jako kobieta interpłciowa. Pomogło mi to zrozumieć punkty, w których nie do końca się wpisuje, a wiem, iż można by ograć inaczej. Często prowadzimy dyskusję na ten temat na grupie, ponieważ jednak większość osób określa siebie jako kobiety, a ja określam siebie jako interpłciowa kobieta. W skrócie: MRKH może być częścią interpłciowości i mamy w grupie jeszcze parę osób, które używają tego terminu. Natomiast trzeba zaznaczyć, iż to nie jest kwestia tożsamości, tylko stricte element fizyczności. Interpłciowość jest parasolem, pod którym możesz być, ale nie musisz. Możesz też spod niego wyjść i wrócić, to nie jest na stałe przypisana łatka.

Bardzo ważne też jest w jaki sposób lekarz_ka przekazuje informację o diagnozie. Zbyt często osoby z MRKH wychodzą z gabinetu z trzema informacjami: nie będzie pani miała miesiączki, nie będzie pani miała dziecka i nie może pani uprawiać seksu. Z takimi informacjami osoby z MRKH są pozostawione i często nie są im przedstawione żadne alternatywy, przynajmniej na pierwszej wizycie. Polskie społeczeństwo jest wciąż dość konserwatywne i takie kwestie, jak macierzyństwo czy możliwość penetracji mocno definiują kobiecość.

A seks to przecież nie tylko penetracja.

Zuza: To nadużywany skrót myślowy, który wielu osobom z MRKH odbiera poczucie kobiecości, które następnie musi być na nowo znalezione i zbudowane. W szkołach na zajęciach z edukacji seksualnej mówi się, iż każda kobieta będzie miesiączkować, a seks rozumiany jest tylko i wyłącznie w kontekście penetracji, dlatego osoby z MRKH czują się wykluczane z tej normy.

Prawda jest taka, iż każdy i każda z nas może sobie definiować kobiecość na swój własny sposób. I to iż ma się MRKH, niczego nie ujmuje, to jedna z ważniejszych rzeczy, które jako Bezpestkowe ciągle powtarzamy. Na naszych socialach i w broszurze zawsze piszemy kobiety i osoby z MRKH, żeby nikt nie czuł się wykluczony, ale z grupy Bezpestkowe wiemy, iż dla członkiń to niesłychanie ważne być określanym, jako kobiety, ponieważ często im ta kobiecość jest odbierana.

Grafika: Eugenia Wasylczenko

Fajnie jest też mieć narzędzia i przestrzeń, żeby móc samemu to sobie poeksplorować, a nie, iż ktoś z zewnątrz przypisuje ci daną tożsamość.

A nawiązując do tego, co powiedziałaś na temat kobiecości, to jednak interesujące i smutne, iż w Polsce wciąż dominuje takie esencjalistyczne rozumienie płci, czyli, iż w płci biologicznej manifestuje się ta esencja kobiecości lub męskości, co jest strasznie krzywdzącą bzdurą.

A skąd chęć przekształcenia bezpestkowych w fundację?

Agata: W tym momencie jesteśmy Funduszu Feministycznego i jako grupa nieformalna mogłyśmy ubiegać się o mini grant, który był zapalnikiem do większych działań. Dzięki tym pieniądzom mogłyśmy wydrukować broszury, stworzyć stronę itd. Jednocześnie zrozumiałyśmy, iż chcemy się organizować, bo po prostu łatwiej będzie nam funkcjonować i pozyskiwać większe fundusze, a mamy ambitne plany. Poza tym chciałybyśmy, żeby ta fundacja była jednym wielkim przytulasem dla bezpestkowych. Teraz nie mamy wpływu na wiele rzeczy ze względu na brak środków i możliwości. Chcemy móc to zmienić, jeżeli któraś z osób mówi nam, iż wizytę u ginekologa ma dopiero za pół roku ginekologa albo chce zacząć korzystać z dilatorów, ale nie stać jej na nie. Mamy nadzieję, iż dzięki pieniądzom, które może uda nam się łatwiej pozyskać jako fundacja, będziemy mogły sfinansować lub chociaż częściowo sfinansować wizyty lekarskie u ginekologów, urofizjoterapeutów czy psychologów. Chcemy organizować spotkania bezpestkowych, seminaria prowadzone o MRKH pod różnym kątem, mogłabym tak długo wymieniać.

Zuza: To nie jest też tylko kwestia pieniędzy, chociaż wiadomo, iż każdy ich potrzebuje, ale dla nas super jest, iż przez trzy lata działalności udało nam się wprowadzić określenie bezpestkowe do słowników. Na początku tego roku zaatakowały nas TERFki, które przez ankiety na Instagramie decydowały o tym czy osoby bez macić, to jeszcze kobiety, czy już nie, a następnie na swojej TERFiarskiej grupie zamkniętej zaczęły się dyskusje na ten temat. Oczywiście doszły do wniosku, iż osoby, które nie mają macic, nie mogą być kobietami, bo nie mają tego samego doświadczenia, co pozostałe kobiety. My w ogóle dowiedziałyśmy się o tym, bo ludzie spoza naszej bańki zaczęli wysyłać nam screeny różnych wypowiedzi, w których nas bronili, mówiąc właśnie, iż osoby bezpestkowe mają prawo określać się kobietami. To było niesamowite i wydaje mi się, iż założenie fundacji pozwoliłoby nam działać jeszcze szerzej. Od początku chciałyśmy docierać do bezpestkowych jak najszybciej, by nie natykały się na stygmatyzujące informacje. Dlatego też staramy się tworzyć dużo różnych treści, które dotrą poza naszą warszawską bańkę do bezpestkowych zamieszkałych na wsi. Liczy na to, iż w niektórych z ich szkół są różowe skrzyneczki, a w nich nasze broszury. Chcemy znaleźć te wszystkie 4000 bezpestkowych w Polsce, liczymy, iż fundacja w tym pomoże.

A jak w ogóle chcą bezpestkowe chcą być postrzegane?

Zuza: To naprawdę zależy od wielu indywidualnych kwestii. Znam osoby, których życie na przykład jest totalnie powiązane z MRKH w tym sensie, iż macierzyństwo jest dla nich niezwykle ważne i każda z nich stara się zostać mamą. Dla innych MRKH kompletnie nie ma znaczenia i często zapominają, iż je mają, gdy przejdą proces rozszerzania albo on nie był u nich konieczny, więc są ze wszystkim pogodzone. Często to dziewczyny, które szukają wsparcia, dlatego tym bardziej to dla nas niesamowite, iż nasza grupa je zapewnia – ktoś dołącza, dzieli się swoją historią, a dziewczyny kontaktują się ze sobą w komentarzach. Ta grupa umożliwia wymianę doświadczeń między osobami, które przechodzą przez bardzo podobny proces. Mimo tego, iż te osoby bywają totalnie różne, to na poziomie grupy doświadczenia zawsze w jakiś sposób zaczynają się łączyć. Bezpestkowe bardzo często ulegają strasznej stygmatyzacji. Wiem, iż ubóstwo menstruacji jest ogromnym problemem i należy z nim walczyć, ale pamiętajmy też, iż kwestia menstruacji nie jest dla wszystkich kobiet uniwersalna. Na tym polu dochodzi do wykluczenia i to również w lewicowych środowiskach, które mimo tego, iż tak chętnie opowiadają się za mniejszościami, to potem je totalnie pomijają.

Kolejnym obszarem stygmatyzacji bezpestkowych jest właśnie macierzyństwo, zwłaszcza w Polsce. Bezpestkowe mogą zostać zostać rodzicem na trzy sposoby: przez przeszczep macicy, który w Polsce nie jest uregulowany prawnie, więc najbliższą opcją jest wyjazd do Szwecji, gdzie urodziło się już ponad 10 dzieci z przeszczepionych macic. Drugą opcją jest surogracja – u nas również nieunormowana prawnie. W mediach przewija się stwierdzenie, iż surogacja jest nielegalna w Polsce lub choćby zwroty takie, jak nielegalne posiadanie dziecka, co oczywiście jest absurdem.

Agata: Brzmi jakby ktoś komuś wykradł dziecko z kołyski.

Tu znów daje o sobie znać brak rzetelnej edukacji seksualnej. Wydaje mi się, iż choćby o ile ktoś nie ma nic złego na myśli, to ciężko jest nam się uwolnić od tych błędnych schematów myślenia.

Zuza: Trzecią możliwością jest adopcja, która w wielu polskich ośrodkach jest w ogóle opcją dopiero po czterech latach małżeństwa. Nie związku partnerskiego, małżeństwa. To jest hardcore i my też w dalekosiężnych planach chcemy w tym miejscu działać. Niestety, polskie prawo nienawidzi kobiet, a tych, które nie wpisują się w jakąś normę, nienawidzi jeszcze bardziej. Gdy mówimy o prawach kobiet, bezpestkowe są na ostatnim miejscu, co niekoniecznie musi wynikać ze złych chęci, a raczej niewiedzy. W każdym razie a nam się już nie chce czekać, dlatego działamy.

Grafika: Kozlow

A możesz coś więcej powiedzieć na temat tworzenia pochwy u bezpestkowych?

Zuza: Większość bezpestkowych ma nie do końca rozwiniętą lub niewytworzoną pochwę, którą można rozciągnąć na trzy sposoby. To jest trochę tak, jakbyś sobie robiła tunel, bo to taka część ciała, którą da się na luzie rozciągnąć. Można to zrobić ze stałym partnerem, w domyśle z osobą z penisem, z którą wypracowujemy to w trakcie regularnych zbliżeń. Drugą opcją są dilatory i uważam ją za najlepszą, ponieważ można to robić na spokojnie samemu w domu.

Czyli to nie jest kwestia jakiegokolwiek zabiegu, a raczej można traktować to jako element dbania o siebie.

Zuza: To znaczy, oczywiście rekomenduje się, by robić to w porozumieniu z lekarzem i wiąże się z regularnymi wizytami kontrolnymi, żeby sprawdzić, czy wszystko jest OK. Zamawia się zestaw rozszerzadeł wykonanych z medycznego silikonu i one są zwykle w pięciu albo sześciu rozmiarach. Sukcesywnie z czasem przechodzi się na większe rozmiary i w ten sposób rozwija się pochwę. Jestem fanką tej metody, ponieważ to jest po prostu bezpieczne, robi się to na chacie i może być przyjemne. Trzecią opcją jest zabieg operacyjny. Można się na niego zdecydować, ale nie trzeba, chyba iż są anatomiczne wskazania i to jest jedyna opcja. Bardzo często po zabiegu i tak należy jeszcze stosować dilatory.

Dilatory oczywiście nie są refundowane i kosztują jakieś 400 zł. Dużo większą ofertę dilatorów często mają sklepy z zabawkami erotycznymi niż sklepy medyczne i to są też bardzo estetyczne, ładne, przyjemne rzeczy. One też pomagają w leczeniu pochwicy, więc to zastosowanie dilatorów jest dość szerokie. Zalecamy też kontakt z urofizjoterapeutą w celu właśnie ustalenia odpowiedniego kąta lub o ile jakaś pozycja jest niewygodna, to warto poświęcić temu uwagę i odpowiednio wyćwiczyć mięśnie.

Czy rozciąganie pochwy wiąże się jakkolwiek z bólem, czy raczej jest to tak jak z ćwiczeniem na przykład mięśni dna miednicy?

Zuza: Na dilatorach się po prostu przysiada na kilkanaście minut w ciągu dnia. Powinno robić się to w miarę regularnie, ponieważ tak, jak pochwa się rozciąga, może się też obkurczać. Na początku to raczej nie jest nic przyjemnego, ale z czasem można sobie wszystko na spokojnie wypracować. Ważne jest to, żeby być rozluźnioną, bo spinanie się może powodować ból, dlatego zalecamy, by robić to w domu, w przyjemnej atmosferze, gdy ma się czas. Najważniejsze jest, żeby ty czuła się komfortowo, używając rozszerzaczy. My cały czas powtarzamy, iż to musi być coś, co bezpestkowe robią dla siebie, a nie dla czyjejś satysfakcji.

Mówienie bezpestkowej w związku, iż musi coś takiego zrobić dla drugiej osoby, brzmi jak zachowanie przemocowe.

Tak, ale o ile nie chcesz się podejmować rozszerzenia w ogóle, to nie musisz tego robić nigdy. Naprawdę nic się nie stanie, jeżeli tego nie zrobisz. To musi być twoja decyzja dla ciebie.

Grafika: Kozlow

A jak pestkowe mogą wspierać bezpestkowe?

Agata: Po pierwsze słuchać i dawać poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Niech dana osoba bezpestkowa wie, iż może, ale nie musi niczym się z tobą dzielić. Po drugie podawanie dalej treści treściami i poszerzanie wiedzy. Temat zespołu MRKH wybrzmiewa coraz częściej, więc to świadczy o tym, iż coraz więcej osób zdobywa na ten temat informacje. Właśnie w ten sposób można dotrzeć do kogoś, kto będzie potrzebował_a grupy. Nie fiksowanie się na to, iż ktoś jest taki, a nie inny, bo to często pojawia się w różnych dyskusjach. Ludzie przyjmują coś za pewnik i potem ciężko im tę wizję odpuścić, zapominają, iż mówią o czyimś życiu i doświadczeniu. Takie zachowanie jest słabe. Warto też pomyśleć, zanim się coś powie, a oprócz tego to po prostu być i wspierać.

A jest coś, czego kategorycznie nie robić?

Zuza: Przede wszystkim, kiedy osoba bezpestkowa dzieli się z tobą tym, iż ma MRKH, to najlepiej zadać jej podstawowe pytanie: czy chcesz o tym porozmawiać? Ja sama często ja byłam stawiana w sytuacji, w której ktoś oczekiwał, iż ja będę wszystko opowiadała w szczegółach. Kiedy bezpestkowa się przed kimś outuje, często następuje lawina pytań, a nie pytanie, czy ona w ogóle chce o tym gadać. To, iż dzielę się swoim doświadczeniem, nie znaczy, iż każda osoba musi to robić. Bezpestkowe nie mają obowiązku non-stop edukować, ja też nie zawsze chcę o tym gadać i tłumaczyć. Istnieje też tendencja, iż o ile ktoś mówi o tym, iż ma MRKH, to wywołuje się go do tablicy. Nie róbmy tego! Zadaj pytanie, czy ta osoba chce rozmawiać i też w tę rozmowę wchodź w nią świadomie, bądź pewny_a, iż sam_a jesteś gotowa, a nie, iż robisz to z ciekawości.

Agata: o ile też zadasz to pytanie i otrzymasz negatywną odpowiedź, to w dalszym ciągu wysyłasz sygnał do osoby bezpestkowej, iż jesteś odpowiednim człowiekiem do tego, by w przyszłości porozmawiać, gdy ona będzie na to gotowa.

Więcej informacji na stronie bezpestkowe.pl

Idź do oryginalnego materiału