Luksus zaczyna pachnieć odpowiedzialnie. Marki pozyskują składniki perfum z "resztek"

kobieta.gazeta.pl 10 godzin temu
Z czego powstają perfumy? Jak się okazuje, nie tylko z kwiatów, przypraw i syntetycznych molekuł, ale także z tego, co jeszcze niedawno trafiało na wysypisko. Osad po winie, fusy kawowe czy łuski kakaowca dostają drugie życie we flakonach, tworząc zapachy bliższe idei nowoczesnego luksusu.
Perfumiarze przez lata działali według prostego schematu: natura albo laboratorium. Dziś do ich warsztatu dołącza trzecia droga - odzysk i ponowne wykorzystanie. Twórcy zapachów sięgają po składniki uznawane za bezwartościowe i potrafią wydobyć z nich zupełnie nowe nuty. Zyskuje na tym kompozycja, narracja budowana wokół niej, a także środowisko. Na czym dokładnie polega upcykling perfum? Sięga po niego coraz więcej luksusowych marek.

REKLAMA







Zobacz wideo Jak dobierać perfumy, żeby uwodzić?



Z czego powstają perfumy? Wyjątkowych nut mogą nadać im... "resztki"
Upcykling w perfumerii to prosta idea wsparta technologią. Zamiast wycinać kolejne hektary pod uprawy czy szukać coraz rzadszych roślin, branża sięga po to, co już istnieje: odpady, produkty uboczne lub niewykorzystane frakcje. Skórki cytrusów po wyciskaniu soku, płatki róż po destylacji czy wióry dębowe z produkcji beczek... Jeszcze niedawno trafiały na kompost albo do pieców, dziś stają się punktem wyjścia do ekstrakcji i fermentacji, które zamieniają "resztki" w pełnoprawne składniki perfum.
Choć mogliście o tym jeszcze nie słyszeć, takie działania wcale nie są nowością. Już na początku XX wieku destylarnie stawiano przy tartakach, bo trocina dawała lepsze olejki niż drewno wiezione przez ocean. Potem przyszła era optymalizacji masowych składników, takich jak przyprawy, cytrusy czy rośliny olejowe. Zaczęto wykorzystywać nie tylko najdroższe surowce, ale także te najbardziej dostępne. Około 2000 roku upcykling nabrał nowego znaczenia: mniej odpadów, krótsze łańcuchy dostaw i wpisanie się w gospodarkę obiegu zamkniętego.


Dlaczego temat wraca dziś z taką siłą? Bo luksus opiera się nie tylko na emocjach, ale i na liczbach. Liczą się emisje związane z transportem, presja na wolno rosnące lub chronione rośliny, a także przejrzystość. Łatwiej opowiedzieć ciekawą historię zapachu, gdy wiadomo, z jakiego strumienia odpadowego pochodzi. Po stronie emocji pojawia się z kolei świeżość: róża po destylacji pachnie inaczej niż "pierwszy" pąk, a dąb z beczek po koniaku daje dymno-słodką głębię, której nie da świeżo ścięte drewno.
W efekcie mniej odpadów trafia na składowiska, wykorzystuje się więcej lokalnych surowców i obniża zużycie energii w stosunku do klasycznych ekstrakcji. Wydawać by się mogło, iż to wszystko ogranicza sztukę. Nic bardziej mylnego, jest wręcz odwrotnie. Perfumiarze zmuszeni są do kreatywności, bo składniki z odzysku są bardziej złożone i mają własny charakter. A właśnie o to powinno chodzić: o zapach, który brzmi współcześnie, zamiast grać na starą modłę.








perfumy (zdj. ilustracyjne)pixabay/AVAKAphoto


Marki i kompozycje, które stawiają na odzysk. Upcykling stosuje wiele firm
Rynek ma już pierwszą ligę graczy, którzy przestali traktować upcykling jako ciekawostkę. Dla niszowych domów zapachowych to świetny sposób, by się wyróżnić i opowiedzieć historię flakonu. EAUSO VERT podkreśla to choćby w nazwach - pokazuje, jak z odzysku wraca kurkuma, paczula czy bergamotka w nowej, bardziej wielowymiarowej odsłonie. W tle działa logika: mniej odpadów po własnej produkcji, więcej charakteru w buteleczkach.
Laboratoria i wielcy dostawcy także nie próżnują. Eurofragance stworzyło składnik "L'Ame du Bois" z odpadów cedru kanadyjskiego, a resztki z procesu wykorzystało jako neutralizator niechcianych zapachów. Givaudan opracowało różę damasceńską po podwójnej ekstrakcji, którą można wyczuć w "Angel Nova" Muglera. IFF pracuje z wiórami dębowymi po beczkach koniaku, co przekłada się na nuty dymu, wanilii i rumu. Z kolei Symrise wydobywa aromaty z warzyw, które kiedyś kończyły w kompostowni.


Coraz więcej marek mówi o recyklingu otwarcie. Adopt przyznaje, iż w "Monoï des Îles Intense" znajdziemy kilkanaście składników z odzysku. H&M komunikuje udział frakcji z recyklingu w "Adventure Seeker". W niszowej ofercie Memo Paris pojawia się pobeczkowe drewno, a w popularnych liniach owocowe ekstrakty, które dzięki nowym technologiom da się pozyskać z wcześniej "zbyt wodnistych" surowców. Najlepszy przykład rozsądku? Atlaski cedr w Maroku jest gatunkiem chronionym, dlatego do perfum trafiają odpady z legalnie zarządzanego wyrębu. Dzięki temu ulubiona nuta pozostaje w palecie, ale nie kosztem żywych drzewostanów.



Takich rozwiązań będzie coraz więcej, bo naturalnych składników ubywa, a oczekiwania dotyczące przejrzystości rosną. W sumie mamy tu układ win-win: marki zyskują unikalny podpis, konsumenci dostają zapachy z wyraźną osobowością, a środowisko mniej zmarnowanych materiałów. I co ważne, nie jest to tylko "zielony dodatek". To pełnoprawne rzemiosło, które potrafi dać piękny efekt i opowiedzieć jego historię bez zbędnego patosu. Czy miałabyś/miałbyś opór przed używaniem perfum tworzonych z upcyklingu? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału